 |
1/Już nic nas nie łączy.Prócz tego,że oddychamy tym samym powietrzem,mieszkamy na tej samej planecie i nad nami unosi się to samo niebo. Uśmierciłam naszą miłość. Rozdzieliłam nasze serca.Stworzył się pomiędzy nimi gruby mur. Już nigdy po tym wszystkim nie były takie same.Nie mogły się dogadać i oddalały się od siebie pomimo,że były tuż obok,na wyciągnięcie ręki.Mur bardzo dawał o sobie znać. Tworzył się cegiełka po cegiełce. Zbudowała go każda nasza kłótnia,moje wyzwiska,Twoja zazdrość. Ostatnią dołożoną cegiełką stał się brak wystarczającej miłości. Z mojej strony nie okazała się ona dość silna.Nie przetrwała próby czasu.Potrzebuję Twojego wybaczenia. Poczucie winy uniemożliwia mi pójście dalej. W jego oczach widzę Twoje smutne pełne łez w momencie rozstania, w jego twarzy widzę usposobienie Twojej łagodności z jaką przyjąłeś to,że nie chcę już z Tobą być.Jego usta przypominają mi ruch twoich warg gdy pytałeś mnie dlaczego tak po prostu odchodzę od Ciebie.Widzę Cię nieustannie/hoyden
|
|
 |
2/Czuję wyrzuty sumienia gdy przyłapuję się na myśli,że on jest chyba tym,którego tyle czasu szukałam.Czułeś,że nie kocham Cię wystarczająco mocno by budować wspólną przyszłość? Prawda? Mieliśmy tylko chwile,a to było trochę za mało by móc stworzyć coś niezwykłego. Możemy jeszcze trafić każde do swojego nieba,ale musisz mi przebaczyć. Wiesz przecież,że nie chciałam Cię zranić,Ty tez nie chciałeś zranić mnie. Potrzebuję zobaczyć twoją uśmiechniętą twarz. Zobaczyć,że be zemnie masz się dobrze. I wcale,ale to wcale nie zniszczyło Cię nasze rozstanie. W myślach wciąż Cię przepraszam. I dam mu się złapać za rękę i poprowadzić się przez życie dopiero gdy mi przebaczysz. Mój los leży w twoich rękach.Pamiętasz jak mówiłeś,że nieważne co się stanie chcesz mojego dobra?Teraz możesz pokazać prawdziwość swoich słów. Już drugi raz zachowuję się jak egoistka. Ale przecież nie planowałam tego,że tak po prostu się zakocham i będę chciała zrobić wszystko by móc połączyć się z tą osobą /hoyden
|
|
 |
Lubię Twoje pachnące nikotyną pocałunki.Wydzielanie Ci papierosów by za chwilę przekonać się,że to na nic. Że choć bardzo się starasz nie pokonasz nałogu tak z dnia na dzień. Nawet dla mnie. Lubię brać od Ciebie bucha i chuchać Ci dymem prosto w twarz. Lubię łaskotać Cię i patrzeć jak wijesz się w prawdziwych męczarniach prosząc mnie o litość. Lubię gdy po spotkaniu z Tobą przekonuję się,że cierpię na niedosyt Ciebie. I gdy tęsknie już w momencie gdy zbierasz się do wyjścia. Patrzę z prawdziwą radością na to co zaczyna się rodzić między nami. I sprawia mi ogromną przyjemność gdy serce wygrywa mi wesoły marsz na Twój widok i wyrywa się w twoją stronę za każdym razem gdy jesteś w pobliżu/hoyden
|
|
 |
Zdmuchując świeczki na urodzinowym torcie,lub pijąc flaszkę z kumplami nie myśl proszę o mnie.To Twój dzień. Tylko Twój. Jeśli pojawię się w Twojej głowie chcę,żebyś pomyślał o mnie jedynie jak o błędzie. Nie tęsknij za mną,nie zastanawiaj się jakby wyglądało to Twoje święto ze mną.Może znów wpadłabym w niewyobrażalną złość i popsuła Ci ten najważniejszy dzień w twoim życiu. Przecież od tak dawna wybuchałam z byle jakiego powodu. Zła na cały świat za to,że trwam w związku,który nie jest dla mnie źródłem niewyobrażalnego szczęścia. A najbardziej to złościłam się na samą siebie,że zabrałam Tobie i sobie tyle miesięcy. A w efekcie i tak wymazałam je z naszych życiorysów jednym słowem "Koniec". Życzę Ci wszystkiego co najlepsze. Ze świadomością,że najlepsze dopiero przed Tobą.Teraz już może być tylko lepiej/hoyden
|
|
 |
Mam świadomość podejmowanych przez siebie decyzji. Wiem,że już nigdy nie zaplotę ledwo widocznego warkoczyka w jego jasnych włosach. Że już nigdy nie pobiegnę do niego poskarżyć się,że słońce złośliwie mi zachodzi,żebym nie mogła się opalić. Już nigdy nie będę się z niego podśmiewała gdy przekręci w zabawny sposób jakieś słowo. Już nigdy nie pójdę z jego małą siostra na spacer. I w jego domu nie będę mile widzianym i oczekiwanym gościem. Nie należę już do niego,a jego ramiona nie stoją dla mnie otworem. Zdecydowałam rozdzielić nasze serca i wyobcować nasze dwa światy. Już tylko go znam,już tylko posiadam wspomnienia.Które nie bolą w żaden sposób,nie sprawiają,że ciężko mi się robi na sercu nosząc ze sobą ich piętno.Zostawił po sobie delikatny powiew,który przywołując jego obraz wywołuje uśmiech na mojej twarzy.Był bardziej moim przyjacielem niż chłopakiem. I taki tytuł zawsze będzie miał w moim sercu/hoyden
|
|
 |
Nie umiałam Cię kochać.Nie umiałam zapuścić korzeni w Twoim sercu. Zasiałam małe ziarenko w nim,ale ono nigdy nie zaowocowało. Gleba była dobra. Klimat też był odpowiedni. Naprawdę dbałam o posadzoną przez siebie roślinkę. Podlewałam i doglądałam jej. Jednak zmarnowała się. Umarła śmiercią naturalną,na którą żadne z nas nie miało wpływu. Staraliśmy się. Wydawało nam się,że robiliśmy wszystko dobrze..Bo robiliśmy chyba. Po prostu niektóre ziarenka się zwyczajnie nie przyjmują. Giną w glebie. Bo są zbyt słabe by przebić się na zewnątrz i cieszyć nas swoim istnieniem. Tak to już jest,że po prostu niektóre związki rozpadają się.Muskają delikatnie brzegi naszych serc i odchodzą. A my nie czujemy żadnego bólu,żadnych większych emocji z powodu ich straty.Niektórzy ludzie po prostu nie są nam pisani.I przecież musi przyjść czas,gdy w końcu trafimy na odpowiednią dla siebie osobę/hoyden
|
|
 |
[1] Gdy byłam małą dziewczynką mama kładła mnie do snu życząc mi by przyśniły się mi aniołki. Wiedziała,że tak bardzo jestem nimi zafascynowana.Zawsze smutno odpowiadałam jej,że pomimo upływu kolejnej nocy one nie odwiedziły mnie w moich snach.A ona taka pewna siebie mówiła,żebym zamknęła swoje na wpół przytomne oczka i pomyślała o nich i na pewno uda mi się je zobaczyć. Wyobrażałam sobie aniołki jako dwie krystalicznie czyste osóbki z pięknymi blond loczkami. W moich wizjach były jak cherubiny przedstawiane na obrazach. Chciałam w swoich dziecinnych pragnieniach pobawić się z nimi w przepięknym ogrodzie,który idealnie pasował jako ich dom. Zazdrościłam im,że są takie piękne i podziwiane. Byłam pulchna i bardzo często znosiłam drwiny innych dzieci. Dlatego tak marzyłam by aniołki się ze mną zaprzyjaźniły. Nie wiedziałam wtedy,że prawdziwy Anioł codziennie utula mnie do snu. I,że to twarz mojej mamy jest tą najpiękniejsza, najbliższą kanonowi piękna/hoyden
|
|
 |
[2] I,że to jej dłonie zawsze ochronią mnie przed całym złem tego świata. To jej ramiona chłonęły moje łzy po kolejnym ciężkim dniu w przedszkolu gdy ktoś mnie kopnął,popchnął albo wyzwał. Dziś jako dorosła kobieta mogę powiedzieć,że mama jest moją najlepszą przyjaciółką. Nie byłam zawsze dobrą córką. Tyle razy zraniłam ją swoim chłodem,podłym słowem.Odpychałam ją tak często,a ona jednak zawsze wracała. Ocierała mi łzy swoim kciukiem po porażkach i cieszyła się ze mną gdy odnosiłam sukcesy. Zawsze powtarzała mi,że ma piękną córkę i te kilka kilogramów nadwagi nie oznacza,że jestem brzydka.Nie pozwoliła mi nigdy tak o sobie myśleć. Wierzyłam jej jako dziecko,że poznam w końcu jakiegoś aniołka i,że kiedyś wyrosnę na piękną kobietę. Nie żałuję.Mówiła prawdę. Poznałam Anioła już w chwili gdy badałam wnętrze brzucha mojej mamy,gdy kopałam ją nie mogąc doczekać się zobaczenia jej. Gdy otworzyłam oczy ujrzałam piękność,dla której moje przyjście na świat było ogromnym szczęściem/hoyden
|
|
 |
[3] .Jej policzek umazany był krwią,czoło skąpane w kropelkach potu,ale była piękna. Najpiękniejsza na całej porodówce. Moja mamusia,która tyle miesięcy leżała przykuta do łóżka by ochronić ciąże,która była zagrożona. Nie kłamałaś z niczym Droga mamo.Dodatkowe kilogramy zniknęły jak za odjęciem czarodziejskiej różdżki.Dziś to ja będę trzymała Cię za rękę i z uporem oraz prawdziwą pewnością siebie powiem Ci,że wszystko będzie dobrze, że Twoje wyniki na pewno będą dobre. Nie bój się Kochana Mamo. Miałam wspaniałe dzieciństwo,a Ty będziesz miała równie piękną i spokojną starość. Musisz przeciez poznać swoje wnuki.Zawsze mówiłaś,że będziesz wspaniałą babcią.Ani przez chwilę w to nie wątpie bo jesteś fantastyczną matką. Idę Ci powiedzieć jak bardzo Cię Kocham Mamusiu/hoyden
|
|
 |
Wyjechać i się zbudzić w obcym mieście.
Koniec świata. Ludzie chodzą do góry
głowami. Szyldy nic nie znaczą.
Obcy język. Nie ma języka.
|
|
 |
Czasami budzę się rano i upadam od razu na twarz, zamiast na kolana. A potem chcę na tych kolanach iść za kimś. Aż na koniec świata. Ale nikt nie chce tych kolan. Też tak masz czasami?
|
|
 |
Skończyła się burza. Ale cisza po niej jest inna.
|
|
|
|