 |
biegnę z pokoju do kuchni słysząc jak czajnik przeraźliwie gwiżdże. zrzucając po drodze kilka bombek z choinki, śmieję się w myślach, że pewnie teraz mama stwierdziłaby kolejny raz, jaką to niezdarą jestem. słyszę wołanie ojca, który zapewne ma mi do powierzenia następne zadanie. i nagle przystaję czując jak coś spływa mi po ustach, potem po brodzie i zatrzymuje się na bluzce, zostawiając szpetne plamy. przyglądam się zdziwiona, brunatnej barwie i dociera do mnie, że to krew. ścieram wierzchem dłoni kolejne krople i ruszam dalej. przecież to nic, to tylko zmęczenie. zeskakując z ostatniego stopnia schodów czuję jak tracę kontrolę nad własnym ciałem. oczy zachodzą mgłą a nogi odmawiają posłuszeństwa. ląduje na ziemi, ale nie czuję bólu. zapada ciemność. błogi spokój.
|
|
 |
|
Każdego dnia wstajesz z nadzieją, że dziś będzie lepiej. Starasz się uśmiechać, byleby się nie rozpłakać. Wchodzisz do łazienki, rozczesujesz włosy, patrząc w lustro widzisz uśmiech - zwykle ten sztuczny. Szykujesz się, zakładasz ulubione ciuchy, w których czujesz się najlepiej. Szybkim pośpiechem bierzesz plecak i ruszasz w stronę szkoły. Jesteś w szkole, znowu żartujesz, uśmiechasz się, ciągle coś. Funkcjonujesz, starasz się zrobić dobre wrażenie. Czas zajęć mija. Wracasz do domu, ściągasz buty, odkładasz plecak, wchodzisz do pokoju, siadasz w swoim ulubionym miejscu i znów wybuchasz płaczem. Znów nie wytrzymałaś, nie zatrzymałaś bólu. Znów wszystko pękło, rozsypałaś się, bo po prostu brakuję Ci sił.. Ale ile jeszcze tak dasz radę? Ile wytrzymasz? Ile jeszcze zniesiesz ten ból, który wypełnia Cię po brzegi? Ile jeszcze razy pokażesz wszystkim tę nie właściwą stronę swojej twarzy? No ile? Ty potrzebujesz pomocy, nie odpychaj wszystkich, daj sobie pomóc. - Chyba potrzebuję pomocy.
|
|
 |
są takie słowa, które bolą najbardziej. słowa, których nigdy nie powinno się mówić nawet najgorszemu wrogowi. a jednak ty, właśnie ty, karmisz nimi moje serce. nic z tego nie rozumiem. co ci zrobiłam, że zasłużyłam na taką opinię z twoich ust? przecież kochałam cię, szczerzej niż kogokolwiek innego. robiłam wszystko abyś był szczęśliwy, abyś to we mnie widział kobietę swojego życia. a ty? odszedłeś. nie chcę wiedzieć ile było po mnie. ale kochanie, koło mnie wciąż nikogo nie ma. kilku próbowało, starali się rozpalić iskrę, ale bezskutecznie. utworzyłam wokół swojego serca ogrodzenie, do którego jedynie ty masz klucz. i wiesz, powinieneś dbać o nie. potrzebuje tak wiele troski i opieki jak niemowlę bezskutecznie proszące o wodę. więc błagam, przestań, bo usycham. nie oczekuję od ciebie już niczego. jeśli to koniec, to odejdź, ale bez słowa, bo to one mnie zabijają.
|
|
 |
Boję się, że Ty wcale tego moje kochania nie czujesz, bo nie przejawia się ono w żadnej formie dbania o Ciebie. Chciałabym jednak, żebyś pamiętał, że ja o siebie też przecież nie dbam. Jestem czasem dla Ciebie nieczuła, ale ja i dla siebie jestem nieczuła. Zwłaszcza w drobiazgach. Nie zrobię Ci śniadania, ale wiesz – ja i sobie nie zrobię śniadania. / Agnieszka Osiecka
|
|
 |
Posłuchaj. Tak naprawdę wcale nie sądzę, że znajdę kogoś takiego jak Ty i że to mogłaby być lepsza bajka niż nasza. Nie potrafię sobie wyobrazić kogoś innego przy moim boku. Ty ciągle jesteś częścią mnie nawet pomimo tego, że odszedłeś. Miłość nie znika razem z odejściem ukochanej osoby, przecież wiesz. Ja nie jestem w stanie powiedzieć sobie, że muszę wymazać Cię z pamięci, a co dopiero w to uwierzyć i jeszcze to zrobić. Nie wiem ile trwa proces przyzwyczajania się do tego, że taką niechcianą miłość trzeba upchać gdzieś głęboko w sobie i zrobić miejsce innej, być może piękniejszej. W sumie to ja nie jestem przekonana czy tego chcę. Przyzwyczaiłam się do sytuacji, że w pewnym sensie ciągle przy mnie jesteś, przyzwyczaiłam się do tej miłości i nawet pomimo tego, że ona wciąż rani, ja już po prostu nie wyobrażam sobie bez niej życia. Ja trwam dla niej, dla Ciebie i dla tej nadziei, że pewnego dnia wrócisz i będziesz gotowy aby wziąć moją miłość i dać mi swoją. Rozumiesz mnie? / napisana
|
|
 |
nie ma jej w domu dopiero od kilku godzin, a wszystko jakby zgubiło swój rytm. nie umiemy znaleźć sobie miejsca z siostrą, ojciec wybył gdzieś, co w sumie nie jest niczym nowym, każdy pokój, każdy kąt przypomina mi o jej braku. nie słychać jej krzątaniny w kuchni, jej narzekań, że buty są rozwalone a kurtki niepowieszone, jej śmiechu, gdy któraś z nas znowu pokaże swoje zdolności łamagi. nie ma jej i to tak strasznie boli. nie wyobrażałam sobie nawet jak ważna jest jej obecność, a świadomość, że jest teraz tam sama, nie daje mi spokoju, nie pozwala skupić się choćby na jednej rzeczy. tęsknie za nią, tęsknie za moją mamą, której nikt nie jest w stanie mi zastąpić.
|
|
 |
Tak długo starałam się być silna, że chyba nadszedł już ten moment kiedy zwyczajnie sobie z tym nie radzę. Próbowałam się oszukać, że jeszcze troszkę, a zacznę nowe życie, w którym nie będzie dla Ciebie miejsca, bo w końcu zajmie je ktoś zupełnie inny. Dałam sobie jeszcze tylko chwilę na ułożenie reszty myśli i chciałam iść do przodu. Och. To wszystko bez sensu. Nie dam rady rozpocząć nowego życia, nie dam rady zapomnieć. Ciągle jesteś we mnie, a ja tak mocno za Tobą tęsknie. Nie wiem co teraz. Chcę Cię zobaczyć, a Ty nie przyjeżdżasz. Wspominasz tylko nasze dawne chwile, a ja przez to cierpię. Jednak w dalszym ciągu to wszystko mnie przerasta, cała ta sytuacja, nasze rozstanie. Boże, nie umiem, po prostu nie umiem żyć. Chociaż minęło tak wiele miesięcy, ja nie potrafię sobie Ciebie odpuścić. Jesteś najważniejszy, mimo wszystko. Och. Kocham Cię, pamiętaj. / napisana
|
|
 |
Nigdzie mu nie uciekałam. Nie musiałam, on sam przestał za mną iść. On sam ze mnie zrezygnował. / napisana
|
|
|
|