 |
i co z tego, że jestem pewna siebie? przeszkadza Ci to, że kipię cynizmem i bezczelnością? może jestem zbyt odważna i próżna? mówisz, że stać mnie mało, że jestem szmatą? na pewno jestem zdolna do tego by pewnie podejść do Ciebie, bezszczelnie napluć Ci w twarz, rozmazując przy tym tani podkład, powiedzieć Ci parę cynicznych słów, byś zrozumiała, że to nie ja jestem strachiliwą, zapatrzoną w siebie małą plotkarką, która tylko mówi, a nic nie robi.
|
|
 |
nie będę przepraszać, za to, że nie jesteś tak zajebista jak ja i nie wyrwałaś go pierwsza, no wybacz Słońce.
|
|
 |
czy da się tu usunąć konto?
proszę pomóżcie...
|
|
 |
nie prosiłam Cię o coś niemożliwego. chciałam tylko byś był przy mnie na dobre i na złe. czy to takie trudne? dla Ciebie owszem.
|
|
 |
na bezsenność cierpi od dawna. już jako mała dziewczynka nie sypiała nocami, to irracjonalne wiem, bo co takie stworzonko, może robić w tą mroczną porę doby. te maleństwo płakało. było chore na nadmiar odrzucenia, udawaną miłość rodzinną. z biegiem lat przybywały inne problemy, o których nie chciałaby wspominać, woli zapomnieć. dziś jej życie, nawet w najmniejszym stopniu nie przypomina bajki, lecz to nieistotne. każdy dzień, przynosi jej odrobinkę szczęścia, bezinteresownego, upragnionego przez te lata, to jak spełnione marzenie, którego większość z was nie doceni, ale ona owszem.
|
|
 |
boże, jeśli istniejesz natchnij mnie...
|
|
 |
jestem Chaosem. Chaos nie istnieje, bo nie istnieje również Perfekcja. w każdym Chaosie jest szczypta Perfekcji. w każdej Perfekcji istnieje odrobina Chaosu. jestem Nikim. bo Nikt może być Perfekcją. Nikt może być Chaosem.
|
|
 |
postanowiłam - będę sobą. zdjęłam sztuczny uśmiech z twarzy, przestałam nosić rękawiczki, paliłam na środku ruchliwej ulicy, piłam czerwone wino, płakałam i śmiałam się kiedy miałam na to ochotę, wyrzuciłam wszystkie sukienki, kupiłam kilka par spodni, makijaż już nigdy nie zagościł na mojej twarzy. i wiesz, mimo Twojej nieobecności poczułam się jakoś lepiej.
|
|
 |
zostawiłeś mnie zupełnie samą, na pastwę gwałcicieli, potworów i innych brzydkich postaci. biegłam do domu po pustej ulicy, towarzyszyły mi tylko latarnie i deszcz. czułam obecność niezidentyfikowanego stwora na plecach, odwróciłam się. to cisza przeszywała mnie na wskroś. nie zauważyłam kamienia, potknęłam się, wpadłam w kałużę. rozerwałam leginsy, połamałam szpilki. makijaż rozpłynął się od deszczu i łez. pod moją kamienicą odpaliłam papierosa, a matce powiedziałam, że mnie napadli, bo zabiłaby Cię skurwielu.
|
|
 |
możesz być przystojniejszy, mądrzejszy, bogatszy. możesz zabierać mnie na romantyczne wycieczki za granicę, całować delikatnie. możesz tańczyć ze mną walca, chronić od cierpienia. możesz się starać, ale wiedz, że nigdy nie będziesz taki jak on.
|
|
 |
niepowinnam, lecz tęsknię. tęsknię za blaskiem twych błękitnych tęczówek, za twoimi blond loczkami, a nawet za cierpieniem jakie mi zadawałeś, za kłamstwami, jakimi faszerowałeś mnie każdego dnia.
|
|
|
|