 |
Powiedział, że to koniec – odchodzi. Zaczęła się głośno śmiać. Jakiś głupi, pieprzony żart. Jednak on był poważny. Zamilkła. Odruchowo tona łez spłynęła jej po policzkach. Czuła jak jej serce rozbija się na miliony kawałeczków. Ale nie,przecież musi być silna, nie może się załamać. Powiedziała, że wszystko w porządku, że zapomni. Pobiegła do domu, choć ledwo stała na nogach, ale nie mogła się poddać, nikt nie mógł poznać po niej smutku. Wytarła łzy.Niepotrzebnie, kolejna partia wylała się z jej oczu w sekundę. Nie potrafiła nad sobą zapanować. Skulona usiadła na krawężniku krzycząc, czemu to właśnie ona straciła swój najsłodszy narkotyk. Otępiona i zalana łzami, nie podniosła się już nigdy z tego jebanego dołka.
|
|
 |
przefarbowałaś włosy na brązowy, dałaś mi powód do brechy gotowy. plastik plastikiem na zawsze zostanie, nieważne co się z nim stanie. stopniałaś jak lody w lato, kiedy powiedziałam Ci w oczy - Ty szmato. idź Montany słuchać, albo się z tym swoim boyem ruchać. w sumie.. nie masz po co nie jesteś chuja warta, ale jesteś w swoich gadkach zaparta. myślisz - jestem zajebista, jesteś zjebana to rzecz oczywista. więc idź się leczyć do psychiatry, bo zmiotę Cię z ziemii ja, nie gwałtowne wiatry.
|
|
 |
wiem, moje wpisy zjebały się, ale dziś więcej w nich szczerości, moje życie pełne namiętności, zapachu zielska, aż z łóżka nie chce mi się ruszać cielska. za dużo marzeń w bani, zmieniłam się Kochani. czas Waniili mija powoli, trochę się w mózgu mi pierdoli. przepraszam za słabości, ale w sercu reggae rap, muzyka tworzy mój świat.
|
|
 |
jedna karta. zero zdrad, zero kłamstw. pierwszy raz w życiu, nie wiem co się ze mną dzieje. zakochana w pyskatym małolacie, który zrobił dla mnie tak dużo pędzę przez egzystencję, trochę za szybko. mieszkanka dwóch zapachów marihuany i męskich perfum unosi się w powietrzu. a ja siedzę, patrzę w fioletowy sufit. i mówię do niego. rozumie o wiele więcej niż Ty, ściany i podłoga razem wzięte. rozkminka mnie ogarnęła.
|
|
 |
wiesz, znowu jestem trochę za bardzo roztargniona. kolejny raz olałam naukę. siedzę z jointem przed ekranem, patrzę na głupie literki mojego rapu, który odrobinkę przypomina mi wiersz. nie radzę sobie.
|
|
 |
Zależy mi na tym tak bardzo że nie jesteś sobie w stanie tego wyobrazić. Jestem w stanie dokonać rzeczy niemożliwych abyś ty w końcu zrozumiała to jak na prawdę mi zależy, wiem ze zjebałem po całości ale wszystko przez to że jestem na tyle głupi żeby zapomnieć o naszym "cii" i teraz jest mi po prostu żal siebie, MOGĘ ZROBIĆ WSZYSTKO ale daj mi szanse a odkręcę to do stanu pierwotnego! ale nie obrażaj się na mnie i postaraj się mnie zrozumieć, moja głupota jest tak wielka ze nic się jest w stanie tego przebić, nawet Herkules ze swą maczugą. / ŻABA MISZCZU HAHA. ♥
|
|
 |
Mając dziesięć lat nie przypuszczała, że jej życie aż tak diametralnie się zmieni. Kiedyś była jak przeciętna, uśmiechnięta dziewczynka w jej wieku. Cieszyła się dniem, miała zaplanowane swoje życie co do najmniejszego szczegółu. Pragnęła zakochać się bez opamiętania w chłopaku swoich marzeń, mieć z nim gromadkę dzieci, zaistnieć w świecie modelingu... Ale zaledwie w przeciągu jednego nieszczęsnego wieczoru wszystkie jej marzenia prysły jak bańki mydlane. Straciła dosłownie wszystko. Rodzinę, dom, nadzieje. Jako trzynastolatka musiała ponieść ciężar rzeczywistości, już od czterech lat bezustannie dźwiga swój krzyż. Każdy kłopot, każdy dzień spędzony na siedzeniu w czterech i tych samych ścianach mogła porównać do kamyka. Potykała się o niego, upadała na ziemie, ale wytrwale podobnie jak Jezus, wstawała mino odmowy ciała, wyczerpania i brnęła dalej zmierzając ku swojej śmierci...
|
|
 |
trochę za bardzo sentymentalnie.
|
|
|
|