 |
2.Zawsze się wpierdalała! Wszędzie! Tak ciężko zrozumieć, że skoro jesteśmy parą, to wypadałoby zaprosić Go na taką imprezę ze mną? Oczywiście, że bym poszła. Przecież uwielbiam tych chłopaków i nie pozwoliłabym, żeby Ona miała ich dla siebie. Ale starannie chciałam ukryć złość, która wrzała w moim wnętrzu. Wystukując teraz słowa na klawiaturze, staram się w całych sił powstrzymać od płaczu. Nie zabraniam mu spotykać się ze znajomymi, dla których kiedyś poświęcał stanowczo za dużo czasu. Ale to rozumiem. Gorzej z pogodzeniem się, co do Niej..
|
|
 |
1.Grymas złości zagościł w moim małym serduszku, coraz bardziej zakorzeniając się w głębię duszy. Tak trudno udawać, że wszystko jest okey. Że w cale nie przeszkadza mi, że cały weekend będziesz z kumplami i z tą idiotką. Że pijąc z Nimi alkohol będziesz dobrze się bawił, nie zwracając uwagi na liczbę wiadomości, która wyświetla się na ekranie Twojego telefonu. To nie jest tak, że muszę spędzać z Nim każdą możliwą minutę naszego życia, każdy weekend w miesiącu. Ale ból rozrywa moją klatkę piersiową, gdy bez żadnych wyrzutów, bez żadnych zastanowień rzuca mi beztroskie 'kochanie, w ten weekend się nie spotkamy. Dostałem zaproszenie na domówkę, a w niedzielę będę pijany-mamy zakończenie sezonu.' Do kogo idziesz na domówkę?-zapytałam. 'nie chcesz wiedzieć' wydarło się z Jego ust. I wtedy radość z całego dnia znikła. Dobrze wiedziałam do kogo. Wyszeptałam Jej imię zaciskając dłonie w pięści.
|
|
 |
Teraz postaw się na jej miejscu. Wyobraź sobie, że to ona Ciebie zostawiła bez słowa wyjaśnienia, że Ty przez ponad połowę roku nie byłeś w stanie dojść do siebie, że to Ty wpadłeś w depresje i straciłeś większość znajomych, że to Ty miałeś ochotę umrzeć, że Ty nie wytrzymywałeś tego bólu po rozstaniu. Spróbuj wejść w jej skórę i chociaż przez chwile poczuć to co ona. Zastanów się co mogła myśleć o Tobie. Mogła powiedzieć, że jesteś skończonym skurwysynem, że znienawidziła Cię w dniu kiedy ją zostawiłeś, że życzy Ci takiego samego cierpienia, że nie chce Cię znać. Ale nie, ona Cię kocha. Słyszysz? Ona jest w stanie wszystko Ci wybaczyć, zapomnieć i zacząć od nowa. I uwierz, że nie było chwili kiedy pomyślała, że Cię nienawidzi, bo zawsze życzyła Ci szczęścia. Rozumiesz? Ty pewnie teraz nie potrafiłbyś spojrzeć w jej oczy, ale ona nadal czeka, tęskni i jest w stanie dać Ci drugą szansę. Rusz lepiej dupę i biegnij do niej. Drugi raz nie spotkasz takiej dziewczyny. / napisana
|
|
 |
i to by było chyba na tyle. bo czas to pieniądz, to korzyść której ja potrzebuję, jednak nie tej dosłownie materialnej ale uczuciowej. potrzebuję czegoś prawdziwego i to nie będziesz ty. zmarnowałam dla ciebie już stanowczo za dużo czasu.
|
|
 |
W końcu nadejdzie taki wieczór kiedy usiądziesz, włączysz swoją ulubioną muzykę i poczujesz się niebywale lekko. Uświadomisz sobie, że już od jakiegoś czasu nie płaczesz za nim, że tęsknota nie wypala od środka, a ból zelżał. Naprawdę nadejdzie taka chwila kiedy nabierzesz dystansu do tego uczucia i chociaż nie będziesz jeszcze w stu procentach wolna, to odczujesz sporą ulgę. I wtedy będziesz pewna, że pierwszy etap walki masz już daleko za sobą i możesz odetchnąć, bo to co najgorsze minęło. / napisana
|
|
 |
Polewając wódkę każdemu dookoła, śmiech nie schodził z mojej twarzy. Alkohol wchodził jak woda nie wykrzywiając twarzy od smaku goryczy. Impreza trwała. Łączyłam pisanie sms'ów z ukochanym z oddawaniem się muzyce. Aż nagle dotarło do mnie, że Ona znów jest z nimi. Głupia blondynka, której nienawidzę. Wypiłam kolejny kieliszek wódki i chwytając paczkę fajek w dłoń, z impetem wybiegłam z sali. Chłodne, nocne powietrze otulało ciało, a gwiazdy wraz z księżycem oświetlały drogę, którą zmierzałam. Dokąd? Nie miałam pojęcia. Upajając się szlugiem wbijałam sobie paznokcie w przedramię, by ze złości nie zacząć krzyczeć. Nie lubię, gdy Ona jest z nimi. Nie lubię, gdy Ona jest w pobliżu kogokolwiek z moich znajomych.
|
|
 |
Alkohol buzował w mojej głowie, szybko rozchodząc się po zakamarkach każdej żyły mieszając się z krwią. Nie prowadziło to do samodestrukcji. Przyjemne wirowania świata pozwoliły w jakiś sposób odpocząć, oderwać się od rzeczywistości i męczących obowiązków. Zamknęły natłok myśli, które zwykle towarzyszył mi, gdy byłam sama. Ale tym razem sama nie byłam. Chłodne powietrze wleciało do pomieszczenia wraz z otwierającym się oknem. Wiatr poruszył włosami opadającymi na ramiona wspomagając drżenie ciała pod wpływem ogarniającego go chłodu. Czułe ramiona otuliły moją kruchą sylwetkę z zamiarem schronienia przez zimnem. Kolejny łyk alkoholu na rozgrzanie. Śmiechy i rozmowy zdawały się nie mieć końca, aż nagle znalazłam się w ciepłym łóżku, tuż obok ukochanego. Nie wiem jak i nie wiem kiedy. Nie interesowało mnie to. Wystarczył mi widok słodko śpiącej osoby, której to obecnością upajałam się do samego rana.
|
|
 |
2) znów się głupio sprzeczamy i idziemy na górę. siada obok mnie, skierowany na wprost. "co u ciebie mała? nie wypiłaś czasem za dużo? ojoj, nie ładnie" uważnie słucha wszystkiego co mu mówię. dokładnie opowiadam to co się działo przez ostatnie kilka godzin, pokazuję jak tańczyłam z dziewczynkami, opisuję prezent który na niego czekał. i kiedy orientuję się, że znowu mówię za dużo i stanowczo za szybko, a on coraz szerzej się uśmiecha, pytam się go dlaczego nie może zostać. mówi o jakimś spotkaniu, że jest umówiony i w sumie, to musi już lecieć. odchodzi bez pożegnania. siedzę jak wryta, martwo spoglądając na stół. jak to? czy to znaczy, że..? orientuję się, że reszta zaczyna do mnie machać sprawdzając czy żyję. uśmiecham się i mówię, że wszystko jest jak najbardziej okej, ale muszę na chwilę wyjść. chwytam torbę i wybiegam na balkon i właśnie w tym momencie pękła we mnie ostatnia tama.
|
|
 |
1) siedzimy wszyscy razem, tam gdzie zawsze. każdy z nich już dostał swoją porcję szczęścia, a ja szczelnie owinięty, trzymam w dłoniach ostatni kawałek, ostatnią nadzieję, że jednak się zjawi. "on nie przyjdzie" "skąd wiesz? przecież mówił, że później wbije, że postara się, że..." "słuchaj, nie zrozum tego źle, ale on zawsze tak mówi" gorąca łza zaczyna spływać po zimnym policzku, staram się ją wytrzeć rękawem najszybciej jak potrafię, tak aby jej nie zauważyli.oddaję im pudełko i obserwuję jak znika to co chroniłam przez ostatnie pół godziny. nie dbam już o nic, znów się zatracam. nie ważne, że mieszam, muszę się uspokoić, nie mogę dopuścić do siebie tych wszystkich emocji. i nagle, widzę jego uśmiech zza szyby samochodu. "to on?" słyszę ich ciągłe pytania, a ja wiem, jestem na sto procent pewna, że to właśnie on podjechał. wysiada i idzie w moim kierunku. "co jemy? gdzie moja porcja?"
|
|
 |
Kiedy noc płaczę deszczem, a krople jej słonych łez rozmywają się po szybie kreuje z nich obraz naszych ściśniętych dłoni. Palce splątane węzłem miłości. Nerwy, paliczki stają się wspólne, łączą się. Dokładnie rysuję je połączone bo nawet milimetr osobno może rozpruć całość, a wtedy wszystko runie tak po prostu. Z kolejnych kropelek dorysowuje nasze postacie blisko siebie by nie mogła powstać między Nami przepaść, by nie wciągnęła Nas i roztrzaskała na dno. Na sam koniec uzmysłowię sobie, że to tylko deszcz i znajdę go również na swoich policzkach. Znowu jestem jak sklepienie niebieskie późną porą; mroczny, cichy, daleko od wszystkich, zapłakany, pusty, sam.
|
|
|
|