Mając dziesięć lat nie przypuszczała, że jej życie aż tak diametralnie się zmieni. Kiedyś była jak przeciętna, uśmiechnięta dziewczynka w jej wieku. Cieszyła się dniem, miała zaplanowane swoje życie co do najmniejszego szczegółu. Pragnęła zakochać się bez opamiętania w chłopaku swoich marzeń, mieć z nim gromadkę dzieci, zaistnieć w świecie modelingu... Ale zaledwie w przeciągu jednego nieszczęsnego wieczoru wszystkie jej marzenia prysły jak bańki mydlane. Straciła dosłownie wszystko. Rodzinę, dom, nadzieje. Jako trzynastolatka musiała ponieść ciężar rzeczywistości, już od czterech lat bezustannie dźwiga swój krzyż. Każdy kłopot, każdy dzień spędzony na siedzeniu w czterech i tych samych ścianach mogła porównać do kamyka. Potykała się o niego, upadała na ziemie, ale wytrwale podobnie jak Jezus, wstawała mino odmowy ciała, wyczerpania i brnęła dalej zmierzając ku swojej śmierci...
|