 |
- Co pomyślałaś, gdy pierwszy raz Go zobaczyłaś - zapytała kumpela, gdy siedziałyśmy paczką i opijałyśmy zakończenie roku. - Jak to "co"? Pomyślałam, że jest pierdolonym chujem. - odpowiedziałam bez zawahania. - A jednak Go pokochałaś. Za co? - pytała. - Właśnie za to, że jest tym pierdolonym chujem. - odparłam z alkoholowym śmiechem. - Masz słabość do skurwieli Natala. Zdecydowanie. - odparła, a kieliszki znów zostały wzniesione ku górze. /ohyeah
|
|
 |
- Na kogo patrzysz? - zapytała laska z klasy, podczas przerwy. - Na nikogo. - opowiedziałam trochę chamsko. _ Jasne. Przecież widzę. Patryk. Prawda? - nie chciała mi odpuścić. - Taa. - odburknęłam. - Słyszałam, że kiedyś byliście blisko, a teraz z tego co widzę, to nawet nie gadacie. - drążyła temat bardzo mnie tym wkurwiając. - Daj spokój Anka. To przeszłość. - prawie na nią krzyczałam. - Mylisz się. Oboje macie w chuj smutne spojrzenia. Wiec nie przeszłość. - popatrzyłam na nią wściekłym wzrokiem i odeszłam rzucając "Chuj wiesz na ten temat Anka". /ohyeah
|
|
 |
Lubię, gdy ma kąciki ust uniesione ku górze. Lubię iskierki w Jego oczach. Lubię ten skurwysyński wyraz twarzy. Lubię cwaniackie teksty. Lubię, jak fałszuje śpiewając Merry Christmas. Lubię Go, tak cholernie mocno. /ohyeah
|
|
 |
Powiesz, że mnie kochasz? Spoko, ale zaakceptuj fakt, że Cię zranię. Zranię w cholernie mocny sposób. Zranię tak, że ciężko Ci będzie się podnieść. Ranię wszystkich, którzy mnie kochają i robię to dopóki nie przestaną. /ohyeah
|
|
 |
Och wiem, ze to chore. Ale ja właśnie taka jestem - chora psychicznie, zniszczona emocjonalnie, potrafię nie dawać znaku życia przez tydzień, pić samotnie w ciemnym pokoju aż mi się nie urwie film, potrafię udawać, że mi zależy, a potem Cię olać bez najmniejszego powodu. Lubię się bawić ludźmi i ich uczuciami. Zrozum - nie jestem dla Ciebie. / ohyeah
|
|
 |
[2] - Kocham Cię, kurwa, kocham jak popierdolony i nie mogę przestać. Piję, by zapomnieć o tym, jak cholernie Cię zraniłem, ale to nie pomaga. Palę, by się uspokoić, ale jeszcze bardziej się wkurwiam. Biorę, by zabić wyrzuty sumienia, a z każdą następną sekundą są one jeszcze większe. Świadomość, że zniszczyłem Ci życie mnie zabija. - mówił, a ja słuchałam spoglądając na zegarek i odliczając 10 minut. Gdy zakończył odparłam tylko - zabija Cię Twoja głupota, znikaj - i odeszłam. / ohyeah
|
|
 |
[1]- Chcę tylko pogadać - usłyszałam w słuchawce po odebraniu telefonu od nieznajomego numeru, ale od razu zorientowałam się kto dzwoni. - Więc gadaj czego chcesz lub daj mi święty spokój - rozkazałam. - Spotkajmy się, proszę. Daj mi 10 minut, a potem jeśli będziesz chciała-zniknę. - powiedział na jednym wdechu. - Okey, ale masz zniknąć z mojego życia. - wydusiłam z siebie te słowa i się rozłączyłam. Po niecałej godzinie zadzwonił, bym zeszła na dół. Jak tylko otworzyłam drzwi na dwór, poczułam jego ciepłe usta na swoich wargach. Odepchnęłam Go z siłą o której posiadaniu nie miałam bladego pojęcia. - Miałeś mi tylko coś powiedzieć, a odpierdalasz jakieś maniany - wykrzyczałam./ ohyeah
|
|
 |
Cholernie boli fakt, że wszystko się skończyło. Nie ma już NAS. Tej ekipy, która była w stanie za drugiego pójść w ogień. Ludzi potrafiących ogarnąć się o 3 nad ranem, by pójść do parku, położyć się na górce i gapić w gwiazdy. Nie ma dwudziestoczterogodzinnych imprez i wypadów za miasto na spontanie. A najgorsze jest, że znikła ta nić porozumienia wiążąca nas, ta przyjaźń, która podobno miała być wieczna. /ohyeah
|
|
 |
Jego opis na gg "na wieczność i jeszcze dłużej niebieskooka brunetko :*" od dwóch lat pozostaje niezmienny. Sms'y w moim telefonie też nie są wykasowane. Ale my usunęliśmy siebie nawzajem ze swojego życia i serca. Powiedz mi, jak to się stało? /ohyeah
|
|
 |
Ta miłość nas niszczyła. Wyżerała cząstki naszych serc niczym kwas skórę. Prowadziła do zniszczenia resztek naszych uczuć, ale miło wszystko była cholernie ważna. Dawała wsparcie, zapomnienie, momentami nawet szczęście. Była częścią nas samych. /ohyeah
|
|
 |
Przeszłość? Zabijanie problemów wódką lub nosem. Godziny spędzone na dachu bloku. Zaciskanie pięści do krwi. Wpierdalanie się w bójki i mnóstwo ran. Pigułki nasenne popijane energetykiem. Kilogramy zielonego i tony białego. Wszystko co najgorsze, więc czemu mam ochotę do tego wrócić. /ohyeah
|
|
 |
On po prostu był. Nie zadawał zbędnych pytań, milczał. Po prostu trzymał mnie za rękę i nie pozwalał upaść. /ohyeah
|
|
|
|