 |
I widziałam tą troskę w Twoich oczach gdy moje stawały się szkliste. ♥
|
|
 |
Skurwysynie, jesteś rajem dla mych oczu, aczkolwiek piekłem dla mej duszy.
|
|
 |
Kiedyś w moich oczach miałeś swoje lustro, dziś nawet nie chcę na Ciebie patrzeć.
|
|
 |
a on podobno nie raz myślał, czy mógłby ze mną być.
|
|
 |
Jest świat w którym żyję, są bity które słucham i są oczy, w których tonę.
|
|
 |
Pijesz, ćpasz, palisz i mieszkasz w moim sercu od kiedy tylko pamiętam. ♥
|
|
 |
Przeżyjesz ze mną jeszcze raz ten szary listopad, a później możesz odejść, tylko bez żadnych dramatów, poproszę.
|
|
 |
Przez ostatnie trzy miesiące kim ja dla Ciebie byłam? Dziewczyna, która nie potrafiła ogarnąć się po chłopaku. Co to tam dla Ciebie, nie? Przecież dla Ciebie to takie cholernie łatwe, żeby zapomnieć, żeby zlać, żeby poczuć się lepiej. Wybacz, nie jestem Tobą, każdy przeżywa to inaczej. Gdy sytuacja odwróciła się, teraz to Ty nie potrafisz ogarnąć dupy. Widzisz, jak to boli? Jak jeden gest może doprowadzić Cię do szału, a jedno zdanie do płaczu. Teraz powiedz mi, czy rozumiesz jak to mieć złamane serce, zjebaną psychikę i nic nieznaczące wspomnienia? Wiesz? To witam w moim świecie mała. Nie krytykuj mnie już nigdy, gdy tak naprawdę nie wiesz, jakie to uczucie. Już nigdy nie mów tego, że tak łatwo jest się ogarnąć po stracie kogoś, kogo wciąż kochasz.
|
|
 |
3. Kilkadziesiąt nic nie znaczących rozmów na gadu, czy tam smsów. Zdjęcia, na których jesteśmy oboje wtuleni w siebie i cholernie szczęśliwi. Parę urazów do zespołów i ludzi. Wspomnienia, które wracają każdego wieczoru. Obraz przed każdym snem, którego już nigdy się nie pozbędę. Zastępowanie go kolejnym chłopakiem. I ta pierdolona nadzieja, która nie daje mi funkcjonować w świecie normalnych. Zabierając siebie, zabrał cząstkę mnie. Nie mogę jej odnaleźć, przez co tracę swoich najbliższych. Przepraszam, ale ja już nie mam sił. Nie mam sił walczyć o coś, co tak za chwilę zniknie.
Racjonalnym pomysłem byłby wyjazd, na zawsze.
|
|
 |
2. Zdaję sobie sprawę, że momentami przesadzałam i nie ufałam mu w 100%. Żałuję tego. Dla mnie nadal jest to niewiarygodne, że byliśmy razem, że spróbowaliśmy i że spierdoliliśmy. Nie dowierzam, że po tylu miesiącach moich męk, los tak się do mnie uśmiechnął. Na krótko, ale jednak. Gdybym mogła cofnąć czas, zmieniałabym ostatni miesiąc naszego związku. Nie marudziłabym tyle, nie narzekałabym, nie wątpiłabym w ani jedno jego słowo, choć z tym, że mnie nie kocha - miałam rację. Chciałabym się dowiedzieć, czy czasami o mnie myśli. "O czym ja kurwa myślę? Obudź się wreszcie! Nie kochał Cię nigdy, to po chuj miałby myśleć co u Ciebie słychać?" Na tym zawsze kończy się moja myśl. Najlepszym sposobem byłoby dostanie się do jego głowy i przekonanie się o tym na własnej skórze, chociaż wiem, że bolałoby. Na dzień dzisiejszy co mi po nim pozostało? Nocne i poranne potoki łez. Marudzenie, że nie ruszam się do szkoły, gdy w niej jest obecny.
|
|
 |
1. Nie umiem opisać, tego co teraz czuję. Moja miłość z dnia na dzień powinna słabnąć, też tak było do ostatniego poniedziałku. Nie zdawałam sobie sprawy, ile kosztuje mnie znoszenie jego osoby obok mnie. Jak cholernie boli świadomość, że już nigdy się nie zejdziemy. Nasze rozstanie nie planowałam po dwóch miesiącach bycia razem. Myślałam, że będziemy tą jedną z par klasowych, która wytrwa już tak 4ever. Myliłam się, znowu. Ślepo wierzyłam we wszystkie jego słowa. Nie wiem dlaczego, ale jego "kocham Cię, zależy mi, jesteś jedyna" były całkiem inne niż tych frajerów, których spotkałam w życiu. Takie wyjątkowe, jednak w późniejszym czasie gówno warte jak większości. Na początku naszego rozstania całą winę zrzuciłam na siebie. Wieczne gdybanie "gdybym nie była taka zazdrosna, głupia, impulsywna, brzydka, nie zostawiłby mnie." Nie mogłam tego pojąć, przecież było tak dobrze, pomijając ostatnią wycieczkę. Dopierdalanie, wzbudzanie zazdrości były na porządku dziennym.
|
|
 |
Boli okropnie, ale najwyraźniej zasłużyłam sobie na to.
|
|
|
|