|
pamiętam, jak oplatał mnie ramionami przyciskając do jednej z barierek na dworcu, jak całował po włosach, powiekach, policzkach, a ostatnie pragnienia zamykał w ustach, jak szeptał, że już tęskni, kocha, obiecywał, że wkrótce znów się spotkamy. z nieobecnym spojrzeniem brał plecak po czym ponownie przygarnął do siebie. moje drżenie, Jego obawy i widok z okienka pociągu na miejsce, które znów zostawia. miejsce w którym wszystko jest inne, począwszy od czasu, a skończywszy na wartości, którą jest Jego obecność tutaj. sercem wracał, ale ciałem zostawał gdzie indziej.
|
|
|
Pamiętam jak po raz pierwszy po mnie przyszedł.Jak w pospiechu o mało co bym nie spadłam ze schodów potykając się o własne nogi.Pamiętam jak próbował ukryć swój śmiech mówiąc,żebym się nie śpieszyła,że poczeka tyle ile będzie trzeba.Tak słodko się wtedy uśmiechał. Ale wtedy nie zauważałam tego uśmiechu.Pamiętam jak na każdym spotkaniu robiłam z siebie kompletną kretynkę.Jak potykałam się na prostej drodze,jak wpadałam na przechodniów i w kałużę. Pamiętam wszystko,tak jakby to wydarzyło się wczoraj,a nie rok temu. Tęsknie za tamtymi czasami,za wspólnymi chwilami. Za jego uśmiechem,którym zarażał wszystkich,za spojrzeniem,które za każdym razem mnie onieśmielało,za dotykiem,który koił mój ból lepiej aniżeli najlepsze lekarstwo.Tęsknie za nim całym wylewając łzy,że dałam mu tak po prostu odejść..
|
|
|
pytasz czemu tak często zaciskam powieki i czemu właśnie wtedy zaczynam się uśmiechać. to proste. widzę go, kiedy zamykam oczy, czuję jego zapach, jego ramiona obejmujące moją osobę. i uwierz, to o niebo lepsze niż oglądanie tej szarej rzeczywistości.
|
|
|
nigdy nie zrozumiem jakim cudem jesteście razem. nie macie kompletnie nic wspólnego. ty, noszący się najluźniej jak się da, z rapem w słuchawkach, z kapturem na głowie siedzący pod blokiem i ona, kręcąca dupą na każdej dyskotece z toną tapety na mordzie, tapirem i cyckami na wierzchu. i nie pierdol, że przeciwieństwa się przyciągają, bo to gówno prawda. po prostu mówiąc, że nie tolerujesz pustych szmat, skłamałeś kolejny raz.
|
|
|
To jest tak, jakbyś krzyczał, ale nikt nie może cię usłyszeć. Czujesz się zawstydzony, że ktoś może znaczyć dla ciebie tak wiele, że bez niego czujesz się nikim. Nikt nigdy nie zrozumie, jak bardzo to boli. Czujesz się beznadziejnie, jakby nic nie mogło cię uratować. A kiedy jest już po wszystkim, praktycznie marzysz o tym, by ponownie przeżywać to całe piekło, bo razem z nim przychodzą też miłe chwile.
|
|
|
Bez Ciebie prawie tak samo jak z Tobą. Tylko palę za dwóch, piję za dwóch i umieram za dwóch.
|
|
|
Odszedłeś z dość retorycznym pytaniem: Zastanów się, czy to ma sens. A ja milczałam. Ale to nie było tak, że mi nie zależało, o nie. po prostu nie byłam na tyle silna, żeby powiedzieć: zostań, potrzebuję Cię..
|
|
|
`nie chcę siedzieć w ciszy, której tak nie znoszę.`
|
|
|
`łapię chwile i cieszę się jak mogę, mam plan w głowie nie na kartce, którą strawi ogień, tak wiele jest rzeczy, po które wciąż wyciągam ręce i powoli brnę przed siebie, zabierając ciągle więcej.`
|
|
|
`wsiadam, jadę gdzieś, znowu wieje wiatr, może za tą linią horyzontu znajdę całkiem inny świat, podbijaj brat, to naprawdę niedaleko, widzę drogę, która tam prowadzi, gdy patrzę na niebo.`
|
|
|
`i chciałabym przebywać częściej, to miejsce istnieje we mnie, to miejsce jaśnieje szczęściem, od lat milionów czuję się jak w domu, tu jestem dzieckiem.`
|
|
|
`marzysz o tym o czym marzy każdy z nas, żeby spełnić ten plan, poczuć słońce i wiatr.`
|
|
|
|