 |
Płaczesz bo tak na prawdę, nie wiesz co się z wami stało. Z dwojgiem kochających się nad życie osób, nie widzących świata poza sobą, obiecujących sobie miłość do grobowej deski, jedzących razem śniadania, obiad i kolacje, spacerujących po parku przy świetle księżyca, którzy gotów byli oddać za siebie życie.
|
|
 |
Wysoka dziewczyna o długich, kruczoczarnych włosach nachylała się nad barierką, z flaszką w ręce spoglądała w dól, śmiała się, podszedłeś do mnie i pociągnąłeś za nadgarstek 'do domu' wycedziłeś przez zęby ' a od kiedy Cię to obchodzi? Od kiedy Ci nagle zależy? od naszego rozstania? tak to wygląda? w dupie mam teraz Twoją troskę, zrezygnowałeś z niej słowami 'nie mogę z Tobą dłużej być!' pchnęłam go na ścianę budynku, ' Twój telnoiony bezmózg czeka! Śmiało! idź do niej kurwa!' z trudem powstrzymywałam łzy napływające do oczu 'wypierdalaj!' w tym momencie złapał mnie za ramiona, przytulił do piersi mówiąc 'nigdy więcej tak nie mów rozumiesz? nigdy.'
|
|
 |
stopień zjebania -100000000000000
|
|
 |
i myślę ile jeszcze mam kredytu w twoim sercu połamany ludzik bez Ciebie wszystko nie ma sensu /grammatik
|
|
 |
potrzebuję czegoś co przeciągu kilku sekund, zagłuszy ten pomijany bez dźwięk, który z dnia na dzień wbija się gdzieś pomiędzy żebra, zabierając możliwość oddechu, wyżerając ostatki nadziei na lepsze jutro, bez pośpiechu zabija od środka, po prostu potrzebuję Ciebie. / endoftime.
|
|
 |
Nie kurwa, skończyło się przymykanie oka na niektóre rzeczy.
|
|
 |
Tyle razy się gubię, niekiedy w tym całym bagnie odnajduję minimum szczęścia, żeby potem spojrzeć na swoje odbicie w lusterku z malującym się w nim rozczarowaniem.
|
|
 |
' niczego nie ułatwiaj mężczyźnie . jeśli Cię kocha , to Cię znajdzie , choćbyś nie wiem gdzie była , wydobędzie Cię nawet spod ziemi . a jak mu będziesz pomagać , to choćbyś podała się na srebrnej tacy , nic z tego nie będzie . pamiętaj , nigdy nie ułatwiaj niczego mężczyźnie . '
|
|
 |
unosząc ku górze lewą dłoń, od serca z szacunkiem i minimalnymi iskierkami szczęścia w źrenicach, żegnam jedynych, tych, dla których moje życie było ważniejsze od plot, od słów unoszących się gdzieś pomiędzy korytarzami szkoły, pomiędzy każdym z budynków w mieście. drugich bez jakichkolwiek gestów wymazuję z wyobraźni, trzymając nóż przy żyłach, dociskam go z coraz większą siłą, uśmiecham się, bo wiem, że chociaż robię źle, w tej chwili po raz ostatni czuję ból tego, że żyję. / endoftime.
|
|
|
|