|
Dzień 221. Chciałabym Go jeszcze zobaczyć. Podziękować. Myślę, że On nawet nie zdaje sobie sprawy przez jaki proces rekonwalescencji mnie przeprowadził. A z drugiej strony nie jestem przekonana czy mogę pakować mu się w życie z całym swoim bagażem...
|
|
|
Dzień 217. Życie składa się z kilku chwil. I nic ponad te chwilę się nie liczy. Jednego dnia podziwiasz wschód słońca na łodzi, ktoś trzyma Cię za rękę. A dobę później wgryzasz zęby w poduszkę i wiesz, że za tą rękę tutaj musiałabyś słono płacić. To co w jednym miejscu jest szczęściem, w innym będzie nie do pomyślenia...
|
|
|
Dzień 203.
Dokładnie rok temu zaczęłam swój bieg równią pochyłą w dół, chociaż wtedy wydawało mi się, że jest to ku górze.
|
|
|
Dzień 202.
Czasami zdarza się tak w życiu, że mogę się tylko poddać. Odpuścić. "Spierdalaj", które ktoś rzucił do słuchawki było echem rozdartego serca. Wyjechałam - bez nadziei, bez wiary, bez planu.
I nagle Ktoś stanął przede mną, był ze mną robił mi kawkę i śmiał się do łez. Ma swoje 17 lat i mówi patrząc mi w oczy, że mu zależy, że w dupie ma moje 22 lata. Nie wierzę - patrzę na dziewczyny w jego wieku : wysokie, ładne, chude z długimi nogami zupełnie inne niż ja. Takie nie przeczołgane życiem. A on mówi że nie spotkał jeszcze takiej kobiety, któraby się tak śmiała...że te z Jego pokolenia tak pięknie się nie śmieją.
|
|
|
Dzień 172. Zazdrościłam wszystkim znajomym, że są w stabilnych związkach - wracają do domów gdy ktoś czeka, mają do kogo zadzwonić, poprosić o pomoc. A ja chyba nie dorosłam, lubię moje zapasy z życiem, mam faceta z którym mogę spędzić tydzień w sypialni, jeżeli oboje mamy czas i ochotę. Szanuję Go i lubię się z nim wygłupiać, ale najbardziej lubię to, że w każdej chwili mogę wsiąść w samochód i być zupełnie gdzie indziej - bez łez i rozstań.
|
|
|
Dzień 171. Byłam na randce. I On był miły - wypiliśmy piwo, kawę, cole i przegadaliśmy 4h. Nie było chwili niezręcznej ciszy. Ja byłam nie miła. Uśmiechałam się do Niego, ale cały czas myślałam o W.
|
|
|
Dzień 169. A więc to było pożegnanie... Ściągnął mnie do siebie żeby się pożegnać. Dzisiaj dowiedziałam się że W. wyjechał. Od Jego kumpla...
|
|
|
Dzień 166. "Psssyt. Iskierka zgasła"
|
|
|
Dzień 163. W. jest jak dziecko - taki Piotruś Pan. Nigdy nie będziemy razem bo moja mentalna czterdziestka nie zgra się z jego dziecięcymi fanaberiami. Lubię jednak gdy czasem łapie mnie za rękę i utwierdza i pokazuje jak być dzieckiem.
Zmęczona życiem nie chcę z tym walczyć, chcę zostawić dla siebie tą furtkę, nie chcę aby moja dusza była jeszcze starsza...
|
|
|
Dzień 161.Żyje jakoś na dwóch biegunach. Jeden z nich jest zimny, zrozumiały, ułożony i wszystko w nim pewne i przewidywalne, a drugi jest koło Niego. Gdzie nic nie wiem, nie jestem niczego pewna, jest irracjonalny i prowadzi do autodestrukcji. I nawet nie wiem kiedy jego wargi lądują na mojej szyi, a ręce na guziku od spodni... Wiem, miałam z tym skończyć.
|
|
|
Dzień 154. Jesteśmy wszyscy ranni, obolali, poobijani z siniakami. Próbowaliśmy walczyć razem, przeciw sobie. Już nie trzeba. Nie skaczmy sobie do gardeł, nie wchodźmy na swoje terytoria. Nie siłujmy się przeciw ideom. Rozejdźmy się i żyjmy tam gdzie to drugie nie może - samotni, ale spokojni...
|
|
|
Dzień 152. Niszczę siebie na rozważaniach o facecie, który nie jest wart jednego nawet westchnięcia, na matce, która jest tak skoncentrowana na sobie, że mnie nawet nie widzi. Nie chcę tak. Łapię dystans, odliczam dni do wyjazdu. Mam swoje życie i chociaż dzisiaj jestem w nim sama i tak naprawdę dopiero dzisiaj zauważyłam ,że je mam - nie tracę nadziei. Wierzę, że ktoś kiedyś zobaczy mnie.
|
|
|
|