 |
mała blizna na powiece, przerwa między rzęsami. nie zauważysz jej łatwo, nie musisz. wystarczy, że ja wiem o jej istnieniu. przyniosła mi wiele bólu, a nawet strachu. w jednej chwili, przez głupią zabawę mogłam stracić coś niezwykle cennego. pamiętam głupie opowieści, spekulacje, podejrzenia co mogło się ze mną dziać po zawiezieniu do przychodni. pamiętam jak po tym bał się spojrzeć mi w oczy, bał się przeprosić. nigdy nie byłam i nie będę o to zła, ponieważ największą radością dla mnie jest ta blizna, a nie druga opcja.
|
|
 |
mówiąc o nim, o tym co robiliśmy, nie czuję już tego co kiedyś. mogę mówić o tym bez jakichkolwiek emocji. nareszcie!
|
|
 |
bardzo pragnę tam jechać, zobaczyć jej uśmiechniętą mordkę, pobyć z nimi. tylko nie wiem już kim właściwie oni dla mnie są. rodziną? kiedyś nią byli, razem świętowaliśmy każdą radość, a dzisiaj czuję się z niej całkowicie odepchnięta na margines. odepchnięta dla lepszych ludzi?
|
|
 |
Wysiadam z taxówki. Patrzę na komórkę - 4:27. Wchodzę przez bramkę, co szybko zauważam - nawet nie zamknięta, matka pewnie spodziewała mnie się szybciej. Nie ma nikogo w domu, mama w pracy, rodzeństwo nie wróciło jeszcze ze swojego melanżu. Wchodzę po schodach jednocześnie grzebiąc w torebce w poszukiwaniu kluczy. Kurwa - myślę - znów ich zapomniałam. Osuwam się po drzwiach wyciągając z torebki szluga i zapalniczkę. Odpalam, jeden buch, drugi, trzeci. Jak będę tak siedzieć do 6 to zamarznę - stwierdzam. Biorę komórkę, jeżdżę po liście kontaktów, przyjaciółka, wybieram numer. 'halo?' - słyszę w słuchawce - ' to ja' - "znów się zgubiłaś?" - "nie, nie dziś" - "klucze?" - "taak" - "wbijaj do mnie i tak już mi się nie chce spać". Kiedyś postawię pomnik z jej podobizną, naprawdę. / believe.me
|
|
 |
[1] Mówisz, że jestem porządna, że to co ludzie widzą nijak ma się do tego jaka jestem naprawdę. Twierdzisz, że przecież nie można być aż tak zniszczonym, że to nie może być prawda, że przecież jestem dziewczyną, kobietą, która powinna dbać o siebie, innych, myśleć o rodzinie. Kurwa, pojebało Ci się. Co powiesz na to, że jeden z największych dilerów w mieście to mój dobry znajomy? Że wystarczy jeden telefon, jeden jedyny, a w 5 minut mam temat. Że rzadko się zdarza, żebym wróciła z imprezy, z której coś pamiętam. Że nie dbam o to, kto co o mnie myśli. Że daje ogromne nadzieje każdemu napotkanemu facetowi i tak po prostu ich zlewam. Że niedawno przyjaciel wyznał mi miłość, a ja najzwyczajniej w świecie zaczęłam się śmieć, jakby właśnie opowiedział mi dowcip. Że zjebałam, zjebałam tak wiele razy i nic mnie to nie nauczyło, bo ciągle jebię. / believe.me
|
|
 |
[2] Że tak naprawdę nic już nie ma dla mnie tak wielkiego znaczenia, że w sumie nie żałuję tych wszystkich imprez, mimo, że to przez nie jest teraz tak chujowo. I że jeszcze nigdy nikogo nie przeprosiłam, a miałabym za co, naprawdę. Popatrz tylko na te twarze. Widzisz tego chłopaka, który ciągle na mnie spogląda? Pewnie się z nim całowałam, albo nie wiem, może uprawiałam seks, nie pamiętam. Ale on pamięta i widzi jak teraz właśnie całuję się z Tobą i ma prawo nazwać mnie dziwką, wiem. Ale czy mnie to naprawdę obchodzi? Kurwa, nie. Zupełnie to nie ma dla mnie znaczenia, zero. I pewnie znów pójdę z kimś do łóżka, tak na zapomnienie. Bo może w końcu znajdę kogoś, kto zastąpiłby mi Jego. Przecież Jego nie mogę mieć. Nie mogę, nie zasługuję. Ciągle uważasz, że ja tylko udaję, no powiedz. Nie? Oh, przepraszam, że właśnie wyznałam Ci całą prawdę o mnie. / believe.me
|
|
 |
być może to od obecności alkoholu we krwi, czuję nadzieję. przecież nie takie rzeczy trzeba było znieść. podniosę się, obiecuję. dam radę, wezmę się za siebie. już nigdy nie pozwolę, by było tak jak teraz jest. tylko pozwól mi odczuć, że nie jestem z tym sama. nie oczekuję wiele, bądź obok, obserwuj, nawet przyjeb gdy znów zacznę tak robić. bądź, bo największym wrogiem na drodze do szczęścia jest ta pierdolona samotność, która z szyderczym śmiechem przypomina o sobie każdego dnia.
|
|
 |
to takie dziwne uczucie. nie wiem co się dzieje, ale bardzo to lubię!
|
|
 |
jeszcze nigdy ulewny deszcz nie przyniósł tyle radości
|
|
 |
nie jestem już małą dziewczynką, a mimo to wciąż wierzę w bajki. wierzę, że pewnego dnia pojawi się w moim życiu książę, który pokocha mnie od pierwszego wejrzenia i zrobi wszystko bym była szczęśliwa, coś jak cholerny kopciuszek. uwierzysz w to?
|
|
 |
mam w dostępie wystarczająco tabletek aby wszystko zakończyć. nagle, bez żalu, bez bólu, bez łez. mogę przerwać wszystkie troski i problemy, pozwolić o sobie zapomnieć, od tak odejść, na zawsze. ale nie zrobię tego. kocham życie, nawet tak zajebiście dopierdalające, ale przede wszystkim nie byłabym w stanie nawet wyobrazić sobie żalu najbliższych mi osób ma wieść, że odeszłam. więc grzecznie codziennie biorę wyznaczoną dawkę leków i ani tabletki więcej, bo tak na prawdę mają mi pomóc żyć, a nie umrzeć.
|
|
 |
nie zachowuj się tak, proszę
|
|
|
|