 |
nasze pierwsze spotkanie było trochę dziwne. najpierw chciałam się wycofać, ale w końcu odwarzyłam się podejść. poszliśmy na spacer za miasto. byliśmy kompletnie sami, wiatr rozwiewał moje, długie włosy i sprawiał, że drżałam. -zimno mi - wyszeptałam do samej siebie. poczułam jego dłonie, obejmujące mnie w talli. spojrzałam w niebieskie tęczówki, zarumieniłam się, a potem, zupełnie mimowolnie, stanęłam na palcach i dałam mu buziaka , a potem świat zawirował. czułam jego skupienie, bijące bezpieczeństwo. później zadzwonił budzik. - to tylko sen Mała - pomyślałam - nic dwa razy się nie zdarza.
|
|
 |
gdy siedzę na parapecie i wymachuję bosymi stopami, mimo przymrozka, rozkminiam chorą egzystencję. wspominam nasz związek, który zdecydowanie nie wyszedł. głos Piha na zmianę z Pezetem namawia mnie to spazmatycznego płaczu. myślę, iż wolałabym oglądać te gwiazdy z Tobą, z Tobą palić szluga, z Tobą pić czwarte piwo, z Tobą słuchać rapu, zupełnie jak kiedyś.
|
|
 |
"Nieświadomość to najtańszy z psychotropów.” / Izabela Sowa - "Cierpkość wiśni"
|
|
 |
" i boję się, że nie zmienię nic. "
|
|
 |
` Głupim nazywa się człowiek, który mając kochającą go osobę, odrzuca ją.
Robi to dlatego, bo myśli, że potrzebna jest mu wolność,
która z biegiem czasu okaże się jego największym wrogiem..
|
|
 |
` Zaufaj mi, jedno słowo wystarczy. Powiesz "tak"?
Chwyć moją dłoń i chodź. Siądź obok mnie i zrobię wszystko, by Twoje sny się spełniły.
Pokażę Ci niebo usiane miliardem diamentowych gwiazd.
Wezmę jedną i podaruję Ci, byś zawsze o mnie pamiętał.
Namaluję tęczę, która zaprowadzi nas do szczęścia.
Niekończącego się nigdy.
Nasz mały wyidealizowany świat, gdzie wszystko jest możliwe.
Zamknięty za szklanymi drzwiami, klucz do nich mamy tylko my.
Jezioro, w którego tafli odbija się rozmazany blask księżyca.
Zapach kwiatów otaczający wokoło i uśmiech na Twojej twarzy.
Bezcenne chwile, które chciałabym zatrzymać w sercu na zawsze.
Miłość w Twoich oczach. Smak Twoim ust. Ciepło Twych dłoni.
Bądź zawsze przy mnie, proszę.
|
|
 |
` W uczuciach nie ma czegoś takiego jak zwątpienie. Kochasz albo nie. /besty
|
|
 |
|
Zasada 303 - jeśli kochasz nie daj o sobie zapomnieć. Zasada 304 - jeśli kiedykolwiek pokochałaś za mocno znaczy to, że pokochałaś odpowiednio. Zasada 592 - jeśli wasz związek się rozpadł nie był to jeszcze wasz czas. Zasada 657 - jeśli nie możesz zapomnieć wróć do zasady 303.
|
|
 |
- zjebałam, wiesz. - to ja zjebałem, to ja Cię zdradziłem, sorry. próbowałem się zabić, nie udało mi się. - to moja wina, gdybym była lepsza, nie rozważyłbyś nawet takiej możliwości. - nawet nie wiesz jak bolało mnie gdy płakałaś, śpiąc w moich ramionach, gdy błagałaś, bym Cię nie olewał. - płakałam? - płakałaś, mówiłaś, wiem, że mnie kochasz Kocie. ja Ciebie też, uwierz mi kurwa, pokażę Ci to jak tylko chcesz, mogę pójść nago na rondo tylko mi wybacz. - wybaczam, nie potrafiłabym inaczej Słońce.
|
|
 |
odrabiałam lekcje, jak zwykle w szkole. nerwowo rozglądałam się po korytarzu, szukając wzrokiem jakiejś nauczycielki. -wyluzuj - usłyszałam - nikogo tu nie ma, zerkam na przypał. spojrzałam w górę, stał nade mną i szczerzył zęby w cudownym uśmiechu. - dziękuję - wyszeptałam. -ależ nie ma za co Maleństwo. a wiesz, tak w ogóle uwielbiam patrzeć kiedy jesteś taka zapracowana, wyglądasz wtedy jak milion dolarów. zaczerwieniłam się. już nic nie mówił. pogłaskał mnie po głowie i odszedł do kolegów.
|
|
 |
[2] po dwóch dniach wróciłam do szkoły. dowiedział się i przyszedł pod budynek. padł na kolana, przeszłam obojętna. spotkałam go kilka dni później, spacerował spokojnie, naćpany jak zwykle, słuchał Piha, na mój widok przyśpieszył. parę godzin później otrzymałam telefon - nie żyje. zostawił dla mnie coś na pendrive. jego ziomek przyniósł mi to do domu. objął mnie ramieniem. - rozumiem Cię - powiedział - sam to robię, ale nie mam dupy, zranił Cię, teraz jest mu lepiej. to wiadomość, rymował o mnie, o tym jak kochał. nie potrafiłam go wspierać, być z kimś takim. załamałam się. dzisiaj jestem w psychiatryku, piszę to ze łzami w oczach. proszę uważajcie, uciekajcie na początku takich związków jak najdalej, nie angażujcie się, błagam.
|
|
 |
[1] nerwowo rozejrzał się po moim pokoju. - gdzie to masz? - zapytał. nie odpowiedziałam. wiedział, że jestem sama. otwierał szuflady, wszystkie pokolei. przeszukał kuchnię, łazienkę, salon, pokój mojego młodszego brata, sypialnię rodziców, ba nawet przedpokój. przegrzebał każdy zakamarek. nie znalazł. - gdzie to schowałaś? -nigdzie - wyszeptałam poddenerwowana. - powtarzam te pytanie ostatni raz, gdzie masz moją fetę? - nie mam. - nie masz jej? jak mogłaś? widzisz, że jestem na głodzie. - rzuć to, błagam. obiecywałeś tyle razy, a nadal to robisz. - nie potrafię, nie ogarniasz, bez tego nie umiem się z Tobą spotkać. chcę żyć. - nie w ten sposób. nie będę z ćpunem. strzał. poczułam niemiłosierny ból. - wypierdalaj, ale to już. wyjdź stąd. to koniec. - okey, idę jak chcesz. rozpłakałam się, telefon wyłączyłam, rozważałam samobójstwo, ale nie miałam na nie odwagi.
|
|
|
|