 |
|
Na zawsze razem, czas dla nas nie tyka,
Powłoka ozonowa, trudno, niech znika,
Bez hajsu, brylantów, hajlajfu, merca,
Impomderabilia to dzikość serca,
Są tacy którym nie w smak, zawiść z oczu,
Pierdolę, ich głosy z offu-,
Chociaż to trzecia w nocy, a nie piętnasta,
W klubie żadna z tych do pięt Ci nie dorasta,
|
|
 |
|
Nieśmiertelne dusze, przez każdą burzę,
Aż ziemia się zatrzyma, ani chwili krócej,
|
|
 |
|
Czy te oczy mogą kłamać? Jej oczy nie kłamią,
Zabiłaby za mnie, zamordowałbym za nią,
|
|
 |
|
To przed bez Ciebie było tylko po to, żebym,
Mógł przeżyć to po już z Tobą,
Co wczoraj pytaniem, dziś odpowiedzią,
Samotność, niepewność więcej mnie nie śledzą, Pih
|
|
 |
|
Czasy, kiedy życie nic dla mnie nie znaczyło było chwilą,
Siłą, wyrywałem z serca miłość,
Bez sensu, obraz, gaz w bocznym lusterku,- i kontynuacja Pih
|
|
 |
|
Umrzemy na śmierć, nic nie zabierze magii,
Niech John Lenon zaśpiewa nam Imagin,
W dzisiejszych czasach tylko to jest siłą,
Spijam słowa z Twoich ust - bezwarunkowa miłość !-Pih
|
|
 |
|
'Niech to trwa, nigdy się nie kończy,
Nawet śmierć nas nie rozłączy !'- Pihhha piosenki boskie tekst;]
|
|
 |
|
i teraz kiedy nie jesteśmy już razem, wreszcie czuje prawdziwe szczęście.
|
|
 |
|
będę Twoją królewną XIX wieku, jadącą na amfie. noszącą skąpą bieliznę zamiast średniowiecznych gorsetów. pijącą tanie piwo z puszki, zamiast wykwintne wino w kieliszku. mówiącą o tym jak Cię pożądam, a nie o tym ja bardzo pragnę być uwolniona z zakazanej wieży.
|
|
 |
|
dwie rzeczy, które kochasz najbardziej? - spytał, patrząc na nią stanowczo, swoimi nieskazitelnymi, migdałowymi oczami. - czekolada i pocałunki. - nie wliczając Ciebie, bo to banalnie oczywiste. - a jeśli, by połączyć te dwie rzeczy? - spytał, spojrzawszy na nią porozumiewawczo. - nie bardzo rozumiem, o czym mówisz. - powiedziała, przeczesując swoje miedziane włosy. niezdarnie wyciągnął tabliczkę jej ulubionej, mlecznej czekolady. ułamawszy kostkę, subtelnie ją nią nakarmił. - a teraz całuj, nie żałuj. - roześmiał się, beztrosko, wsłuchując się w jej płytki oddech.
|
|
 |
|
i w końcu pojawia się to magiczne kłucie w klatce piersiowej kiedy nie ma go obok. znowu zapominasz o stygnącej filiżance zielonej herbaty w dłoni i obsesyjnie czekasz na wiadomość od niego siedząc wieczorami na parapecie kiedy zachodzące słońce odbija się w Twoich morskich tęczówkach. tęsknisz. każda cząstka Twojego skrupulatnego ciała woła o jego dotyk. każdy zmysłów prosi o ułamek sekundy jego obecności.
|
|
 |
|
śmieję się szyderczo do rozpuku, poprawiając swoje włosy. rzęsy maluję kruczo czarnym tuszem, tylko dlatego, aby móc niewinnie spoglądać spod wachlarza rzęs. potrafię wybuchnąć histerycznym śmiechem, bądź spazmatycznym płaczem w najmniej odpowiednim momencie i nie mam zahamowań w jedzeniu czekolady. kawę piję tylko w filiżance, a papierosy palę jedynie na tarasie. wytrącona z równowagi, jestem w stanie niemal zabić, nie zważając na konsekwencje. ale to wszystko nie ma znaczenia. istotne jest to, że mam serce. serce, które niewinnie czeka, aż pojawi się drugie, które zaakceptuje ten cały obłęd i postanowi się nim zaopiekować jak bezbronnym szczeniaczkiem z okolicznego schroniska.
|
|
|
|