 |
Boje się dnia, w którym będę miała cudownego męża i dzieci, a potem spotkam ciebie na ulicy i dawne uczucie powróci. / w.
|
|
 |
Czemu, jeśli ktokolwiek wspomni o szczęściu, od razu myślę o tobie? / w.
|
|
 |
Obudził ją zły sen. Roztrzęsiona ubrała szlafrok i boso wyszła na balkon, żeby zapalić papierosa. Patrzyła z góry na swoje miasto, całe święcące dekoracjami. " To będą najgorsze święta - bo bez niego " pomyślała. Nagle ktoś chwycił ją mocno w pasie i nim zdążyła krzyknąć, pocałował w szyje. " Przepraszam, przepraszam, tak bardzo cię przepraszam. Byłem głupi. Proszę, wybacz mi. Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham. Tym razem naprawdę się zmienie, obiecuje. " Ona jednak stała i w milczeniu słuchała tych kłamstw. Za bardzo bolało ją serce, by mu mogła wybaczyć. / w.
|
|
 |
Boje się, że jeśli kiedykolwiek spojrzysz w moje oczy, zobaczysz w nich zbyt wiele. / w.
|
|
 |
Tęsknie za zaspami do kolan i śniegiem we włosach. ♥ / w.
|
|
 |
Chciałabym cię poznać, wiedzieć o tobie dosłownie wszystko. Chciałabym żebyś mi zaufał. Polubił. A na koniec pokochał. Ale już na zawsze. / w.
|
|
 |
- Może byś dzisiaj zrobiła przedświąteczne porządki. - Kiedy indziej, mamo. - Czyli kiedy? - No nie wiem, może po świętach. / w.
|
|
 |
Kocham patrzeć w twoje oczy. Mają taki cudowny, niebieski odcień. Są otulone magią czarnych rzęs. Idealne, niespotykane, tak bardzo twoje. / w.
|
|
 |
Gdyby czterolistna koniczyna miała sprawić, że mnie pokochasz, szukałabym jej każdego dnia. / w.
|
|
 |
Jeżeli wiedziałabym, że to ty na mnie czekasz, poszłabym wszędzie. / w.
|
|
 |
Muszę iść spełnić moje marzenia. Tylko gdzie? / w.
|
|
 |
Siedziała z rozmazanym tuszem w łazience i przytulała się do kafelek. Po jej policzkach popłynęła łza, a potem kolejna, jedna za drugą. Powoli wyjęła ze swojej kieszeni w dżinsach najlepszą przyjaciółkę - żyletkę. Dzisiaj postanowiła się z nią pożegnać. Tak jak i z całym światem. Na swojej ręce poczuła zimny oddech śmierci. Choć całe jej ciało, niby zesztywniałe, odmówiło posłuszeństwa, ale ona uparta, sunęła po niebieskiej żyle. Patrzyła jak powoli czerwony płyn sączy się i zalewa podłogę. Po raz ostatni wypiła łyk whiskey, wyszeptała zupełnie już bez znaczenia słowa ' kocham cię ' i wbiła w siebie z całej siły ostrze. / w.
|
|
|
|