 |
John: Garfield, na tym talerzyku były 3 ciasteczka, a teraz nie ma ani jednego. Garfield: niegrzeczny talerzyk! // kwejk hahahaha
|
|
 |
jutro znów wrócę do rzeczywistości - z samego rana obejrzę mecz naszych siatkarzy z Iranem, potem ruszę na pierwszą lekcję ówcześnie ogarniając się niezdarnie i wsuwając miskę płatków. kolejny świetny dzień, bezcenne zastępstwa, godzinne powroty do domu, zajawki na coraz to głupsze akcje. jutro będzie tak samo, jak było tydzień, czy miesiąc temu. tylko dziś jest inaczej, bo tęsknię jakoś bardziej i rozpruwa mi się serce.
|
|
 |
dwa lata temu mówiłam, że jestem najszczęśliwszą osobą jaka w ogóle istnieje. bezwzględnie upajałam się szczęściem zawartym w Jego słowach. wzbudzałam podejrzenia mamy, bo chodziłam z dziwnym bananem na twarzy, i po raz pierwszy lekcja matematyki nie miała sensu, kiedy wyczekiwałam tylko dzwonka i kolejnej cudnej przerwy z Nim. nic się nie składało. Jego 'kocham' nie do ogarnięcia, moje mocno bijące serce - podobnie. dwa lata temu, dwudziestego trzeciego listopada był. był mój.
|
|
 |
.` - Wytrzymasz ze mną? - Nie wytrzymam bez Ciebie.
|
|
 |
.` Może w końcu zrozumiesz że cie potrzebuje. Że wykurwia mnie w środku kiedy nie moge chodź przez chwile usłyszeć twojego głosu. Przepłakane noce? Tak, ty nic o nich nie wiesz. Kiedy leże godzina 03:42 w nocy ja czytam nasze stare sms i szlocham a ty? Ja nawet nie mam pewności czy ty w tym momencie lezysz sam w łóżku czy moze 'pukasz' kolejną swoją niunie. Bo uprawianiem miłości nie można tego nazwać. Ty nawet nie wiesz co to miłość. Co to silne uczucie , za które można postawić nawet własne życie. Tak wiem, jestem dojrzała. Ale ty kochanie musisz jeszcze do tego dorosnąć.
|
|
 |
.` I wiesz spróbuję zapomnieć. To jest jedyna rzecz, której teraz pragnę. Bo ja już naprawdę mam dość tego wszystkiego. Nieprzespanych nocy. Tego głupiego kłucia w sercu, gdy widzę Cię z inną. Tych jebanych łez, gdy dowiaduje się, że znowu kogoś masz. Całej tej popierdolonej szopki. Mam dość. Nie wyrabiam. Wcześniej nie pomyślałabym, że to powiem ale: Zniknij z mojego życia proszę.
|
|
 |
.` - bądź. - po co? - bo życie mnie przeraża. bo boje się samotności. bo... gdy jesteś wszystko inne zostaje gdzieś daleko... bo czuję się spokojniejsza i bardziej pewna jutra... bo Twój uśmiech sprawia, że moje myśli są spokojniejsze, bardziej rzeczywiste i poukładane.
|
|
 |
- z czym masz kanapkę? - z pasztetem. - podobno jesteśmy tym co jemy... - spierdalaj. // neast
|
|
 |
- co miałaś na obiad? -kurczaka bo co? -no bo wiesz, że jak zjesz kurczaka, to one potem w brzuchu ożywają i jak położysz się wieczorem spać i Ci burczy w brzuchu, to tak na prawdę nie burczy tylko to te kurczaki tak wrzeszczą, wiesz? / kocham dzikie rozkminy z G. ♥ // neast
|
|
 |
ciekawe dlaczego te kurczaczki na pasztetach drobiowych są usmiechnięte, przecież one są zarzynane, przerabiane na papke i pakowane do puszek. co w tym wesołego? // neast
|
|
 |
kiedy on do mnie podchodzi w głebi duszy mało co nie zesram się ze szczęścia, ale zachowuje stoicki spokój i nakładam tę samą maskę co zawsze. jestem chłodna i zdecydowana. - hejka, co tam? -nic, bo co? -nie mamy humorku tak? - a co Ci do tego? spadaj, żeby nie powiedzieć spierdalaj. -co sie z Tobą stało, dziewczyno. dlaczego jesteś, taka.. taka zimna? -syknął. a ja patrząc mu w twarz, ze cienia emocji w oczach, spokojnie, lecz przepełnionym ironią głosem odpowiedziałam. -weź sobie skarbie wyobraź, że uczyłam się od najlepszych. odszedł. zawsze odchodzi. ale zawsze wraca. // neast
|
|
 |
jupikajej motherfucker! // szklana pułapka wymiata
|
|
|
|