 |
Ostatnio całe dnie spędzam w mojej głowie, na myśleniu o Tobie, planowaniu, uśmiechaniu się w myślach, na denerwowaniu się i tłumieniu dreszczy oczekiwania, wyobrażaniu sobie co poczuję gdy znowu zobaczę Ciebie, Twój uśmiech na mój widok, głupia, wizualizuje sobie szczęście by każdego wieczoru stwierdzać, że to bez sensu, bo nie jestem nawet w stanie sobie tego wyobrazić i mimo to, każdego ranka robić to od nowa.
|
|
 |
Poukładałam sobie wreszcie w głowie, szkoda tylko, że nawet nie marze o tym, że to mógłby być ostatni raz kiedy muszę to robić.
|
|
 |
- Zazdroszczę Ci, jednego dnia robisz to, jesteś tutaj, drugiego dnia jesteś gdzieś indziej, z kimś innym, bawisz się, nie przywiązujesz... - Chuj z tego, tak naprawdę o niczym tak nie marzę, jak o stabilności.
|
|
 |
/przytul mnie, nie mów nic, tylko bądź . ♥
tęsknietęsknietęsknietęsknietęsknie;*
|
|
 |
Bedze najlepiej, mamy czas, całe lato i mnóstwo siły, nic nas teraz nie powstrzyma, nikt nie przeszkodzi, bo nikogo nie ma tutaj dla nas, jesteśmy tylko my kochanie, my i ciepło i miłość i tyle chwil przed nami; nieprzespane noce, urwane oddechy, klimatyczna muzyka, zasypianie na tylnych siedzeniach samochodu Twojego ojczyma, uśmiechy, odgrzewane pizze z mikrofali i wino na kanapie, niesamowite rozmowy i głupie filmy, seks na tej samej kanapie, zapominanie o tym, że gdzieś tam żyją jeszcze inni ludzie poza nami, Twój zapach na moich ubraniach i to uczucie niesamowitości, przy każdym dotyku, spojrzeniu, pocałunku, słowie, w każdej chwili kiedy jesteśmy razem, jeszcze chwilkę, już prawie to mamy, będziemy mieli.
|
|
 |
Szczęście przyszło i zwaliło mnie z nóg zanim zdążyłam odklepać.
|
|
 |
Blondynki, chociaż z ciemnymi włosami.
|
|
 |
Potknęłam się o przeszłość. Wczoraj, z znikąd, wyszła sobie i posadziła dupę kilka metrów ode mnie. Od razu zapiekły ręce, od razu zapiekło w klatce. W głowie szalało tsunami wypłukujące teraźniejszość, odsłaniając tym samym zakopane pod nią wspomnienia. Huragan w płucach przypomniał oddechy przerywane śmiechem, a za chwilę duszące się szlochem. Siedziałam tam i czekałam na lawinę, która zwali mnie z nóg. I pewnie by tak było, gdyby nie to, że siedziałam wtedy z bardzo mądrym człowiekiem. "Gdybyś zamknęła tę sprawę, już byśmy stąd poszły"- powiedział mój osobisty Doradca Do Spraw Beznadziejnych. Coś we mnie krzyknęło: no tak! Zrozumiałam, że wciąż jestem po kostki w bagnie, z którego cały rok próbuję wyjść. Fakt faktem, po kostki to dużo lepiej niż po szyję, ale i tak za dużo. Nie mogę się dłużej nad sobą użalać, nie mogę się w tym taplać, bo coś mi się zdaje, że to chłód błota z tego grzęzawiska sprawia, że nie odbieram żadnego ciepła.
|
|
 |
Chciałam umieć oddalać się i zbliżać, tak wedle potrzeby. Zwiększać dystans gdy tylko On zabiera za dużo powietrza, wracać, gdy staje się powietrzem do życia niezbędnym.
|
|
 |
To zawsze był mój problem, moja trauma, mój ból - rodzice. Fakt, że cokolwiek bym nie zrobiła to i tak nigdy nie będę wystarczająco dobra, to, że ojciec po pijaku podnosi na mnie rękę, nieopisany ból, kiedy nazywa mnie szmatą, chociaż w jego żyłach nie ma kropli alkoholu, chociaż nic nie zrobiłam, to, że dom był dla mnie zawsze tylko budynkiem w którym znajduje się pokój, który mogę zamknąć na klucz, to, że nigdy nie czułam w domu tej miłości, o której przyjaciele czasem opowiadali po pijaku, ten ból, że w domu od zawsze byłam ta złą, najgorszą, odrzucaną, to, że jestem niechciana, wiesz zmieniło mnie to, każdego by zmieniło, to właśnie przez to, tak bardzo nie potrafię ufać, nie potrafię wierzyć, że ktoś jest w stanie mnie kochać, przez nich nie potrafię czuć.
|
|
 |
planujesz, marzysz, wyobrażasz sobie jak palicie razem marihuane, jak pijecie razem wino, a potem kładziecie się na trawie, obok gra Grubson a wy patrzycie w gwiazdy i uśmiechacie się do siebie. i to właśnie Cię zabija, bo on nawet nie pamięta Twojego imienia, jedyne co Ci wyjdzie to wypić wódkę, rzucić się na trawę i płakać.
|
|
 |
nie kocham go. czuje szaloną zazdrość, że ktoś mógłby mi go odebrać. czuje dziwne skurcze żołądka gdy go widzę, ale uwierzcie, nie kocham go.
|
|
|
|