 |
|
Na zegarku 4:32, a ja kolejna noc z rzędu zastanawiam się nad sensem wszystkiego, zamiast jak człowiek iść spać. I chuj nawet z tym, że wypiłam bo i nawet bez tego, w takie noce to jest główny temat. Analizowanie, wyciąganie wniosków, tęsknota i wracanie świadomie do wspomnień. Mimo, że to były tylko dwa miesiące mam ich cholernie dużo. Gdybym miała możliwość posiadania "guzika", który wymarze wszystkie wspomnienia, nie użyłabym Go. Wolałabym dalej mimo wszystko przez to przechodzić, byleby mieć wspomnienia. Bo to w sumie One nadają wszystkiemu sens. Może Bóg mnie kiedyś wysłucha i pozwoli stworzyć mi z Tobą rodzinę. Nie wiem, czas pokaże.../ASs
|
|
 |
|
Nienawidzę siebie za to jak bardzo ranię innych słowem i czynem. Nienawidzę się za to jak cholernie zraniłam Ciebie wyjściem, bo po dwóch miesiącach mi to w końcu napisałeś. Czyli wychodzi na to, że Ty mnie nienawidzisz właśnie za to. Nie ważne. Nienawidzę każdej "kreski" na swoim ciele, wogóle nienawidzę swojego ciała. Nienawidzę tych pustych dni bez Ciebie i łez płynących wzdłuż twarzy. Nienawidzę kurwa swojego życia, a zarazem je kocham - to chore wiem. Tak bardzo kurwa nienawidzę tamtego dnia, że bym chciała cofnąć czas i postąpić inaczej. Nawet kurwa nienawidzę swojego kota, bo śpi w miejscu w którym Ty zawsze spaleś. A najbardziej nienawidzę kurwa siebie za to, że Cię tak strasznie kocham i tak cholernie mi zależy. /ASs
|
|
 |
|
'Nie będę czekać wiecznie na lepszy czas
Jeśli Ty gdzieś beze mnie budujesz świat...'
|
|
 |
|
Znowu chuj wszystko strzelił. Zobaczyłam zieloną kropkę przy Twoim nazwisku i napisałam głupie "widzisz, jednak potrafię do Ciebie nie pisać. A o to Ci właśnie chodziło", odpisałeś praktycznie odrazu, "że w końcu normalnie napisałam". Może jestem głupia, ale odebrałam to tak, jakbyś się ucieszył z tej mojej głupiej wiadomości. Postawiliśmy na szczerość. Napisałeś mi co w tym wszystkim zabolało najbardziej, jak cholernie Cię zraniłam. Doszliśmy do wniosku, że oboje siebie cholernie zraniliśmy. Aczkolwiek dalej nie widzisz dla "Nas" żadnych szans. To boli, wiesz? Ale przez te dwa miesiące przywykłam do tego bólu, na tyle, że prawie mi już nie przeszkadza... Przeszkadza mi Twoja nieobecność. P.S dalej Cię kurwa kocham/ASs
|
|
 |
|
ja mam dosyć. ja nie wiem, kim jestem. ja ciebie już nie chce. nie wiem, kim ty jesteś. wszystko mi się przekręciło na drugą stronę. nie wiem czego chce, ale coś musi się stać, bo inaczej pękne. ja nie-wy-trzy-mam.
|
|
 |
|
Widzisz potrafię nie pisać do Ciebie, potrafię równie dobrze jak Ty udawać, że się nie znamy. Tylko jest mały problem, w przeciwieństwie do Ciebie mnie to cholernie dużo kosztuje. Codziennie się łapie na tym, że chciałabym do Ciebie napisać cokolwiek, codziennie walczę sama ze sobą by tego nie robić. Przecież Ty nie chcesz zapewne bym pisała, nie chcesz tego tak jak i nie chcesz mnie. To boli, ale udaje mi się. Dzisiaj są cholerne dwa miesiące bez Ciebie, tydzień odkąd nie napisałam do Ciebie ani jednego słowa, kolejny 61 dzień bez Twojego dotyku, 20 dzień jak Cię ostatni raz widziałam. Widzisz? Ja pamiętam takie rzeczy, Ty masz to po po prostu w dupie./ASs
|
|
 |
|
płacze, więc zostań ze mną albo spierdalaj i nie wracaj na pewno
|
|
 |
|
Najgorsze z tego wszystkiego jest chyba to, że nie wiem w którym momencie kłamałeś. Czy mówiąc mi, że jestem całym Twoim światem i jak odejdę to nie będziesz miał już nic, czy ostatnio pisząc mi, że mnie nie kochasz i nie widzisz już dla Nas szans? Bo w którymś napewno, bo jeżeli tamto było prawdą, to nie mogłeś tak po prostu zapomnieć i mnie skreślić. Tylko to chciałabym wiedzieć, wtedy mogłabym to zamknąć za sobą wiedząc to. Wiesz kocham Cię, ale nauczyłam się żyć bez Ciebie. Kiedyś Ci wybacze i będę chciała się spotkać, żeby po prostu z Tobą wszystko wyjaśnić. Ty chciałbyś teraz, ale wiesz, nie jestem jeszcze na to gotowa./ASs
|
|
 |
|
Chodzi o to, że trzeba się po prostu cieszyć. Każdą chwilą, dniem, przygodą, ale też samotnymi wieczorami z książką. Trzeba dzielić się uśmiechem i studzić wielkie emocje. Zatrzymać się. Rozejrzeć. Świat nigdy nie był tak piękny jak dzisiejszej listopadowej nocy./bekla
|
|
 |
|
Nawet śmierć kiedyś umiera.|k.f.y
|
|
 |
|
mam tę właściwość, że z radości nagle przechodzę w żałość, a wtedy smutek i lęk biorą mnie w posiadanie niepodzielnie.
|
|
 |
|
Siadam na łóżku, biorę telefon do ręki i wybieram Twój numer. Kiedy Go wybijam zaczynam się zastanawiać co bym Ci powiedziała po tak długim czasie. No bo co miałabym Ci powiedzieć? Że nadal tęsknię i Cię kocham, że wierzę, że wrócisz do mnie? Czy po prostu zapytać co u Ciebie słychać, bojąc się jednocześnie odpowiedzi, że masz kogoś? Nie wiem sama. Siedzę tak około godziny wpatrując się w Twój numer. Milion myśli w głowie i jedna ta najważniejsza, żeby usłyszeć Twój głos chociaż przez chwilę. Dochodzi do mnie, że Ty wcale tego nie chcesz. Kasuje cyferki i odkładam telefon wiedząc, że i tak byś nie odebrał przecież./ASs
|
|
|
|