 |
ogólnie jestem porządnym człowiekiem, potrafię zadbać o siebie i innych. ale nigdy przenigdy nie pozwolę sobą dyrygować i rządzić, nigdy nie podporządkuję się mężczyźnie po to, by przepłakać kilkanaście nocy. nie pozwolę na krzywdzenie siebie, taka już moja natura. / fasion
|
|
 |
znasz strach przed powrotem do domu? znasz dźwięk rozbijających się talerzy na podłodze? widziałeś porozbijane szyby w drzwiach i oknach? widziałeś rozwalony stół, w który twój ojciec uderzył raz za razem bo ktoś nie uczynił tego, czego wymagał? znasz wrzask i przekleństwa dobiegające z kuchni? znasz poobdzierane ściany i spalone zasłony? znasz zapach ulatniającego się gazu w nocy? znasz widok krwi na ścianach? widok płaczącej mamy? znasz widok przestraszonych dzieci, bo tata za godzinę wróci porobiony? nie?! to co kurwa mówisz, że znasz cierpienie i niedostatek, co mówisz, że przeżyłeś zbyt wiele w życiu? / fasion
|
|
 |
witaj w świecie, gdzie twoja indywidualność jest tępiona, w świecie, w którym absolutnie nie możesz się niczym wyróżniać. albo się dostosujesz do reszty, albo zostaniesz zniszczonym. przestań zaprzeczać, zgadzaj się na wszystko, co każą ci robić. nie odmawiaj nigdy, zawsze mów tylko " tak , oczywiście , na pewno , robi się , pewnie " nigdy nie przecz. rób wszystko, co robią inni , ale w tym wszystkim nie zapomnij siebie, nie zapomnij , że jesteś sobą a nie resztą, jesteś cholernie odmiennym człowiekiem, zupełnie innym w oczach każdego przypadkowego człowieka. odmienny jesteś. / fasion
|
|
 |
nienawidzę, kiedy podchodzisz do mnie ostro porobiony i pokazujesz na borutę swoich kumpli i wyrywasz mi się z uścisku. nienawidzę, kiedy sprawiasz sobie i komuś ból. nienawidzę cię takiego. / fasion
|
|
 |
a mój przyjaciel? po próbie wytłumaczenia mi skąd się biorą dzieci, zaprowadził mnie na pole pełne kapusty i pokazując palcem mówi " stąd cię wzięli, młoda ". a wracając do domu wymachuje rękami i głośno mówi " teej, to jak, wytłumaczyć łopatologicznie? " i śmieje się najgłośniej jak potrafi przytulając mnie mocno i mówiąc " szkoda jak cholera, że moją rodziną jesteś " / fasion
|
|
 |
uwielbiam siedzieć na ławie, która łączy dwie całkiem odmienne niezależne strony miasta. uwielbiam każde głośniejsze " pojebało cię ?!" "uważaj młoda" i "nie fochaj się już,prosze". uwielbiam kiedy jego koledzy próbują mnie wrzucić do stawu, a ja krzyczę w niebo głosy prosząc o pomoc. uwielbiam kiedy podają sobie fajki z ręki do ręki na dyma, ale z reguły ten ostatni już się nie załapie, bo reszta jest zachłanna i nie lubi dzielić się dobrami tego świata. uwielbiam również, kiedy spotykają się by zalać się w trupa, bo jedna czy druga kobieta nie ma okresu, a tymczasem reszta mianuje się wujkiem i opijają nowego członka tego świata, wtrącając go w swoje umysły i życie. wtedy droczą się, jak mogli być tak głupi, że nie uważali, natomiast reszta troszczy się o panny i rozmyśla na temat ostatniej z imprez. rozpamiętując dowiadują się coraz to nowe fakty, rozpoczynając wojnę. uwielbiam ich pomysły, nastroje i to, że po chwili popadam w paranoje. dobre to chłopaki-osiedlowe gnoje./fasion
|
|
 |
siedzieliśmy sami w pokoju, światło padało mi na twarz. - co ci się tu stało? - zapytałeś, kładąc palca na moim czole. - kiedyś, kiedyś byłam najbardziej nieprzewidującym dzieckiem jakie można sobie wyobrazić, byłam wszędzie - mówiłam, chowając głowę w kolanach. - coo? nie wyglądasz. - powiedział, gładząc moje włosy. - tak było, mama nigdy nie zdecydowałaby się na mnie, wiedząc, co ją czeka, wychowując mnie. - aaa...ale jak to?! co ty w ogóle opowiadasz.. - mruknął, ściskając moje ramiona i mocno potrząsając. - tyyy... ty nie rozumiesz - ciągnęłam, podnosząc wzrok. - byłam bliska końca, bliska niczego, rozumiesz? - krzyknęłam, podnosząc koszulkę w górę i ukazując widoczną bliznę na brzuchu. usiadłeś wygodnie, a słowa dobitnie utknęły ci w głowie. / fasion
|
|
 |
miliony razy powtarzał, że mu zależy. prosił, bym dała mu szansę. stałam, wpatrzona w Niego obojętnie. odmawiałam. za każdym razem słyszał ode mnie słowa: ' nie, daj sobie spokój'. walczył, długo. raniłam Go najmocniej jak tylko potrafiłam. bawiłam się Nim jak lalką. był na każde moje skinienie. dzisiaj Go nie ma. raz w życiu odpowiedziałam mu 'tak', na pytanie, które pamiętać będę do końca życia: 'nie mam z Nim szans?'. nie miał, absolutnie żadnych. dziś, przechodząc obok mnie, nie jest w stanie nawet uśmiechnąć się do mnie. a gdy od czasu do czasu odezwie się - zawsze czuję ten żal bijący od Niego, i mam świadomość, że postapiłam źle - ale była to pewnego rodzaju ochrona. chroniłam Go przed pocałunkami, w których wyobrażałabym sobie Jego jako kogoś innego. chroniłam Go przed dotykiem, przy którym ja czułabym całkiem inne ciało, i inną osobę. chroniłam Go przed całkowitym zniszczeniem - takim, przez które przeszłam ja. / veriolla
|
|
 |
Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile bólu kryje w sobie nieodwzajemniona miłość.
|
|
 |
Moim jedynym życzeniem jest zostać w Twoich silnych ramionach.
|
|
 |
przytuliłeś mnie tak mocno - jakbyś chciał upajać się mną wiecznie, jakbyś chciał oddychać moim powietrzem.
|
|
 |
Chwytam Cię za rękę i trzymam jak szczęście, jesteś moim życiem i wszystkim tym, co piękne.
|
|
|
|