  |
chciałabym ci wystarczać. tak idealnie pasować do bioder, marzeń i twojego domu. już zawsze na zawsze być.
|
|
 |
|
spakuj swoje kłamliwe "kocham", w boczną kieszonkę włóż żałosne "nie opuszczę", szczelnie zapnij przegrodę gdzie jest śmieszne "na zawsze". znikaj z mojego przepełnionego pechem życia i nigdy więcej się nie pojawiaj, bo za dużo najadłam się tych wszystkich obietnic bez pokrycia i kłamstw, które wydawały się być prawdą.
|
|
 |
I leżę na łóżku i obserwuję chmury. Dokładnie badam każdy obłoczek "dotykając" je wzrokiem. Przesuwam w powietrzu palcem po białym puchu. Widzę uśmiech. Widzę oczy-znajome oczy. Widzę te znajome dołeczki i już wiem . Widzę Ciebie. Coraz wyraźniej dostrzegam Twoją twarz śmiejącą się do mnie. Zamykam oczy a Ty nie znikasz. Odwracam na chwilę wzrok, serce bije mocniej. Nie mogę uwierzyć. Widzę Cię nawet gdy spoglądam wysoko za okno. To chyba z tęsknoty. Nie. Bez "chyba". To z tęsknoty.
|
|
 |
Nigdy nie wyjdę z podziwu jak to chłopak ( oczywiście nie mówię tu o wszystkich ale kilkoro na tym świecie się znajdzie;)), który kreuje się na prawdziwego faceta. Który chce udowodnić kobiecie, że jest mężczyzną. Mężczyzną nie chłopakiem. Mówi pięknie o swoich uczuciach, wie co zrobić aby uszczęśliwić kobietę, co zrobić aby się śmiała i czuła się dobrze w jego towarzystwie. Tylko prawda o takiej osobie wychodzi na jaw wtedy gdy jest coś nie po jego myśli. Kiedy ściągniemy z niego tą "maskę" okazuję się, że prawdziwy jak nam się wydawało mężczyzna to tak naprawdę zwykły chłopiec, który boi się stanąć z kobietą twarzą w twarz. Boi się prawdy i zachowuję się jak tchórz. Ucieka od rozmowy, od spotkania, nie odzywa się. No cóż. Bywa i tak ; )
|
|
 |
Nie wiem od czego to zależy ale za każdym razem gdy znajomi mają jakiś problem biegną do mnie. Pomagam , oczywiście, że pomagam . Mam to w naturze. I de facto jest tak miło na serduszku kiedy uda mi się pomóc tak naprawdę . Tylko kiedy u mnie się nie układa., kiedy to ja mam zły dzień . Kiedy to ja mocze kolejną poduszkę moimi łzami. Wtedy nie widzę jakoś tłumu " przyjaciół ". którym pomagałam. Zostaję sama. Sama z tym wszystkim co mnie przytłacza. Oczywiście mam przyjaciół, których kocham i którzy są wspaniali. Lecz nie zawsze widzą wszystko .Nie zawsze chcę ich zamęczać kolejnym narzekaniem. A po prostu chwilami nie mam sił mówić im o tym, że kolejny raz umieram ..
|
|
 |
|
tak kurwa nie mam humoru, wulgaryzmy zazwyczaj traktuję jak znaki interpunkcyjne, jestem oschła, zbyt szczera, przykro mi słonko, realia są smutne. kurwa zagłębiając się w to bardziej, to chyba chodzi o ciebie, w sumie kogo ja próbuje oszukać, zawsze chodzi o ciebie, ale nie musisz się martwić idioto, nie ryczę, nie pozwolę sobie na taką słabość, na złość sobie nie uronię ani łzy, nie przez ciebie, zbyt mało jesteś wart, i do chuja mam dość, bo po takim piekle, nagle zrobiło się miło i poznałam nowych ludzi, zaczęłam całkiem inne życie i wtedy bum.. pojawiasz się ty, robi się słodko jak w bajce, rzygam już tymi bajeczkami, a później okazujesz się taki sam jak poprzedni, robisz gnój z moim życiem, burzysz równowagę jaka zapanowała przez pewien moment, a ja na nowo muszę układać i zapierdalać, żeby wrócił ład i porządek. zresztą chuj, przyzwyczaiłam się, tylko niech mi później nie wpajają głupot o miłości i innych śmiesznych wartościach.
|
|
 |
|
płakałam, bezradnie stukałam stopami o podłogę, gryzłam zaciśnięte pięści, wargi. w akcie desperacji rozbiłam kieliszek pełen czerwonego wina, cieczą zachlapałam podłogę i białą koszulkę. moje ubrania przesiąkły papierosowym dymem, a świat zawirował pod wpływem alkoholu we krwi. usiadłam między kanapą, a komodą i spowiadałam się im z bez wzajemnej miłości. niestety nie odpowiadały.
|
|
 |
|
chciałabym po prostu przestać myśleć. przestać cokolwiek czuć, uodpornić się na wszystko co mnie otacza. zamknąć oczy i zapomnieć o tym co sprawia ból, o ludziach za którymi tak cholernie tęsknię i o wspomnieniach do których zbyt często wracam. chciałabym choć przez chwilę czuć spokój i niczym się nie przejmować. ale wiem że pragnę niemożliwego. to tylko ciche wołanie o pomoc, bo już sama nie potrafię ogarnąć własnego życia. | choohe
|
|
 |
|
Mijają dni, tygodnie, miesiące. Zmieniają się pory roku. Ludzie odchodzą, a za chwilę pojawiają się inni. Ciągle powtarzający się schemat, rutyna, monotonność, z którą nawet nie chce się walczyć. Powracające wspomnienia i uczucia, które zostawiłeś tuż przed odejściem...To wszystko wraca. Zaczyna się od nowa usilna walka o przetrwanie, o zabicie myśli, abyś nie powracał już więcej. Lecz to nie jest możliwe. Zjawiasz się nieproszony w każdym śnie, sprawiasz, że nie chcę się z tego budzić. Jesteś tam taki miły, kochany.. Mogłabym wręcz powiedzieć, że taki inny, jak nie Ty. Cieszę się każdą chwilą, kiedy tylko mogę Cię tam zobaczyć, ale nie trwa to długo. Coraz częściej zaczynasz uciekać, obraz się rozmazuje, a Ty rozpływasz się niczym poranna mgła. I znowu łamiesz obietnicę, od nowa uciekasz i nie przejmujesz się tym co kiedyś mówiłeś... Po raz kolejny łamiesz dane słowo zapominając o tym, że obiecałeś być na zawsze.
|
|
|
|