 |
jedna krótka wiadomość od niego, a moje serce zaczęło bić znacznie mocniej niż normalnie. chcąc ukryć uśmiech, pośpiesznie przytuliłam się do kumpla. ale serce wciąż biło jak oszalałe, tak że aż wystraszył się odczuwając jego uderzenia na swojej klatce piersiowej. dlaczego ono tak reaguje? przecież nie kocham go. wiadomości od niego powinny być dla mnie neutralne, tak samo jak każdy inny gest. no dobrze, był weekend, trochę się wydarzyło, ale to tyle. nie mogę tego ciągnąć. nie mogę mu robić nadziei wiedząc, że i tak nic z tego nie będzie. mogłabym zmusić się do pokochania go, może dzięki temu udałoby mi się zapomnieć o tym sukinsynie. ale on nie zasługuje na to, nie mogę go tak okłamać. więc serduszko moje kochane, uspokój się. nie możemy, zaufaj mi, tak będzie o wiele lepiej dla nas obojga.
|
|
 |
teraz, kiedy wszystko mi tak doskonale szło. kiedy niemal całkowicie uspokoiłam wszelkie uczucia do niego. on nagle zaczyna od nowa. dla niego to nic nie znaczy, a ja już nie daję rady. chciałabym móc zacząć od nowa, z kimś innym, z kimś kto na mnie zasługuje, ale nie mogę dopóki on wciąż jest gdzieś obok, przypominając wspólne chwile. nie potrafię tak dłużej. raz cieszyć się z jego ponownej obecności, a już po chwili powstrzymywać płacz widząc jak idzie z nią. dałabym mu jeszcze jedną szansę, gdyby tylko obiecał, że już nigdy nie odejdzie, że zakończy z nią tą szopkę. ale jeśli woli ją, niech mi da spokój. błagam. jeszcze chwila i oszaleję.
|
|
 |
wiem jak wyglądam. nie miałam dzisiaj siły, aby nałożyć makijaż, przez co mogła dostrzec wszystkie nieprzespane noce, godziny płaczu, cały ból jaki on po sobie zostawił. nie pomożesz mi porównując mnie do śmierci. daj mi dzisiaj spokój. mam w głowie miliony sprzecznych sobie myśli, przez które powoli umieram. dzisiaj muszę pobyć sama. ja to wszystko ułożę, pozbieram w całość. tylko proszę, nie utrudniaj mi tego.
|
|
 |
fascynacja jego osobą, która tak bardzo była wczoraj obecna, zamieniła się w strach. opowiadał mi jak dotkliwie został zraniony. jak osoba, która była dla niego całym światem nagle odeszła z kimś innym, zostawiając jego całkiem samego, z dnia na dzień coraz bardziej staczającego się przez alkohol i marihuanę. teraz siedząc sama w pokoju, trzeźwa, z kawą w ręku, próbuję uspokoić krzyczące obelgami serce. boję się. nie możemy być razem, bo wiem jak to się skończy. on jest zbyt delikatny, a ja z pewnością go zranię. będziemy się ciągle kłócić. doprowadzać do szału. właśnie tego chce? nie, nie mogę. na prawdę przepraszam.
|
|
 |
jestem nienormalna? nie ważne. robię to dla siebie, dla własnego dobrego samopoczucia. chcę wreszcie móc powiedzieć, że czuję się dobrze w swoim ciele i je kocham. i zrobię wszystko aby osiągnąć swój cel.
|
|
 |
dostrzegłam na jego twarzy sińce pod oczami i delikatnie czerwony ślad na policzku. przez chwilę zrobiło mi się go tak strasznie żal. chciałam podbiec do niego i przytulić. nawet przeprosić za swoje zachowanie. ale gdy tylko tak pomyślałam, jak pstryknięciem palca przypomniałam sobie wszystko to co mówił podczas kłótni, każdą obelgę rzuconą w moim kierunku, ciągłe pretensje o mój charakter. dla mnie już nie istnieje. zakończyłam wszystko co nas łączyło, przynajmniej to co myślałam że nas łączy. wiem, że w kilka dni nie przekonam serca aby przestało bić dla niego, ale w końcu przyjdzie ktoś inny, ktoś kto być może okaże się tym właściwym. na prawdę w to wierzę.
|
|
 |
odejdź ode mnie. uciekaj jak najdalej. tak będzie lepiej. umiem tylko ranić i zadawać ból. no szybko! na co czekasz? będziesz żałować, zaufaj mi. znam takich jak ty, nie jesteś jedyny. każdy z nich odchodził wykrzykując za mną "suka", ty też tak zrobisz. nie? na prawdę nie masz pojęcia na co się piszesz. nie umiem kochać tak jakbyś pragnął, nawet nie mam czym. zawsze znajdę jakiś problem, nawet jeśli go nie ma, nie denerwuj się, z chęcią sama go stworzę. w końcu zacznę tak świrować, że za wszelką cenę będę próbowała cię zniszczyć. wtedy właśnie odejdziesz. zawiedziony, może także ze złamanym sercem. posłuchaj mojej dobrej rady i odpuść już teraz. nie zasługuję na ciebie.
|
|
 |
nie rozumiem co się dzieje. to tak jakby były we mnie dwie różne osoby. pierwsza wie, że musi utrzymać wagę aby ustrzec się przed nawrotem choroby. a druga ma obsesję na punkcie odchudzania, nienawidzi tego co widzi w lustrze i jest w stanie zrobić wszystko aby się tego pozbyć. na co dzień kieruje mną ta druga. jest silniejsza, bystrzejsza, zdyscyplinowana. pierwsza ma okazję aby się wybić jedynie podczas zakupów, gdy przymierzając kolejną (za dużą) bluzkę, obrzuca mnie tysiącem wyzwisk. nie umiem panować nad nimi i to mnie przerasta. widzę, że już schudłam, ale nie mogę przestać.
|
|
 |
widzę ojca, tulącego swoją małą córeczkę do piersi. widzę przykładnego ojca o dobrej reputacji, z pasem w ręku. widzę ojca wracającego z pracy chwiejnym krokiem. widzę ojca wyrzekającego się rodzicielstwa. widzę ojca kłócącego się w sądzie o jak najmniejsze alimenty. widzę ojca towarzyskiego, miłego dla innych, a niszczącego psychikę swojemu dziecku. widzę ojca przesiadującego całymi dniami w szpitalu przy łóżku swojej pociechy. widzę ojca ciężko pracującego na dobro rodziny. widzę ojca wyjeżdżającego za granicę z inną kobietą. widzę ojca gwałcącego małoletnią córkę. widzę ojca cierpiącego przed wyjazdem na wojnę. i pośrodku widzę ciebie przeklinającego swojego ojca, choć nie zdajesz sobie sprawy jak wielkie masz szczęście. chciałabym mieć choćby największego bydlaka jako tatę, niż nie mieć go wcale.
|
|
 |
zakochaj się w jej uśmiechu, w jej charakterze, w jej włosach, ustach.. nie cyckach i dupie, minie troche czasu a uroda przeminie///
|
|
|
|