|
umieram, na Twój brak uczuć. - lady electronova.
|
|
|
punkt 15 Cię zobaczę. Schowałam do kieszonki obcisłych dżinsów garstkę ironii z posypką złośliwości, bo gdzieżbym mogła o tym zapomnieć. Poleciałam do toalety i zmyłam tonikiem pozostałości tęsknoty na mojej twarzy, co nieco mi zajęło, bo wybitnie nie chciała zniknąć. Kolejno ubrałam się w ogrom obojętności, nakładając na usta cwany uśmiech, po czym pięć razy zrobiłam 'stópkami' kółko wokół mego stołu - ot tak, byś poczekał. Wychodząc, zostawiłam na szafeczce jakiekolwiek zainteresowanie Twoją osobą i pośpiesznie ruszyłam na miejsce spotkania, bo tak nakazywała mi punktualność schowana w mojej torebce. - lady electronova.
|
|
|
nie wiem, co to uzależnienie. - mruknęła palaczka, obsesyjnie zakochana w smaku kawy i codziennie wąchająca Ciebie, przystosowując nozdrza do najgroźniejszego narkotyku. - lady electronova.
|
|
|
gdy dławiłam się pechem, postanowiłam ukraść szczęście. Okazało się jednak, że ma ono 180 centymetrów, więc mogę mieć minimalny problem, z zarzuceniem go sobie na ramię. - lady electronova.
|
|
|
jeżeli 'your love is my drug' to odwyk naprawdę tutaj nic nie wskóra. - lady electronova.
|
|
|
to nie romantyzm, przesiąknięty prawdziwym uczuciem - nie randka, nie róże, nie restauracja. To spontaniczny seks, z mnóstwem pocałunków nie znających swego kierunku - to zabawa, to dzikość, to wyrażenie tego, co w Tobie drzemie. - lady electronova.
|
|
|
stoimy w białym puchu, oboje; śnieg sięga nam do kolan, dzięki czemu ten odcinek naszych nóżek jest doszczętnie przemoczony. Drżymy z zimna, a nasze ząbki szczękają równo. I nagle słyszę Twój cichy szept i ciepły oddech, mówisz: - bardziej chcę Ciebie, niż lata. - lady electronova.
|
|
|
|