 |
Pierwszy raz od tak dawna ogrzałam się w innych ramionach. Ktoś inny sprawił, że miałam ochotę się śmiać. To taki mój Mount Everest. Prywatny, osobisty, nowy... Już się nie boję.
|
|
 |
I chociaż będziemy tego już niedługo bardzo żałowali. To dziś spróbujmy.
|
|
 |
Jeszcze chwila i zegar wybije Dzień Ojca. Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Z głośników smętnie zawodzi męski głos. I nadal nie ma to żadnego znaczenia. Przecież wezmę telefon, wystukam Twój numer, choć przecież wiem, że to nic nie zmieni. Chłodne, bezbarwne; "Wszystkiego najlepszego" zastąpi pełne nienawiści i żalu; "Nienawidzę Cię, za to, że Cię nie ma, że zrezygnowałeś z bycia ojcem tak łatwo - błagam wróć." Twoje ciche, obojętne; "Dzięki". Zgrabnie zastąpi "Kocham Cię córeczko". I tak naszą rozmowę przerwie brak zasięgu. Do usłyszenia za rok tato.
|
|
 |
23.23
To jedno z ostatnich słów do Ciebie. Czas iść dalej. Nasze drogi skrzyżowały się, ale przedłużanie tej agonii nie ma już sensu. To koniec.
Już niedługo nawet nie poznasz mnie na ulicy, nie będziesz umiał wytłumaczyć dlaczego mnie pokochałeś i nie będziemy pamiętać dlaczego się rozstaliśmy. Wszystko będzie bez znaczenia.
Ale narazie przemilczmy ten ból, tę tęsknotę... w samotności. Tylko samotność może nas trochę naprawić.
|
|
 |
"Nim zajdzie słońce tęsknić za Tobą będę znów."
|
|
 |
Potrafisz naprawić mi świat jednym spojrzeniem.
|
|
 |
"-Jakoś źle wyglądasz, chyba coś Cię bierze? -Tak, kurwica..."
|
|
 |
"Ktoś tutaj był i był. A potem nagle znikł i uporczywie Go nie ma..."
|
|
 |
Śmiałam się z tych wszystkich ślepo zakochanych dziewczyn, były obiektem mojej drwiny i kpin. A teraz gdy patrze w lustro śmieje się dokładnie w ten sam sposób
|
|
 |
Najgorzej przyzwyczaić się do człowieka, którego już później nie zastąpi Ci nikt inny. Jaki by nie był...
|
|
 |
może nie spotkaliśmy się przypadkiem, ale przypadek chciał, że nadal tutaj jesteś.
|
|
|
|