 |
Zwalić by można się z nóg. Co rusz, Co krok. Co noc, To szloch. I rozpacz. (...) Zginąć by można jak nic: Do żył, Jest nóż. Lub w dół. Na bruk. Z wysoka. (...) Jechać by można do miast. Lub w las. Na błoń. Na koń. I goń, Nieboskłon.
|
|
 |
Miłość uważam za głupotę, przyjaźń uważam za skarb, muzykę uważam za niezły dopalacz, grę uważam za wyzwanie, naukę uważam za czasem przydatną, rodzinę uważam za szaleńców, poezję uważam za wytwór wyobraźni, a życie uważam za dość ciężkie i niesprawiedliwe.
|
|
 |
Gdybym się nie bała, przyszłabym do Twojego domu. Spytałabym Twojego brata czy jesteś w domu, a kiedy być już wyszedł, pocałowałabym Cię. Delikatnie, potem mocno. Przytuliłabym się do Ciebie na tyle mocno, byś nie mógł się wyrwać i na tyle szybko, byś nie zdążył pomyśleć, co robić. Potem szepnęłabym cicho kocham Cię.. i odbiegła. Pobiegłbyś za mną?
|
|
 |
Położyła się spać wcześniej, bo była wykończona, ciągłym rozmyślaniem, a jej oczy były ociężałe od łez. Śniło jej się, że do niej napisał. Wśród słów składających się na sms'a widniało 'kocham Cię'. Przebudziła się. Mimo świadomości, że to tylko sen, przejrzała skrzynkę odbiorczą. Zawiodła się kolejny raz
|
|
 |
Jem. Oddycham. Myślę. Chodzę do szkoły. Odrabiam lekcje. Myję się. Chodzę po parku. Chucham na zmarznięte dłonie. Piszę. Słucham. Poznaję ludzi. Uśmiecham się. Oglądam filmy. Maluje paznokcie. Czeszę włosy. Uczę się. Rysuję. Czytam. Maluję się. Sprzątam. Rozmawiam. Krzyczę. Próbuję zrozumieć. Piję. Patrzę przez okno... Wszystko bez sensu bez Ciebie.
|
|
 |
Niektóre przeszłe wydarzenia, trzeba definitywnie zakończyć, aby nie miały odbicia na przyszłości.
|
|
 |
Łudzę się. Wciąż sobie wmawiam, że ciągłe zajmowanie czasu pozwoli mi zapomnieć. Szukam tego największego biegu w życiu, adrenaliny, która obejmie całą moją psychikę tak, by nic więcej się w niej nie zmieściło. Obieram priorytety, pochłaniam książkę za książką, z zapałem podchodzę do treningów. Wypruwam z siebie siły tak, by zmęczenie pozwalało mi zasnąć natychmiast, bym nie leżała bezczynnie. Rozumiesz - nie chcę mieć chwili, by móc pomyśleć, że w tym gnaniu nie wiadomo dokąd, jesteś mi potrzebny.
|
|
 |
Nie zadzwonię do Niego. Nie, kiedy pretekstem jest usłyszenie Jego głosu, bo doskonale wiem, że po "słucham", które padnie z słuchawki, załamie mi się głos. Rozłączę się, nie powiedziawszy Mu o tym, że czuję, jakbym miała zaraz rozsypać się na elementy wręcz mikroskopijnych wielkości, że wszystko wewnątrz mnie krzyczy żalem o to, iż nie daje żadnych znaków życia, podczas gdy każdy narząd choruje na tęsknotę.
|
|
 |
Wiesz, tu nie liczą się kilometry, ale to, że w moim serduszku na co dzień, grzeje swoje miejsce. Tu nie liczą się rzeczy, które różnią, bądź każdego dnia dzielą, liczy się to maleńkie, a zarazem wspólne szczęście, wywołane jedynie Jego obecnością, tą ogólną w życiu. Kalkulacja uczuć, to, że czasem myśl o Nim, o tym co robi czy jak się czuje, jest znacznie ważniejsza, nawet od tych tak chwilowo nierównomiernych, uderzeń własnego serca.
|
|
 |
Późną nocą, tuż przed snem, spoglądam w głąb nieba. Przyglądam się uważnie gwiazdom, zachwycając się tymi najmniejszymi detalami każdej z nich. Podkurczając nogi do klatki piersiowej, i obejmując je rękoma, delikatnie skulona na brzegu łóżka, zastanawiam się czy tak jak kiedyś, teraz robisz to samo co ja. Czy krążąc myślami nad tym co przyziemne, na niebie z gwiazd kreślisz mój uśmiech, czy może analizując przeszłość, uśmiechasz się, mając nadzieję, że w głębi siebie poczuję ten uśmiech z daleka, czy nadal tęsknisz, jedynie nocami powracając do tych uczuć? Tylko pod tym niebem, które jako jedyne dla nas jest wspólne, z bólu marszczysz czoło, żałujesz, kalkulując wszystkie tamte słowa, rozważając każdy szczegół, każde za i przeciw.
|
|
 |
Świat cierpi na brak mężczyzn, szczególnie tych, którzy są cokolwiek warci...
|
|
 |
Czy to nie wielka rzecz - znaczyć dla kogoś wszystko?
|
|
|
|