|
Delikatnie drżysz tak jak mży za oknem deszcz.Dyfuzja jesiennej aury jest szybka jak Bugatti Veyron Super Sport i rozprzestrzenia się niszcząc jak hiszpanka.W Twoich oczach skrzą się łzy jak śnieg i tańczą swój ostatni taniec by za chwilę spaść po twarzy.Za chwilę niczym konie cwałem biegną w dół.Wodogrzmot Twoich słonych kropel sieka moje komory,przedsionki,żyły,zastawki,tętnice,nerwy na najmniejsze kawałki robiąc z nich papkę,która trafia do układu pokarmowego.Zatrzymuje się w gardle i dusi mnie jednocześnie chowając wszystkie słowa jakie chcą się przedrzeć przez krtań.Martwota niewypowiedzianych słów ciąży na Naszych barkach i wbija w przemarznięty ląd.Toniemy,zapadamy się,a wraz z Nami każdy dzień,w którym umieściliśmy choć najmniejszą cząstkę samych siebie.Dławimy się okaleczonymi wspomnieniami i wypełniamy bólem,który jest jak pożar w lesie.Spłonęła nasza miłość.To koniec. Jestem jak Niobe. Skamieniałem, lecz dalej płaczę.
|
|
|
Kocham Cie! Kocham nie wiem czy to wystarczy.
|
|
|
czasem mam ochotę rzucić to i nie wracać, wziąć Cię za rękę i uciec na koniec świata
|
|
|
czasem nie mam już siły i na to nie ma leków, gdyby nie Ty to chyba nie wyszedł bym z zakrętu
|
|
|
i gram jak aktor, wciąż robię wrażenie, że mam rozsądny plan, ale mam tylko Ciebie
|
|
|
a moje ciało jak płótno przyjmuje ślady destrukcji, lecz nie boje się o jutro, bo umiem spać bez poduszki
|
|
|
Bóg mi świadkiem, chciałbym żyć tu normalnie, na poważnie, ale bywa nieprzewidywalnie, sam nie wiem, kiedy odpali zapalnik i walnie
|
|
|
Przytuliła mnie i przez chwilę, która wydawała mi się wiecznością, odniosłem wrażenie, że mam wszystko.
|
|
|
dziś nie wiem sam, czy kiedyś będę szczęśliwy, czy zdechnę smutny, jak teraz, lecz wiem, bo przekonałem się nieraz, że nie ma co wychodzić z kina, póki trwa seans...
|
|
|
rzuciłem wszystko na stół w grze o marzenia, jestem szaleńcem, w którym jeszcze tli się nadzieja
|
|
|
we wszystkich zdaniach w moim życiu głos ma interpunkcja, to moja dobra, nieodłączna znajoma - autodestrukcja
|
|
|
przestałem pić, bo widziałem, jak to mi niszczy moralnośća zależało mi na nas, miało być łatwo, a w zamian, zmieniłem się w psującego Ci wyjścia na miasto chama, nie zasługiwałaś na te frustracje, a ja nie chciałem żebyś kiedyś mnie znalazła z dziurą w czaszce
|
|
|
|