trzymałam go mocno za rękę nie mogąc się od niego oderwać.
- leć kochanie, bo ci ucieknie! - poganiał mnie widząc stojący na przystanku autobus.
- szybko, jeszcze jeden. - dociągałam go do siebie łapczywie sięgając ust.
- leć wariatko. - śmiejąc się pocałował mnie ostatni raz.
wbiegłam do autobusu ledwo przeciskając się przez zamykające się już drzwi. kilkoro ludzi śmiało się radośnie komentując:
- jacy zakochani. - lierowca także rozbawiony tą całą sytuacją zapytał:
- co, ukochany nie chciał puścić ? - nie zdążyłam usiąść a już poczułam wibrujący w kieszeni telefon. dzwonił.
- wysiadaj na najbliższym przystanku głupku, mam twoją kurtkę. - słysząc śmiechy ludzi wybiegłam gnając w jego stronę. wychylił się zza rogu łapiąc mnie i znów łącząc nasze usta. trzymając swoją kurtkę już w dłoniach zdążyłam mu wyszeptać zmachanym głosem:
- zawsze chciałam tak do ciebie biec.
- ale żeby się całować, a nie wziąć kurtkę. - powiedział rozbawionym tonem a ja nastawiłam usta.
- milcz głupku
|