 |
w sumie powinnam być jej wdzięczna, że kazała mi tam jechać. w ciągu tych kilku godzin była taka jak zawsze pragnęłam. kochając, czuła, wyrozumiała, uśmiechnięta. problem z tym, że nie wobec mnie. po prostu grała idealnie wyćwiczoną rolę, byleby nie wyjść na tą złą i udowodnić, że to ja mam problem. ale nie wystarczyła sekunda po przekroczeniu progu mieszkania, by z powrotem pokazała swoją prawdziwą twarz.
|
|
 |
|
Bo najważniejsze by ktoś w ciebie wierzył. Zawsze kiedy na to nie zasługujesz, zawodzisz, ranisz, płaczesz, odchodzisz. To takie ważne, dla zwykłego człowieka, by był ktoś obok kto w niego wierzy / i.need.you
|
|
 |
Jak Ty mnie cholernie wkurwiasz. Jak mnie denerwujesz swoimi tekstami, jak wkurzasz wszystkim, co robisz, jak wykurwiście irytujesz, gdy jedziemy gdzieś razem. Cholera, to niedorzeczne, z jednej strony mogłabym Cię zabić, a z drugiej tak mocno kocham, że to ja umieram każdego dnia, kiedy z Tobą nie rozmawiam. I kiedy Cię widzę to czuję takie ciepło na sercu, że aż przenika mnie całą. Co za pieprzony paradoks, kocham Cię nienawidząc. / believe.me
|
|
 |
Oh, jakie to chore, nie mogę oddychać przez ten dym, kurde, czemu ja tu ciągle przebywam, przecież wolałabym być teraz z Tobą, a nie siedzieć w tym dymie i palić jointa, którego właśnie skręciłam i mimo, że jest tu z 20 osób ja siedzę i patrzę w okno i co chwilę odblokowuję komórkę, może napisałeś, może się zainteresowałeś gdzie znów jestem, może naprawdę coś czujesz, ale nie, jednak ciągle nie ma od Ciebie żadnej wiadomości i rzucam gdzieś w kąt telefon, potem poszukam, bo właśnie czuję chill i tak, teraz już tu chcę siedzieć i chcę się niszczyć, więc idę pić, bo mnie wołają, wyrzucam jointa, przydeptuję jeszcze mimochodem, tak jak naszą przeszłość, właśnie teraz, właśnie w tym momencie jesteś dla mnie nikim. /ale tylko do jutra, jutro już znów będę trzeźwa i znów będę Cię kochać. / believe.me
|
|
 |
nie poopowiadam ci pikantnych historii z mojego życia, nie mogę pochwalić się kółeczkiem adoracji wobec mojej osoby. mam wiele kompleksów i jeszcze więcej wad. a mimo to mogę dać ci znacznie więcej, niż zasługujesz.
|
|
 |
Gdybyś był, a nie bywał,. Raz na jakiś czas. Byłabym wreszcie czyjś. Nie bezpańska, aż tak. Gdybyś miał, a nie miewał. Czas i chęć i gest. Byłabym na wyłączność. A nie - ogólnie dostępna. / Hey
|
|
 |
w ciągu tych dwóch godzin nie pamiętałam o tym co było wcześniej. o tym jak za nią biegał, ile nocy zarwałam, płacząc i bijąc się z myślami. zapomniałam nawet o tym co się działo tuż przed moim wyjściem. byliśmy tylko my dwoje. nie mogłam przestać się uśmiechać, najważniejsza była ta chwila z nim. to jak wtulał się we mnie, jak czułam jego zapach, jak przytrzymywał mnie bym nie upadła, jak uśmiechał się między pocałunkami, jak rozpraszał mnie podczas rozmowy z bratem, jak za wszelką cenę nie chciał mnie wypuścić z objęć. wszystko inne przestało istnieć.
|
|
 |
siedzieliśmy razem, kiedy nagle z nieba spadła gwiazda. "widziałeś? gwiazda spadła" "niee to było chyba coś innego" "wiem co widziałam, tak dokładnie jak wiem czego teraz chcę" "to pomyśl życzenie" pomyślałam. a po chwili nasze usta połączyły się, całkowicie zatrzymując czas.
|
|
 |
Brak mi tchu i na oślep uciekam, sił ostatkiem pazury śnieg rwą. Sfora psów mnie osacza z daleka, chcą mnie dopaść, rozszarpać mnie chcą. Ze wszystkich stron niewidzialna śmierć czyha od wystrzałów powietrze aż drży. Gdy na śniegu zraniony wilk zdycha słychać śmiech, ludzki śmiech
jazgot psi. To polowanie, to na wilki trwa obława. Śmiertelny bieg, skrwawiony śnieg, nadziei brak. Charkoczą wściekłe psy, a my nie mamy prawa, granicy przejść czerwonych rozwieszonych flag. / Piotr Rogucki
|
|
 |
brakuje mi odwagi do dalszego życia tutaj.
|
|
 |
za chwilę mamy się spotkać, a ja siedzę w całkowitej rozsypce. chcę uciec z tego miejsca, jak najdalej. to jest już chore. popadam w coraz większą depresję, a zza zamkniętych drzwi dobiegają do mnie kolejne obelgi. drażnię każdym ruchem, każdym słowem, wkurwiam nawet siedząc sama w pokoju starając się nie okazywać jakichkolwiek oznak życia. największą ulgą dla niej byłoby moje odejście, na zawsze.
|
|
 |
Mogę Cię ostrzec przed paroma błędami, które ja już popełniłam, ale nie mogę Cię powstrzymać. Mogę Ci opowiedzieć jak smakuje wódka zmieszana z ziołem, ale nie mam prawa wydrzeć Ci kieliszka, ani jointa z ręki. Mogę Ci opowiedzieć o marnowaniu pieniędzy na imprezy, a nie jestem w stanie Ci tego zabronić. Mogę Ci opowiedzieć jak to jest obudzić się w czyimś łóżku i nie wiedzieć skąd się tam wzięłam, ale nie mogę Ci zabronić zrobienia tego samego. Mam tak dużo błędów na koncie, a nie jestem w stanie powstrzymać osób, które kocham przed zmarnowaniem sobie życia jak ja. Cholera, najgorzej, pieprzone życie. / believe.me
|
|
|
|