 |
Wiesz co? sama oszukuję się tak często
Znów w lustrze nie poznaję swojej twarzy
Niebo ma kolor sińców pod oczami
Czy do księżyca powinnam wyć?
Nie powiem, że nie stało się nic
A jak nie ty, to kto mi został?
To całe życie, jak słona kropla
|
|
 |
Dość już twoich i moich łez
Jak jest wiesz, masz twarz zasmuconą
Czujesz się Źle, daję słowo
Być skałą, wokół której toną
Zgadzam się z tobą, z każdą racją
Zrobię na przekór, z premedytacją
|
|
 |
Może chcę dobrze, ale przynoszę ból
I nagle wszystko wokół warte jest...
Biegnę do nikąd, choć coś mówi stój
Otwarta rana, ja znów sypię sól
|
|
 |
Otrząsam się z goryczy najlepszych wspomnień
Ciężki charakter, wiem, mam z natury
Ale chcę wierzyć w słońce, nie chcę już wierzyć w chmury
|
|
 |
Bez Ciebie życie w mieście, przez tydzień deszczu,
Wygląda nietrzeźwo, w zatęchłym powietrzu.
|
|
 |
Czy te oczy mogą kłamać? Jej oczy nie kłamią,
Zabiłaby za mnie, zamordowałbym za nią
|
|
 |
W dzisiejszych czasach tylko to jest siłą,
Spijam słowa z Twoich ust- bezwarunkowa miłość
|
|
 |
Tak ciężko jest myśleć, że to mogłoby zniknąć
Wszystko, co pójdzie w górę musi spaść
Dlaczego nie możemy żyć życiem bez konsekwencji
I zawsze żyć teraźniejszością?
|
|
 |
Zapomnij o wschodzie słońca
Walcz ze snem w twoich oczach
Nie chcę stracić ani sekundy z tobą
Więc zostańmy tak na zawsze
Będzie tylko lepiej
Jeśli tego chcemy
|
|
 |
Nie chcę stracić ani minuty
Ponieważ nie mamy czasu do stracenia
Żadne z nas nie obiecało, że się jutro spotkamy
I to, co zrobimy jest naszym wyborem
|
|
 |
zanim znajdę przyszłość, przeszłość zgubi mnie
niżej nie upadnę, teraz możesz zemścić się
celuj byle jak, udzerz byle gdzie..
|
|
 |
zanim zapamiętam nie pamięci grzech
dzień ma jedno imię, potem noc przynosi sen
myślę byle co, błądzę byle gdzie
mam niewiele pragnień, wiele pustych miejsc
patrzę, choć nie widzę sensu w tym co czeka mnie
wierzę w byle co, sypiam byle gdzie
|
|
|
|