1. Nie umiem opisać, tego co teraz czuję. Moja miłość z dnia na dzień powinna słabnąć, też tak było do ostatniego poniedziałku. Nie zdawałam sobie sprawy, ile kosztuje mnie znoszenie jego osoby obok mnie. Jak cholernie boli świadomość, że już nigdy się nie zejdziemy. Nasze rozstanie nie planowałam po dwóch miesiącach bycia razem. Myślałam, że będziemy tą jedną z par klasowych, która wytrwa już tak 4ever. Myliłam się, znowu. Ślepo wierzyłam we wszystkie jego słowa. Nie wiem dlaczego, ale jego "kocham Cię, zależy mi, jesteś jedyna" były całkiem inne niż tych frajerów, których spotkałam w życiu. Takie wyjątkowe, jednak w późniejszym czasie gówno warte jak większości. Na początku naszego rozstania całą winę zrzuciłam na siebie. Wieczne gdybanie "gdybym nie była taka zazdrosna, głupia, impulsywna, brzydka, nie zostawiłby mnie." Nie mogłam tego pojąć, przecież było tak dobrze, pomijając ostatnią wycieczkę. Dopierdalanie, wzbudzanie zazdrości były na porządku dziennym.
|