 |
- spróbuj szczęścia.
- mam Cię ugryźć?
|
|
 |
- łobuz jesteś wiesz?
- nie, bo Ty!
- niebo, skarbie to wiesz gdzie jest.
- niebo, to ja mam jak Ty jesteś obok.
|
|
 |
uwielbiam rozmawiać o niczym. to jedyne, o czym wiem wszystko.
|
|
 |
najpiękniejszym doświadczeniem jest widzieć uśmiech osoby, którą kochasz i wiesz, że uśmiecha się dzięki Tobie.
|
|
 |
życie nie jest grą, życie to nie kurwa eurobiznes.
|
|
 |
pokaż mu, że Cię nie zniszczył, że popełnił największy błąd swojego życia rozstając się z Tobą.
|
|
 |
odkąd pamiętam, gdy widziałam spadającą gwiazdkę, zdmuchałam świeczki na urodzinowym torcie, zobaczyłam czterolistną koniczynę nie życzyłam sobie księcia z bajki, nowej lalki, czy nowej sukienki.. zawsze pragnęłam jednego. ominąć to na co każdy się skarży, przez co jest ból i cierpienie miłość. przyznam, że przez długi czas udawało mi się to. z biegiem czasu coraz więcej chłopaków starało się moje względy, jednak żadnego nie kochałam, byli mi obojętni. prawdę mówiąc raniłam ich niesamowicie. aż zjawiłeś się Ty.. ten, który skradł moje serce, a swoje ogrodził metalowym płotem.
|
|
 |
nie mam talentu wokalnego, plastycznego czy jakiegoś innego, ale za to mam talent do pieprzenia sobie życia, mimo własnej woli
|
|
 |
trzymałam go mocno za rękę nie mogąc się od niego oderwać.
- leć kochanie, bo ci ucieknie! - poganiał mnie widząc stojący na przystanku autobus.
- szybko, jeszcze jeden. - dociągałam go do siebie łapczywie sięgając ust.
- leć wariatko. - śmiejąc się pocałował mnie ostatni raz.
wbiegłam do autobusu ledwo przeciskając się przez zamykające się już drzwi. kilkoro ludzi śmiało się radośnie komentując:
- jacy zakochani. - lierowca także rozbawiony tą całą sytuacją zapytał:
- co, ukochany nie chciał puścić ? - nie zdążyłam usiąść a już poczułam wibrujący w kieszeni telefon. dzwonił.
- wysiadaj na najbliższym przystanku głupku, mam twoją kurtkę. - słysząc śmiechy ludzi wybiegłam gnając w jego stronę. wychylił się zza rogu łapiąc mnie i znów łącząc nasze usta. trzymając swoją kurtkę już w dłoniach zdążyłam mu wyszeptać zmachanym głosem:
- zawsze chciałam tak do ciebie biec.
- ale żeby się całować, a nie wziąć kurtkę. - powiedział rozbawionym tonem a ja nastawiłam usta.
- milcz głupku
|
|
 |
wszystko jedno, czy ma się przed sobą sto lat, rok czy tydzień, zawsze ma się przed sobą wszystko
|
|
 |
każdy ma jakąś przeszłość, ważne kto jak sobie z nią radzi..
|
|
 |
każdy ma jakąś przeszłość, ważne kto jak sobie z nią radzi..
|
|
|
|