 |
biorę na spacer nieistniejącą chwilę, jesteśmy razem. ty całujesz moją szyję.
|
|
 |
a przecież nie chcę źle, przecież już wiem jak to boli. nic nie jest dobrze, choćbyś dwoił się i troił.
|
|
 |
wiem, przed nami życia hektar. sen się ziści, dziś to tylko przedsmak.
|
|
 |
komu mam wierzyć, co nazwać zaufaniem? czym jest honor, szacunek, duma, prawda ponad prawem?
|
|
 |
co było nie zniknie, nie przeminie z wiatrem, zakotwiczyło w sercu, stało się teatrem.
|
|
 |
spójrz w moje oczy. nikt nie przypuszczał, że tak to się skończy.
|
|
 |
kiedy w końcu wstanie słońce? chcę by w końcu było dobrze.
|
|
 |
milcz, nie pytaj mnie o jutro. jutro, jak co dzień. obejrzysz z nią film, weźmiesz gorącą kąpiel.
|
|
 |
widzę w tym sens. choć dla innych bez sensu. czytam w myślach, znam mowę twoich gestów.
|
|
 |
los takich jak ty z reguły jest krótki. powinnaś wziąć pod uwagę karierę prostytutki.
|
|
 |
wspominam, proszę zastanów się czy to wszystko moja wina.
|
|
 |
tak długo się znamy, a czuję, że za krótko. uczucie lubi czasem pójść na urlop.
|
|
|
|