Chcialabym wkoncu zyc wlasnym zyciem. Mam dosc wiecznych rozkazow i nakazow rodzicow . I ten tekst "Porozmawiamy o tym w domu" rozwala mnie od srodka. Rozmawiaja ze mna tylko wtedy gdy cos chca albo poinformowac mnie co moge a czego nie. A jesli ja mam jakis problem nikt mnie nie zauwaza. Nawet siostra nie ma dla mnie czasu . I jak tu byc szczesliwym czlowiekiem ?
Jeszcze tyle nie wiem o zyciu , choc nie chce sie dowiedziec . Od dziecinstwa poznawalam zle strony swiata. Ten najbrudniejszy syf. Dlatego ciezko mi teraz uwierzyc w dobre strony. Wiem ze nie istnieja bo jesli mialyby byc to dawno bym ich doswiadczyla. Wkoncu ludzie wierza ze Bog istnieje . Ja mam wlasna teorie na ten temat. Jesli Bog by istnial nie pozwolilby by ludzie doswiadczali tyle syfu. No coz, nie podwazam zdania innych.
Nie próbuj wypełniać pustki po czymś ważnym , byle czym , nie uznawaj zamienników, nie pozwalaj sobie na substytuty , żadne , przyjaźni , szczęścia , czekolady , miłości , szczególnie na substytuty miłości . ( dzyndzel )