 |
I nie pozwól aby odległość zniszczyła to co Was łączy, bo uczucia to nie kilometry.
|
|
 |
Życie jest bezwzględne nie lituje się nad nikim.
|
|
 |
Olej to, znasz siebie. / ol.l
|
|
 |
- bo będę kase potrzebować,tato. - na co? - na koncerty . - jakie? - no najpierw słonia, a później małpy. - to Ty się zdecyduj, Ty na koncerty czy do zoo idziesz. - Boże, tato... / veriolla
|
|
 |
"jakby nie patrzeć razem jesteście od liceum. nie wiem czy wtedy w planie to miałeś, przyjacielu" / zeus
|
|
 |
dawno nie byłam taka szczęśliwa. dawno nie było tak, że moje serce nie należało do nikogo, a myśli nie były od kogoś uzależnione. jest cudownie! teraz właśnie zaczynam cieszyć się życiem, uśmiechać się i dążyć do tego bym to właśnie ja była szczęśliwa - nie ktoś inny! / veriolla
|
|
 |
- mamo, idę na wódkę. - jak śmiesz mówić tak do matki? mogłabyś chociaż skłamać. - dobra: mamo, idę na mleko. / veriolla
|
|
 |
"Kochani rodzice, nie zasłużyliście sobie na to co się stanie. Myślałam, że dam radę, ale na każdym kroku widzę jego, nie daję rady. Tęsknie za nim i jedyne czego chcę to wtulić się w jego ramiona i poczuć ciepły oddech na ustach. Myślę, że przyjmą mnie do nieba, żebym mogła być jak najbliżej NIEGO. Tam ułożymy sobie życie na nowo, przeproszę go za ten ból i podziękuję za te wszystkie cudowne chwile. Muszę się pociąć, bo innych sposobów nie znam, spokojnie kochani, to nie boli, mój ból w sercu jest silniejszy ode mnie, ktoś musi wypełnić dziurę w moim sercu, to musi być ON. Kocham was, żegnajcie" Gdy skończyłam pisać pokazała się godzina 00:00, nowy dzień, równy rok od jego śmierci, teraz sięgam po żyletkę i przeciągam ją po ręce mozolnymi ruchami, tak w zaciszu umieram, myśląc ciągle o nim. || część 5.
|
|
 |
Czytając list płakałam jak nigdy wcześniej, a fakt, że go już nie ma, bolał bardziej, niż to śmieszne cięcie. Zdałam sobie sprawę, że to ja jestem temu winna, ale zanim podjęłam jakieś kroki udałam się na pogrzeb. Leżał w trumnie z niewinną minką, taką jaką zawsze w nim lubiłam, a usta układały się w lekki przebłysk uśmiechu. Takiego go kochałam, a garnitur w który był ubrany zapamiętam do końca życia, to było moje ostatnie spotkanie z NIM. Po całej akcji poszłam do domu... Nie, nie pocięłam się, żyję do dziś, a jutro będzie równy rok jak go nie ma. To właśnie jutro pójdę nad jego grób i zrobię to co on, list już zaczynam pisać, za bardzo tęsknię. || część 4.
|
|
|
|