Powiedział, że to koniec – odchodzi. Zaczęła się głośno śmiać. Jakiś głupi, pieprzony żart. Jednak on był poważny. Zamilkła. Odruchowo tona łez spłynęła jej po policzkach. Czuła jak jej serce rozbija się na miliony kawałeczków. Ale nie,przecież musi być silna, nie może się załamać. Powiedziała, że wszystko w porządku, że zapomni. Pobiegła do domu, choć ledwo stała na nogach, ale nie mogła się poddać, nikt nie mógł poznać po niej smutku. Wytarła łzy.Niepotrzebnie, kolejna partia wylała się z jej oczu w sekundę. Nie potrafiła nad sobą zapanować. Skulona usiadła na krawężniku krzycząc, czemu to właśnie ona straciła swój najsłodszy narkotyk. Otępiona i zalana łzami, nie podniosła się już nigdy z tego jebanego dołka.
|