|
zawodowo pieprzę farmazony.
|
|
|
przepraszam, obiecuję, że teraz będę cichutko stąpać, "chodząc Ci po głowie".
|
|
|
nienawidzę nadziei. przychodzi zupełnie nieproszona, obraca wszystko do góry nogami; mimo to, dzięki niej przez chwilę mogę poczuć się szczęśliwa, wyczekuje szczęśliwego zakrętu na mojej drodze, polepszenia sytuacji.. na chwilę. nadzieja wchodzi bez pukania, powoduje, że przez jakiś czas skaczę z radości do nieba, martwiąc się jedynie o to, czy zrobię dziurę w suficie. jednak ja nie chcę tego, bo zostawia mnie w najgorszym stanie, sprawia, że czuję się głupia i zawiedziona, rozczarowana i zrozpaczona.
|
|
|
i co z tego, że ciskam łzami, jak Zeus w mitologii pieprzonymi piorunami? Jednak to nie Olimp, a wciąż to samo życie, ten sam schemat - jeden pojebany nierozwikłany dylemat.
|
|
|
wszystko się zmienia, dzisiaj to co było nie ma już znaczenia.
|
|
|
reality scares me, because I'm not that strong. Everything I've done turned out to be wrong. But I won't fall even if I'm weak - even because of my tears I can barely speak. Now I'm the quietest person in this loudly world - everything I want to say was already told. But I'm fine - my imagination is now my medication. I'll dissapear happy with pretty big smile and my stories will stay only in your hearts.
|
|
|
prawie 17 na karku, ledwie wyrosłam od ziemi, a i tak wkoło tyle fałszywych twarzy. Mam nadzieję, że jak stuknie mi 70 to coś się zmieni, ale mogę sobie chyba tylko pomarzyć.
|
|
|
nie, nie potrzebuje Cię - po co mam mówić do kolejnej ściany? mam już cztery własne, świetnie słuchają, nie będę ich z pewnością zdradzać dla Ciebie.
|
|
|
żyję w jedności z nim; nasza wieczność jest jak jeden romantyczny film.
|
|
|
to nie tak, że każda kobieta woli draniów. mnie po prostu nudzi stereotypowy książę, chodzący jak w zegarku.
|
|
|
naprawiłam tylko połowę tego, co schrzaniłam. gdy moje niebo upadało, szczęście uciekało, ja nie próbowałam go podnieść, zatrzymać - bo tak było wygodnie. a teraz jest niewygodnie żałować.
|
|
|
|