|
To bzdura, gdy ktoś mówi, że przyjaźń różni się od miłości. To po prostu rożne wariacje miłości. Wariacje pragnienia bliskości. Tak jak każda miłość, jest trudna, niesamowita, zdradliwa, emocjonująca, zagmatwana oraz bezcenna. To kłamstwo, gdy ktoś mówi, że spędzi całe życie z jedną osobą. Jeśli ktoś ma szczęście i bardzo się stara, zawsze znajdzie kogoś jeszcze. Zawsze znajdzie prawdziwych przyjaciół.
|
|
|
ilekroć usłyszę tą piosenkę, słyszę Twój głos. patrząc na Twoje zdjęcie, czuję Twój dotyk. myśląc o Tobie, umieram.
|
|
|
jeszcze nie raz w życiu coś Cię złamie. nie jedna osoba zrani. przeżyjesz nie jedną stratę. czekają Cię setki kłótni i wykrzyczanych w złości słów. każdego dnia zatęsknisz. w dowolnej chwili, niespodziewanie, coś zakuje Cię w serce. przez całe Twoje życie czeka Cię jeszcze wiele bólu. ale wiesz co? złamana kość zawsze się zrośnie. nikt i nic nigdy Cię nie zniszczy. nie jedna osoba wywoła uśmiech na Twojej twarzy. poznasz wielu nowych ludzi. doświadczysz milion nowych rzeczy w życiu. nie zliczysz ilości dobrych słów, jakie wypowiesz i jakie usłyszysz. nie raz się jeszcze pogodzisz. nie raz wybaczysz. nie raz poczujesz ulgę. bo będzie warto, wiesz? zwyczajnie warto żyć. dla tych wszystkich, może krótkich i ulotnych, ale jednak szczęśliwych momentów. warto.
|
|
|
dzikie, nieokiełznane serce. drżące dłonie wbijające paznokcie w Twoją skórę. usta pochłaniające każdy centymetr Twoich ust. otępiały rozum, który przestał myśleć o konsekwencjach. pożądanie. pragnienia. czułość. delikatność. żądza. wariactwo. głupota. szaleństwo. uśmiech. szczęście. miłość.
|
|
|
widzę Twoje szczęście. i normalnie bym się cieszył, gdybyśmy tylko mogli wspólnie je dzielić. jednak tak się nie stało. w przyszłości też raczej do tego nie dojdzie. w związku z tym nie będę udawał. nienawidzę twojego szczęścia z całego serca.
|
|
|
limit smutnych filmów o nieszczęśliwej miłości oraz rzewnych utworów został wyczerpany. ile można jeździć rowerem słuchając non stop 'naszych' piosenek? ile razy można przeczytać na nowo wszystkie wspólne wiadomości? jak długo można nie zasnąć przez myśli o Tobie? jak wcześnie można się budzić i zaczynać dzień od Ciebie w swojej głowie? ile jeszcze godzin ten ból będzie ściskał mi serce? ile razy jeszcze spojrzę na Twoje zdjęcia? jak długo będę żył złudzeniami? tęsknotą? nadzieją? jak długo jeszcze wytrzymam, póki nie popełnię jakiegoś cholernego głupstwa?
|
|
|
ironią jest z Tobą rozmawiać. wierzyć w Twoje słowa. próbować wybaczyć. próbować się odkochać. to nie takie łatwe, jakby się mogło wydawać. chciałbym wiedzieć, dlaczego nie potrafię Cię po tym wszystkim znienawidzić? za te wszystkie kłamstwa, niedomówienia, obietnice, może Twój strach? chciałbym zrozumieć siebie, swoje uczucia, swoje myśli. chciałbym wiedzieć, dlaczego wciąż za Tobą tęsknię. dlaczego wciąż o Tobie myślę. pomimo tego wszystkiego, co się wydarzyło, czego się dowiedziałem i z czym przyszło mi walczyć. tak bardzo potrzebuję jakiejś zmiany. tak bardzo potrzebuję Ciebie w swoim życiu.
|
|
|
Nienormalne jest tak tęsknić. Tak intensywnie, że w pewnym momencie brakuje Ci tchu. Gdy krztusisz się wdychanym tlenem. Ilość uderzeń serca, gdy pomyślisz o tej osobie, jest tak niebezpieczna, że możesz dostać zawału. Każda szara komórka obumiera, gdy tej osoby nie ma przy Tobie. A Ty walczysz z tym uczuciem. Usiłujesz zapomnieć. Uciec od tych myśli. Od tej tęsknoty. Bez rezultatów. Bo przypomina Ci o niej każda chwila. Spojrzenie w ekran telefonu. Fajka. Zdjęcie. Spacer. Zapach. Każde wspomnienie, nawet te mniej dobre, nie pozwala Ci odejść. Ta tęsknota staje się częścią Ciebie. Nierozerwalnym elementem Twojej duszy. Męczysz się z tym tak bardzo, że masz ochotę umrzeć, ale nie możesz tego zrobić. Bowiem razem z tą tęsknotą w parze za rękę idzie nadzieja. Wiara, że ta osoba wróci, że będzie już zawsze.
|
|
|
potrzebuję Cię. tylko tyle.
|
|
|
osiemnastego sierpnia była kolejna rocznica. minęło już tyle lat. myślałem, że będzie łatwiej. szczególnie w tym roku. bo myślałem, że w końcu mam Ciebie. nie mogło być jednak tak pięknie. wieczorem przy oświetlonym od zniczy grobie jak zwykle siedziałem sam. kolejny raz płakałem, gdy nikt nie widział. powiedziałem Ci wszystko, Mamo. czułem, że mnie słuchasz. że trzymasz dłoń na moim ramieniu, mówiąc że wszystko będzie dobrze. w tym momencie czułem taki spokój. nawet nie tęsknotę, czy ból. po prostu błogość tej chwili, ta pustka, ta nicość - tylko to było wówczas w mym sercu. wracając do domu byłem pełen optymizmu. w domu usłyszałem jednak słowa 'kurwa', 'chuj', 'pierdolony'. wtedy zamknąłem się w pokoju, otworzyłem piwo, najpierw jedno, później setę, drugą, piąte piwo. zajebałem się sam. wyszedłem się przejść, zataczając się, wypalając entą fajkę, znowu rycząc jak dziecko. miałem dość. ale wróciłem. bo Oni wszyscy są, a ja jestem dla nich ważny. nie chcę, żeby i oni mnie znienawidzili
|
|
|
Do Mamy. Jego żony. Tam nas nie znajdzie. Będziemy szczęśliwi. A on niech sobie radzi. Skoro i tak jestem dla niego problemem. Nie widzę przeszkód. Może wtedy usłyszałbym od niego w końcu to, co chcę usłyszeć całe życie. Te parę słów. Może wtedy. Wtedy będę dla niego idealny. Perfekcyjny. Najlepszy. Codziennie będzie przy mnie. Będzie tęsknił. Płakał. Może wówczas mnie pokocha. Może. Bo i tego nie jestem pewien. Jak mam go kochać? Jak mam być dumny z takiego ojca? Jak mam się go nie bać? Jak mam z nim szczerze pogadać? Tak bardzo się starałem, żeby było dobrze, ale teraz zaczynam dostrzegać, że moje starania nie przyniosą nigdy efektu. Powinienem chyba przestać. W końcu i tak nikt tego nie docenia. Nie potrafię jednak. Zawsze pozostanę tym skurwielem, nieudacznikiem, pedałem, idiotą, alkoholikiem... Może tak właśnie jest? Czy nie? ( cz. 2)
|
|
|
Jak mam go kochać? Jak mam przy nim trwać? Jak? Skoro jestem dla niego skurwielem, szczeniakiem, pedałem, alkoholikiem, idiotą, nieudacznikiem.... można by wymieniać w nieskończoność, a to i tak tylko najdelikatniejsze określenia. Wymachiwanie nożem, groźby, ciągnące się kłótnie. Nienawidzę przy nim stać. Nie mam ochoty z nim rozmawiać. Nawet nie mamy o czym. Tylko dlaczego zawsze po paru dniach milczenia, ciągłych docinek, ja tak po prostu wybaczam? Bez żadnego przepraszam czy dziękuję z jego strony? Czy on naprawdę nie widzi tego, ile dla niego poświęcam? Może nie jestem idealny. Na pewno taki nie jestem. Tyle tylko, że każdy normalny człowiek rzuciłby to wszystko w cholerę, spakował się, wyjechał i zostawił za sobą. Tylko, że nie mogę tego zrobić ze względu na resztę. Nie mogę ich zostawić. Lepiej, gdy wyżywa się na mnie. Ja to jakoś zniosę. Znosiłem tyle lat. Wytrzymam kolejne. Mam nadzieję. Albo to zakończę. Odejdę. Gdzie już na pewno mnie nie znajdzie. ( cz. 1)
|
|
|
|