 |
Wychodząc na powierzchnię, trzymali się za ręce. Ręka to fajna sprawa. Nie angażuje specjalnie osoby, która ją daje, a bardzo uspokaja tę, która ją otrzymuje.
|
|
 |
"Serce: Mowisz tak bo nienawidzisz milosci. Wiem, ze tak jestNawet cie rozumiem. Bo gdy ona przychodzi, wylaczaja cie. Oboje cie wylaczaja....Po co im ty? Oni nie maja czasu na ciebie. Mysla o sobie bez przerwy. Zachwycaja sie wszystkim w sobie. Nawet swoimi wadami. Rozum dla nich to obawa przed odmowa, to drazoce pytanie dlaczego akurat on lub ona. Oni nie chca takich pytan. Idlatego cie wylaczaja. Pogodz sie z tym."
|
|
 |
dwa kroki na zachód, dziesięć na północ, siedem na wschód...
czekaj... a może to nie tak... nie ma tu gdzieś światła? przydałby się włącznik...
chyba jednak zgubiłem się w sobie.
a może to mapa była nieaktualna.
twarda podeszwa wszędzie jednakowo brzmi na kamiennej posadzce, odbija się echem od ścian plątaniny korytarzy.
ciekawe, czy może się tu skończyć powietrze? bo woda i pożywienie na pewno.
ale trzeba iść. czekanie nie stworzy światła, kawałka chleba ani szklanki wody. trzeba dokądś iść. choćby trzeci raz skręcając w lewo za tym samym rogiem.
gdzieś mogłaby być woda. murowany kamienny korytarz mógłby stać się kamiennym tunelem w jaskini z jeziorem odbijającym światło Księżyca (może początkowo oślepić), jaskini z paleniskiem i tak jakby kominkiem.
naturalnie, że równie dobrze dwa kroki dalej może kończyć się grunt pod nogami. naturalnie, może tak być.
w zasadzie na dobry początek wystarczyłoby inne, drugie echo kroków, bardziej jakby z obcasem.
|
|
 |
"A może nie najważniejsze jest chcieć iść z kimś do łóżka, ale chcieć wstać następnego dnia rano i zrobić sobie nawzajem herbatę?"
|
|
 |
"Znowu Bóg niczego nie zauważył.."
|
|
 |
- Dzisiaj czwartek? - zapytał Grzegorz.
- Już piątek.
- Do niedzieli - powiedział - Żeby tylko wytrzymać do niedzieli. Wtedy wszystko się wyjaśni: albo - albo. Tak powiedziała: potrzebny jej tydzień do namysłu. Zostały jeszcze dwa dni, trzy, jeśli nie przyjdzie do niedzieli wieczór, to znaczy, że koniec.. A wtedy..
- Co wtedy? - zapytała ostro.
Podniósł głowę i spojrzał jej prosto w oczy. Milczał chwilę.
- Nic wtedy. -rzekł. - Będę żyć dalej. To jest właśnie najgorsze.
”
— "Ósmy dzień tygodnia"; M. Hłasko
|
|
 |
Nienawidze gdy pisze do niego miliard smsów gdzie każda minka i każdy przecinek jest dobrze przemyślany, w każde zdanie wlewam trylion mych najcudowniejszych uczuć! Każde słowo jest odzwierciedleniem tego co robie, jak się czuje, czy tęsknie, czy kocham . A on po 6 godzinach odpisuje "nie mam czasu".
|
|
 |
“ Całować Cię przez całą stronę, zaczynając od włosów na skroniach, a potem [dłuuugo] zabawić przy uszach, najpierw prawym, a potem lewym, z uwzględnieniem całej skomplikowanej rzeźby i detalu, a potem skupić się na oczach, takich wiosennych sadzawkach - wniebowstąpionkach. A potem powędrować ustami przez nosek bardzo kruchy, aż do ust i najpierw długo je przepraszać za zachłanność, z którą się spotkają, bardzo się z nimi zaprzyjaźnić i delikatnie scałować z nich całą nieufność i powściągliwość, zarówno wargi górnej, jak i dolnej. ”
— J.Przybora
|
|
 |
To stawało się niebezpieczne. Zaczynała niepokojąco zbliżać się do stanu, w którym mężczyzna znowu wypełni jej cały świat. Nie chciała tego. To ma być przyjaźń. Nie miłość! (…) Miłość ma wpisane w siebie cierpienie. Nieuniknione, chociażby przy rozstaniach.
|
|
 |
Oczywiście frustrowało go to, dręczyło i wpędzało w depresje. Czasami było mu tak źle i beznadziejnie, że każdy poranek – poranki są najgorsze dla ludzi dotkniętych depresją – jawił mu się kontynuacją egzekucji z poprzedniego dnia. Te depresje osiągały taki poziom, że musiał wydobywać się z nich, chociaż wiedział, co ryzykuje, także za pomocą kokainy.
|
|
 |
“ Nic nie stało na przeszkodzie, byśmy dobierali sobie innych partnerów (...). Że ja nie robilam, nie zaskakuje ze względu na to, co nazywam letargiem lub ciekawością, co sprawia, ze zawsze tkwię w danej sytuacji dłużej, niż powinnam. ”
|
|
 |
- Długo nie zdawałam sobie z tego sprawy, nie zastanawiałam się nad sobą. Zastanawiałam się nad światem, nad innymi ludźmi. Chciałam zrozumieć tych, których kocham. Chciałam wszystko zrozumieć. Natomiast w ogóle nie zajmowało mnie, dlaczego ze mną dzieją się takie rzeczy. Dopiero potem, kiedy przestałam sobie ze sobą radzić, zaczęłam szukać, czytać mądre książki, chciałam znaleźć wytłumaczenie: dlaczego jednego dnia wszystko mi przychodzi z łatwością, jestem miła, umiem pomóc sobie i innym, a drugiego dnia to jest zupełnie niemożliwe, nie chce mi się żyć. Nie jest to związane z żadną konkretną sytuacją, to jest jakiś ogień w głowie i mrok w oczach, który trawi wszystkie siły. Nie można się tego pozbyć, to zupełnie obezwładnia. I wtedy trzeba dać sobie czas. Ja już wiem, że to mija...
|
|
|
|