 |
|
od tej chwili nie będzie już grzecznej, miłej, potulnej i uroczej dziewczynki . od teraz będzie tylko i wyłącznie wredna suka, mówiąca absolutnie wszystko - absolutnie każdemu .
|
|
 |
"Może alko i przykrość wypłukały ze mnie resztki chwil
Trzeba wstać iść dalej chlać albo pić."
|
|
 |
"Mam chyba w mózgu larwy, bo ciągle słyszę szepty
Mówią że ludzie są szpetni, a cały świat to śmietnik."
|
|
  |
- Kochasz go?
- Nie.
- Bardzo?
- Tak. / G.
|
|
 |
i za każdym razem, zaczyna się cudownie. uśmiecham się swoim najlepszym uśmiechem, gdybym mogła, z radości doskoczyłabym aż do samych chmur. i rozmawiamy, jedną godzinę, drugą, piątą, albo i dwunastą, bez przerwy, zawsze z jakimś tematem kończącym się jednoznaczną puentą. i jest tak, oh, cudownie! a myśl, że już za kilka dni się spotkamy, dodaje mi sił aby rano wstać z łóżka. ale zawsze gdy odchodzi, gdy znowu coś źle zrobiłam lub powiedziałam, gdy znowu przez pewien czas panuje między nami cisza, gdy znowu rzeczywistość uderza mnie z całej siły, wątpię. w jego intencje, w jego obecność, po prostu wątpię w niego. bo przecież póki co mieliśmy sobie odpuścić, no tak, ok. a teraz spróbuj to powiedzieć tam głębiej, temu głupiemu sercu, które znowu, lekkomyślnie i naiwnie, bije mocniej niż normalnie.
|
|
  |
Przeraza mnie troche ta nasza odleglosc, a moze i nie przeraza. Moze jednak tak jest lepiej bo wiem, ze nie zada mi ciosu w plecy. A moze jednak jest to ten jedyny? Nie wiem. Boje sie. Przeciez milosc to tylko psychiczne blizny... Przeciez to wszystko to.. To nie wytlumaczalne cos, dla ktorego ludzie poswiacaja samych siebie z powodu jakis motyli w brzuchu czy czegos tam takiego... / gieenka
|
|
 |
Nikt nie powiedział, że dobre decyzje nie będą Cię ranić.
|
|
 |
I mimo, że czas leczy rany, to nigdy nie wypełni pustki w sercu po zaufaniu, jakim kogoś darzyłaś.
|
|
 |
Ktoś na górze postanowił ponownie zrobić sobie że mnie żarty.
|
|
 |
naprawdę, nie widzisz tego? kurwa, ranisz mnie. ranisz każdym słowem, każdym gestem, każdą reakcją na moją obecność. a ja stoję przed tobą, chwytam twoją dłoń i błagam, nie rób tego. patrzę ci prosto w oczy. możesz zobaczyć jak do moich zaczynają napływać łzy. puszczasz mnie, a ja uciekam. biegnę jak najdalej od ciebie. siadam na krawężniku i krzycząc wbijam wszystkie paznokcie w łydki. miałeś mnie chronić przed takimi sytuacjami. miałeś zabić każdego, kto zrobiłby mi chociaż najmniejszą krzywdę. czy naprawdę jesteś gotów na samobójstwo? bo obiecałeś, że zawsze, na zawsze będziesz robił wszystko aby uśmiech nie schodził z mojej twarzy. a ja widzę jak ona na ciebie patrzysz, jak ty na nią patrzysz i umieram i to chyba już mój koniec.
|
|
 |
" Utkwiłam gdzieś w krainie smutku i łez, wydostań mnie z niej i wskaż właściwy cel.
Wiem nie jestem idealna, wciąż użalam się nad sobą, bo znów mnie nie widzisz mimo,
że stoisz obok.
Chce zwrócić na siebie uwagę, byś zauważył zmianę, mam nadzieję, że dam rade, gdy na przeciwko stanę.
Ciężki bagaż doświadczeń, wciąż za sobą go taszczę, nie potrafię go zostawić, choć bardzo tego pragnę.
Zamknięta w sobie stoję, niemożliwy krok w przód, intensywnych wspomnień nasilana poprzez ból.
Znów, wszystko mnie drażni, znów wszystko irytuje, Ty oceniasz po tym, co mówią inni, nie wiedząc co ja czuje.
Z natury jestem nadwrażliwcem, wszystko biorę do siebie, chciałabym być inna"
|
|
|
|