 |
Tak bardzo chce Cię przytulić.
|
|
 |
Chciałabym by moje serce przestało bić w rytm jego imienia. By mój mózg wymazał z pamięci jego osobę. Łatwiej by było. On już zapomniał, on już nie pamięta. Dla niego to nic. A przynajmniej tak się zachowuje. Zazdroszczę mu, że wciąż się śmieje, że wciąż żyje normalnie. Nic dla niego nie znaczyłam prawda? Nic, kompletnie nic... Ja dziś umieram z tęsknoty, moje serce jest puste, a może wcale go nie ma? Może je wyrwał i wciąż jest przy nim? Niszczy mnie to, boli mnie to. Tak bardzo bym chciała zacząć żyć normalnie. Ale ja już nie mam sił o kimś zapominać, nie mam sił podnieść się i zacząć od nowa. Miało być pięknie, wyszło jak zawsze... / podobnodziwka
|
|
 |
[ 2 ] Dziś, mogę tu siedzieć godzinami, wspominać, rozmyślać.. Wspomnienia.. Nie dużo - bo przecież to miał być dopiero początek. Przecież dopiero zaczynaliśmy "wspólną drogę" , " wspólne życie ". Dopiero chwilę, zbyt krótką chwilę. Wszystko skończyło się szybciej niż się zdążyło na poważnie zacząć. Wszystko skończyło się zbyt szybko, dlaczego? Gdzie wspólne marzenia, gdzie wspólne plany, gdzie my? W którym momencie to wszystko runęło, z jakiego powodu i z czyjej winy? Siedzę na zimnej glebie, wiatr delikatnie głaszcze mi włosy, zamykam oczy. Przytulasz mnie, całujesz, mówisz do mnie. Nie chcę ich otwierać, bo wiem, że znikniesz. Ciebie już nie ma. / podobnodziwka
|
|
 |
[ 1 ] Ide. Idę uliczkami, które znam jak własną kieszeń, którymi chodzę od lat. Idę, i widzę Ciebie, widzę nas, widze przeszłość. Patrz - ławka - to tutaj siedzieliśmy wieczorami, to tutaj nie raz poważnie rozmawialiśmy. Patrz tu - placyk - nasz pierwszy pocałunek, nasza pierwsza szczera rozmowa. Idę dalej, obraz jest rozmazany, kolejny raz łzy toczą się po mojej twarzy. Można by powiedzieć "zwykłe miejsca" , zwykłe, normalne, nic nie znaczące. Miejsca jak każde inne, jak w każdym mieście, jak na każdej dzielnicy. Wspomnienia - to one nadają tym miejscom znaczenie, to one zadają mi teraz ból. Zobacz, jeziorko, pamiętasz? Nasze miejsce, to tutaj dziś uciekam gdy chcę zostać sama, gdy chcę popłakać w samotności. Tutaj czuję Cię najbardziej, prawie jakbyś był obok. Oczyma wyobraźni widzę Cię tu, obok mnie. Takiego uśmiechniętego, który znów mnie łaskocze, który znów mi dokucza. Słyszę nasz śmiech, Jezu śmialiśmy się tu godzinami. Dziś, godzinami tu płaczę.
|
|
 |
I dopiero teraz widzę ile tak naprawdę dla niego znaczyłam. Teraz gdy już nie ma "nas" choć nie wiem, czy kiedykolwiek tak naprawdę byliśmy "my". Teraz gdy mija mnie bez słowa, z całkowitą obojętnością pokazuje mi jaka ważna byłam dla niego. Czuję się jak rzecz, jak nic nie znacząca zabawka, którą wykorzystał bo brakowało mu związku. Którą wykorzystał bo, o, trafiła się naiwna dziewczyna, której zaczęło zależeć. Kto by nie spróbował? Przecież to tylko uczucia, od tego się nie umiera. Zastanawia mnie czy każde jego "kocham Cię" było choć trochę prawdziwe. Czy w każdym jego pocałunku było choć troche uczucia. Dziś wiem, że kolejny raz wybrałam kogoś dla kogo jestem zupełnie niczym, dla kogo jestem całkowitym zerem. A mimo wszystko wciąż kocham, wciąż pragnę, wciąż tęsknie. Naiwność... / podobnodziwka
|
|
 |
Jego obecność i olewczy stosunek co do mojej osoby cholernie boli. Widać udajemy, że się nie znamy. Brak możliwości przytulenia się do niego czy pocałowania go kiedy znajduje się 3 kroki ode mnie, zabija. Jest mi ciężko, cholernie ciężko bez niego. Kolejne słone łzy toczą się po mojej twarzy. Skąd człowiek ich ma aż tyle!? Dlaczego wraz z jego odejściem nie mogły odejść moje uczucia do niego? Ciekawe czy on wspomina, czy on wciąż kocha, czy on chociaż trochę tęskni.. / podobnodziwka
|
|
 |
Bo jak długo można tęsknić za człowiekiem, o którym wiesz, że już nigdy do ciebie nie wróci?
|
|
 |
Jestem sam. Sam tutaj i sam na świecie. Sam w sercu i sam w głowie. Sam wszędzie przez cały czas, od kiedy pamiętam. Sam w Rodzinie, sam z przyjaciółmi, sam w Pokoju pełnym Ludzi. Sam, kiedy się budzę, sam każdego koszmarnego dnia, sam, kiedy w końcu nadchodzi ciemność. Jestem sam na sam z przerażeniem. Sam na sam z przerażeniem.
Nie chcę być sam. Nigdy nie chciałem być sam. Kurewsko tego nienawidzę. Nienawidzę tego, że nie mam z kim porozmawiać, nienawidzę tego, że nie mam do kogo zadzwonić, nienawidzę tego, że nie mam nikogo, kto potrzyma mnie za rękę, przytuli mnie, powie mi, że wszystko będzie w porządku. Nienawidzę tego, że nie mam nikogo, z kim mógłbym dzielić nadzieje i marzenia, nienawidzę tego, że przestałem mieć nadzieje i marzenia, nie znoszę tego, że nie mam nikogo, kto powiedziałby mi, żebym się trzymał, że jeszcze kiedyś je odnajdę.
|
|
 |
zauważyłam, że czasami wieczorem mam ochotę zapalić a później skoczyć.
|
|
 |
cztery białe ściany i drzwi to zaułek w głowie, wytwór wyobraźni, nie psychiatryk.
|
|
 |
jak ja to przeżyłam? i gdzie wtedy byłam? jaką osobą? dlaczego tak mało pamiętam?
|
|
 |
wspomnienia mnie zjadają od środka, dlatego chudnę w szybkim tempie moi mili przyjaciele
|
|
|
|