[1] Gdy byłam małą dziewczynką mama kładła mnie do snu życząc mi by przyśniły się mi aniołki. Wiedziała,że tak bardzo jestem nimi zafascynowana.Zawsze smutno odpowiadałam jej,że pomimo upływu kolejnej nocy one nie odwiedziły mnie w moich snach.A ona taka pewna siebie mówiła,żebym zamknęła swoje na wpół przytomne oczka i pomyślała o nich i na pewno uda mi się je zobaczyć. Wyobrażałam sobie aniołki jako dwie krystalicznie czyste osóbki z pięknymi blond loczkami. W moich wizjach były jak cherubiny przedstawiane na obrazach. Chciałam w swoich dziecinnych pragnieniach pobawić się z nimi w przepięknym ogrodzie,który idealnie pasował jako ich dom. Zazdrościłam im,że są takie piękne i podziwiane. Byłam pulchna i bardzo często znosiłam drwiny innych dzieci. Dlatego tak marzyłam by aniołki się ze mną zaprzyjaźniły. Nie wiedziałam wtedy,że prawdziwy Anioł codziennie utula mnie do snu. I,że to twarz mojej mamy jest tą najpiękniejsza, najbliższą kanonowi piękna/hoyden
|