 |
Puk puk! Kto tam? Czy to zdrada? Ach, tak mówić nie wypada! Dziś mówimy: to skok w bok, smaczny romans tuż o krok. Rogi niemal przyklejone, chęci prawie napojone. Powiedz proszę, tylko szczerze, bo już nigdy nie uwierzę. Warto było? I czy pięknie? Czy od tego serce mięknie? Czy Ci w duszy cicho brzdęka? Czy jak moja jest jej ręka? I czy czujesz znów motyle? Lecz poczekaj! Proszę, chwilę! Do jej drzwi ktoś głośno puka. I w tym szczęściu już jest luka. Puk puk! Kto tam? Czy to zdrada? Tobie mówić tak wypada! / Edyta Jankowiak.
|
|
 |
"Związki. Najpierw jesteś czyjąś niedzielą. Potem poniedziałkiem."
|
|
 |
"Ludzie stale pytają o twoją karierę, czy ożeniłeś się, kupiłeś dom. Jakby życie było listą rzeczy do zrobienia i odhaczenia. Nikt jednak nie zapyta, czy jesteś szczęśliwy." / Heath Ledger
|
|
 |
"Wszystko co nie zostało do końca przecierpiane i rozwiązane, powraca." / Hermann Hesse - "Siddhartha"
|
|
 |
To była romantyczna miłość.. Oj była, była!
|
|
 |
Między nami niby już jest git, ale w bani jest topór. I dopisujesz mi stale damy na boku, poszukałaś eks i stare fazy już w toku. Zrywamy nie od dziś, a parę razy do roku. Wczoraj miała mnie dość, jutro mnie brakuje. Ale dama jest, co? / Kuban.
|
|
 |
Nikt nie da rady zająć Twojego miejsca. / mikela.
|
|
 |
Nie wracaj już nigdy,nie staraj się by złapać znów kontakt. Dajmy sobie że sobą spokój. Cierpienie i tęsknota to wystarczająca kara,nie komplikujmy tego bardziej. Żyj po swojemu, uśmiechaj się chwytaj dzień. Nie wracajmy do przeszłości,jesteśmy zamkniętym rozdzialem i to już naprawdę koniec. Żyjmy tak jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Jakby nas nie było,a uczucia z czasem znikną. Zapomnimy,że cokolwiek nas łączyło. Nie chce już tkwić w tym,cierpienie mnie zabija,wyzzera od środka. Jeśli chce być jeszcze szczęśliwa i jakoś żyć muszę iść w przód. Bez Ciebie,sama. Nas już nie ma,nic już nie jest ważne.jestesmy obcy dla siebie,nie łączy nas już nic rozumiesz?
|
|
 |
Wszystko tak cholernie przypomina mi Ciebie, mimo że Ciebie tu nie ma to wszędzie Cię zauważam. Powoli popadam w obłęd,psychicznie już nie wytrzymuje. Nie odnajduje się w rzeczywistosci,naprawdę bez Ciebie to cholernie trudne. Nie podejrzewałam że tak ciężko będzie pogodzić się z twoim odejściem. Tak bardzo sobie nie radzę że upadam na samą glebę i nie mam sił by wstać. Muzyka już nie koi ran,nie zasklepia cierpienia. Konkretnie się poddałam i już nie walczę o siebie,o to popaprane zycie. Wraz z twoim odejściem umarło wszystko co szczęśliwe. Jestem nieszczęśliwa i nie umiem się pozbierać. Potrzebuje czasu,bardzo dużo czasu by stanąć na nogi,nie chce już kochać. Nie chce miłości. Chce tylko by wszystko wróciło na swoje miejsce,bym nie pamiętała,że kiedykolwiek tu byłeś, istniałeś.
|
|
 |
Już nigdy nie będziesz tym jedynym,nie będziesz miłością mojego życia. Mimo że nadal Cię Kocham,to już nigdy nie pozwolę byś był obecny w moim życiu i sercu.
|
|
 |
Wbijaj nóż jeszcze głębiej,wbijaj jeszcze mocniej przecież jeszcze żyję. Ledwo oddycham ale żyje. Pogłębiaj niewyleczone rany, powiekszaj ból tylko po to by mieć satysfakcję. By poczuć się dumny,pewny siebie. No dalej zniszcz mnie już doszczętnie. Wypruj z resztek uczuć,nie martw się o nic. Ja się podniosę, dam radę się naprawić ale teraz zniszcz mnie,zdeptaj przecież kochasz ranić mnie. Tak bardzo egoistycznie niszczysz mnie,i nie masz ani krzty żalu. Niszczysz wszystko,bo wiesz że się nie obronie. Nie odepre ataku bo najzwyczajniej brak mi na to sił.
|
|
 |
Przychodzi tu. I pisze. Zbłąkana dusza. Pragnąca, by ktoś ją wysłuchał. Zbyt nieśmiała, by poprosić o to głośno. Przepełniona obawami, że w bezpośredniej konfrontacji spotka się z odrzutem. Szyderczym śmiechem, który wykpi jej nadzieje na zrozumienie.
|
|
|
|