 |
|
palec pod budkę, bo za minutę zakręcamy wódkę.
|
|
 |
|
wyobraź sobie, sypanie soli na świeżą ranę, wiesz, z reguły nigdy nie przestaję, nigdy nie potrafię przestać, widok krwi, ten ból daje ukojenie, dogłębnie niszczy niekiedy złudnie dając siłę, by po raz kolejny odwracając się, nigdy więcej się nie poddać, nigdy nie odpuścić, czegoś co daje życie. / Endoftime.
|
|
 |
|
z miłości jednak robi się głupie rzeczy, rzeczy po których możesz oszaleć.
|
|
 |
|
ludzie przychodzą, robią nadzieje, dają poczucie bezpieczeństwa i nagle odchodzą bez słowa wyjaśnienia.
|
|
 |
|
pesymistyczne nastawienie, a w zasadzie wciąż żyję, wciąż nie widzę, a może tak naprawdę nie chcę już widzieć pozytywnych stron tego, że oddycham, że żyję, że jestem. wciąż nie potrafię kształcić pozornych nadziei na kolejny dzień oczekując, że będzie znacznie lepszy niż ten dzisiejszy, wciąż nie chcę wmawiać sobie, że szczęście istnieje, i jest tu, tuż obok tak niewidzialnie, że po prostu jedyne co dostrzegam, to jego minimalną część. wciąż nie chcę błądzić wśród setek kolejnych obietnic, wśród tych marnych słów puszczanych na wiatr, i wśród ludzi, tak prawdziwie sztucznych, znikających z naszej drogi szybciej, niż słońce zachodzące dziś, gdzieś za osiedlami. po prostu nie potrzebuję, nie chcę i nie potrafię. / Endoftime.
|
|
 |
|
może i tak skończymy osobno, a za 20 lat nie będziemy o sobie pamiętać, ale póki co chcę, żebyś był tu ze mną.
|
|
 |
|
idę wolno, ale nie cofam się nigdy.
|
|
 |
|
nie obiecuję Ci być bezbłędna, najlepsza czy idealna. ale obiecuję być zawsze, pomimo wszystko.
|
|
 |
|
wtedy były marzenia, a dziś są tylko plany, wciąż nie mamy czasu i wciąż ich nie spełniamy /huczuhucz
|
|
 |
|
mimo tego co się działo w moim życiu, co ze sobą robię i co robiłam, nadal myślę sama. nikt nie pompuje mi do głowy swoich poglądów, mam własne zdanie. fajnie, że chociaż to udało mi się zachować.
|
|
 |
|
znamy swoje dusze i serca, ale nikim ważnym dla siebie już nie jesteśmy.
|
|
 |
|
Są momenty kiedy nawet największy twardziel ma dość.... Dość ciągłych kłótni z rodzicami, dość ciągłego wysłuchiwania wykładów o swoich wadach, dość słońca, dość miłości, dość przesłodzonej uprzejmości, dość czekolady, dość ulubionej piosenki... Dość wszystkiego.! Takie momenty dopadają każdego. Wtedy najchętniej wybiegłoby się z domu, zakładając tylko stare trampki i rozciągniętą bluze. Nie myśląc o tym co będzie biegnąć przed siebie. Wyczyścić głowę, ze zbędnych myśli. Usiąść pod drzewem i zrozumieć świat, który do tej pory był tak beznadziejny. Wziąć się w garść, odszyć łzy i wyreżyserować swoje życie na nowo. Zaczynając od momentu kiedy wszystko się popsuło...
|
|
|
|