nienawidzę nadziei. przychodzi zupełnie nieproszona, obraca wszystko do góry nogami; mimo to, dzięki niej przez chwilę mogę poczuć się szczęśliwa, wyczekuje szczęśliwego zakrętu na mojej drodze, polepszenia sytuacji.. na chwilę. nadzieja wchodzi bez pukania, powoduje, że przez jakiś czas skaczę z radości do nieba, martwiąc się jedynie o to, czy zrobię dziurę w suficie. jednak ja nie chcę tego, bo zostawia mnie w najgorszym stanie, sprawia, że czuję się głupia i zawiedziona, rozczarowana i zrozpaczona.
|