| 
                                                                            
                                                                                            
                                                
                                                
                                                                                                                            
                                            
                                        
                                        
                                                                                        
                                                
                                                    
                    
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | spoglądam na kalendarz, sprawdzam jaki jest miesiąc, nie dzień. nie mam poczucia czasu. nie mam pojęcia, jaki jest aktualnie miesiąc, dzień tygodnia o godzinie, nie wspominając. mam, zbyt wiele do przeanalizowania, by myśleć. |  |  
             
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | są słowa, których nie da się cofnąć. niektóre słowa wypowiedziane od osoby, na której nam zależy, ranią nas o milion kroć razy bardziej. są jak naboje, które wycelowane prosto w serce, momentalnie zabijają. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | biegnę przed siebie ze łzami w oczach. nie wiem dokąd zmierzam. czuję tylko wewnętrzną potrzebę, ucieknięcia od problemów. od wspomnień, którymi rozpaczliwie, dławię się każdego dnia. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | stoję na krawężniku, jak wryta. deszcz, moczy mnie do suchej nitki. nie mogę uwierzyć, w kolejny dzień bezsilności, który został mi dany. krzyczę z rozpaczy. przechodni patrzą, na mnie jak na obłąkaną. klęczę z bezradności, czekając na osobę, która podejdzie i przysięgnie mi, że od zaraz, wszystko będzie dobrze. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | mam mętlik w głowie. wszystko przez niedopowiedzenia i niewypowiedziane myśli. daj mi wszystko przeanalizować, dopiero później zacznę żyć. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | dobrze się ukrywam. ale będzie wstyd, jak przy sekcji zwłok, wyjdzie w końcu na jaw, że nie posiadam serca. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | położyłam się na podłodze, ze łzami w oczach i zaczęłam się zastanawiać jak nazwać, to co aktualnie czuje. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | usiadłam na dywanie z butelką szkockiej i zaczęłam się sprzeczać z samą sobą |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | obejmę 
oplotę
byś nie musiał się martwić
o jutro i wczoraj. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Twoja  koszula
wprawia mnie w dreszcze
ramiona jak wyspy
szerokie podziwiam |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Jesteś pierwszą osobą, której powiedziałam o sobie wszystko |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | "Z twoich ramion widzę niebo drżące rozkoszą... 
Spadła gwiazda. I druga, i trzecia. Prawdziwa to epidemia! 
Widać dzisiaj niebem jest ziemia, 
dlatego się gwiazdy przenoszą..." (M.P.Jasnorzewska ) |  |  |  |