 |
znowu sztucznie zmniejszam wielkość źrenic, bo nie chcę patrzeć na świat, którego nie zdołam zmienić./ Małpa
|
|
 |
aż wstyd przyznać, że konieczne były tak okropne dni, aby przekonać się, że to co zdawało mi się obojętne, w rzeczywiści potrzebne jest mi jak powietrze.
|
|
 |
nie czuję, że najprawdopodobniej zamknęłyśmy właśnie pewien rozdział w swoim życiu, nie mając zamiaru do niego wrócić i kiedykolwiek kontynuować go wspólnie. zdaje się, że to chwilowy kryzys, który nas ogarnia i niebawem wszystko wróci do normy. coś jednak sprawia, że nie wierzę w swoje słowa i boję się konsekwencji tych błędów, które się już dokonały.
|
|
 |
mogłam nie wiedzieć o tym, że psuje się pomiędzy nami ta porządna dotąd nitka przyjaźni i niczego nie naprawiać, żyjąc w nieświadomości. wiem, że to nie byłoby dobre, ale czy lepszym rozwiązaniem okazało się przyznanie racji nam obu, zostawiając to wszystko za sobą i trwać od tej pory w dziwnie ogarniającej pustce i ironii?
|
|
 |
co z tego, że śmieję się z przyjaciółkami do rozpuku. co z tego, że dostanę piątkę z chemii czy zajmę drugie miejsce w konkursie wokalnym. co z tego, że na obiad mama przygotuje mi moje ukochane pierogi z truskawkami, skropione śmietaną z cukrem. i tak pod wieczór będę musiała podsumować to, co się we mnie rzeczywiście dzieje. przykro, że nawet towarzysząca mi muzyka w słuchawkach nie wywoła pod koniec tego dnia ani jednego uśmiechu.
|
|
 |
to nie jest tak, że nie mam sił tego naprawiać. po prostu mi się nie chce, kompletnie brak mi chęci. czuję nawet, ze nie będę tego żałować. może to znak, że coś dzieje się w sposób, jaki od dawna powinno. więc zostawię to, oddając w zupełności woli losu. jak będzie w efekcie, dowiem się z czasem.
|
|
 |
ponoć dobro zawsze ponad pięknem stoi.
|
|
 |
ja wiem, że wiara i siła są zależne w przeważającym stopniu ode mnie. ale potrzebuję motywacji, tu, blisko, obok siebie. chciałam, żebyś to Ty nią był. o to Cię proszę.
|
|
 |
mylę już zmęczenie fizyczne z przemęczeniem duszy.
|
|
 |
to okropne, że jedynym pocieszeniem bywa świadomość, że "inni mają gorzej". ale najczęściej to jedyne wyjście dla nas, aby wygrzebać się z tego bagna, w którym sami ugrzęźliśmy.
|
|
 |
smak beztroski jest mi teraz jak nieznany.
|
|
 |
Mówię sobie na spokojnie, że Cię nie potrzebuję, bo przecież co to za problem. Nie wiem tylko dlaczego nadal miękną mi nogi, a w gardle zasycha ślina, gdy tylko Cię widzę. I dlaczego czuję się z tym żałośnie.
|
|
|
|