 |
Prawdziwie kochasz wtedy, kiedy nie wiesz dlaczego./Lew Tołstoj
|
|
 |
Przytul mnie i nigdy nie pozwól mi odejść.
|
|
 |
|
zawsze byliśmy egoistami, ty nie pragnąłeś nikogo poza mną, ja nie chciałam nikogo poza tobą .
|
|
 |
|
Każda miłość jest inna, niektórej się żałuje, ale ja tej do Ciebie nie żałuję, ani trochę.
|
|
 |
Niesamowicie zaskakujące jest to, że potrafimy się świetnie ze sobą dogadywać i kłócić przez Sms'y, ale gdy przychodzi do połączenia telefonicznego lub spotkania, Ty zmieniasz temat, jakoby to był ogień. Staram się już tak często nie poruszać tego tematu przy Tobie, gdyż znam na wylot Ciebie i Twoją reakcję na te pytania. Lecz kiedy już chcesz mieć spokój od tych pytań, na odwal odpalasz mi swoją znaną mi już gadkę o tym, że za parę dni się zobaczymy i będę miała Ciebie już tylko dla siebie. Wiedz, że nie zadowala mnie już ta wymówka. Chcę deklaracji, że to spotkanie odbędzie się na pewno, że nie wywiniesz się od niego tak jak dotychczas. Przecież sam przyznałeś mi rację niedawno, że jeśli człowiek naprawdę kocha to zrobi dla swojej ukochanej osoby wszystko. Więc pytam się ostatni raz, kochasz mnie i jesteś w stanie zrobić dla mnie wszystko?
|
|
 |
Chyba zostanę Samotnikiem, skoro nie dane jest mi być z Tobą. Będę żyła swoim życiem, tułając się po świecie i kosztując wszystkich zakazanych owoców z zakazanego drzewa. Jednego dnia będę robić za niegrzeczną dziewczynkę, która pracuje w burdelu i będzie żywym towarem dla napalonych zboczeńców, którym chodzi wyłącznie o seks. Drugiego dnia będę potulną i grzeczną dziewczynką, która mówi 'proszę', 'dziękuję' i 'przepraszam'. A trzeciego dnia stanę się wyrodną córką, która klnie jak szewc i ma w dupie wszystko i wszystkich. Taka wizja życia jest niesamowicie intrygująca, ale zarazem paskudna. Pozwolisz mi na to, abym była Samotnikiem?
|
|
 |
na jego pojawienie się, ucichły wszelkie dźwięki. podszedł, witając mnie buziakiem, a narastające milczenie dało się odczuć już każdym skrawkiem ciała. podążając za nim na krótkie 'chodź', omiotłam ostatnim spojrzeniem tych ludzi. bliskich mi, jak mało kto, pełnych obawy w spojrzeniach, że znów podpisuję kontrakt na tortury własnego serca.
|
|
|
|