 |
pamiętasz ten moment, kiedy jako dziecko, w wieku koło siedmiu lat, malujesz obrazek i niebo to niebieski pasek u góry kartki? i wtedy przychodzi ten moment rozczarowania, kiedy nauczyciel mówi ci, że tak naprawdę niebo zajmuje cała wolną przestrzeń na rysunku. i to jest ta chwila, kiedy życie zaczyna być coraz bardziej skomplikowane i nieco nudniejsze, ponieważ zamalowywanie kartki na niebiesko jest raczej nużącym zajęciem. /alan rockman
|
|
 |
widzisz, można istnieć bez duszy, jak długo działa mózg i serce. ale nie ma się świadomości samego siebie, żadnych wspomnień, nic. i nie ma żadnej szansy na ozdrowienie. po prostu się istnieje, i tyle. /harry potter
|
|
 |
całe życie czekamy na nadzwyczajnego człowieka, zamiast zwyczajnych ludzi przemieniać w niezwyczajnych.
|
|
 |
ufam, szkoda że bezgranicznie. rozumiem, szkoda że po fakcie. kocham, szkoda że tak mocno. /johny_napalony
|
|
 |
w dzień do mnie nie dzwoń, podnoszę się gdy robi się ciemno. bo lubię gdy niebo jest czarne nade mną. /pezet
|
|
 |
wielkie umysły mają cele, inni mają życzenia. /washington irving
|
|
 |
można dać drugą szansę, nawet trzecią, ale czterdziesta-ósma nie ma już sensu.
|
|
 |
dążenie do doskonałości potrafi czasem pokazać, jak bardzo jesteśmy niedoskonali.
|
|
 |
nikt nie może ogarnąć co się dzieje w moim sercu czy tam w mojej duszy. jak można ogarniać osobę, która jednego dnia płacze i jest bliska załamania nerwowego, nie ma na nic ochoty i chodzi w starym dresie, jak drugiego dnia wygląda całkiem normalnie i śmieje się z byle powodu? nie da się, nie można. ja sama siebie nie rozumiem, więc chyba nie powinnam mieć do nikogo pretensji. nawet do przyjaciół. /tymbarkoholiczka
|
|
 |
|
ułamek sekundy, usta przy ustach, moja dłoń penetrująca Twój brzuch, delikatnie muskająca zarysy mięśni. Twoja ręka błądząca po moim biodrze, skupienie się jedynie na własnych, nerwowych oddechach. oddanie się chwili, pragnąc żeby trwała wiecznie. nagłe odsunięcie się od siebie i pytanie błądzące po głowie 'ale co my robimy?', nabranie oddechu i ponowne zderzenie ustami. przecież przesiąknięcie do cna pożądaniem bez obaw o nadchodzącym uczuciu, które później przerodzi się jedynie w cierpienie, jest czymś niemal idealnym. to jak opychanie się słodyczami bez konsekwencji, smaczna konsumpcja, bez obaw o szerokie biodra.
|
|
 |
A może by tak pieprzyć konsekwencje? Może zaryzykować, stawiając czoła przegranej i po prostu nie myśleć, co będzie dalej. Czy warto? Jak to się skończy? Czy mamy szanse? Tak, macie. Siebie na chwilę lub nigdy. Razem tu i teraz lub nigdy. Po co żyć przeciętnym życiem w związkach zanudzających ten świat, jeśli można dać się ponieść uczuciom bez przyszłości? Tylko głupi wierzą, że jeśli coś nie ma przyszłości, to nie ma w ogóle sensu. Wartością związków nie jest ich trwanie samo w sobie, ale to, czego w nich doświadczamy
|
|
 |
Załkała cicho. Wiedziała, że popełniła wiele błędów. Ale bała się. Po prostu się bała. Miała do tego prawo, to On przecież był tym odważnym. To On był księciem na białym rumaku.
Ale ona nie była jego księżniczką. Na nic się zdała miłość do Niego.
To uczucie było nieodpowiednie. Niewłaściwe. nie dla nich. Nie powinni się w to zagłębiać. Więc dlaczego podjęli ryzyko?
Ich miłość była skazana na porażkę. Beznadziejna, szalona, namiętna, głęboka, przepełniona bólem. Radosna i smutna. Śmiertelna i nieśmiertelna. Porażająca i obezwładniająca.
Nieszczęśliwa.
Nie mająca szans przetrwać.
|
|
|
|