 |
|
Nigdy nie byłam przesądna, ale wczorajszy piątek trzynastego, spierdolił mi życie,
|
|
 |
|
Wszystkie poświęcenia straciły od wtedy jakikolwiek sens.
|
|
 |
|
Za dużo tego wszystkiego, za dużo bólu, zbyt częsty płacz na ławkach w parku, zbyt dużo pustych butelek, puszek, lufek, opakowań po papierosach schowanych za łóżkiem, zbyt mało nocy spędzonych w domu, o wiele za dużo kompletnych idiotów, zbyt mało spełnionych marzeń i nocy bez płaczu i za mało Ciebie.
|
|
 |
|
do teraz pamiętam zapach Twoich perfum . [ dzyndzel ]
|
|
 |
|
stwierdzam hardcore , bo ON [ dzyndzel ]
|
|
 |
|
coraz dziwniej smakuje ta wódka, mieszająca się z kolejnymi łzami o słonym posmaku.
|
|
 |
|
na twarzy miałby wypisane zdziwienie. bynajmniej początkowo, stopniowo pojawiłaby się także domieszka złości, która z każdą sekundą przybierałaby na sile. prędzej czy później zacząłby krzyczeć coś o tym jak zawiódł się na mnie. złapałby w dłoń przezroczystą butelkę i roztłukł ją o ścianę, kalecząc się, a ja patrzyłabym tylko na resztki spływającej wódki na podłogę. wygłosiłby przemowę o moim braku hartu ducha, który miał przeze mnie przemawiać. powiedziałby szereg raniących słów, zacisnąłby boleśnie palce na moich ramionach, katowałby mnie bezdusznie. ale to wszystko nic... ważne, że byłby.
|
|
 |
|
skrupulatnie cofam się w przeszłość i analizuję szereg sytuacji, szukając winowajcy. musi być, jakikolwiek. musiał istnieć jakiś gest tego człowieka, posunięcie, które zburzyło realia mojego życia. pamięć stawia mur, coś zaciera. odblokowuję system następną kolejką, odtwarzam kolejny film wspomnień, poprawiam ostrość nikotyną. wciąż ocieram rękawem swetra, już całego poplamionego rozmazaną czarną kredką, zapłakane oczy i boli, bo gdyby był ze mną nie pozwoliłby na tą destrukcyjną chwilę zapomnienia.
|
|
 |
|
marznę, mimo tych ramion oplatających skrzętnie moje ciało. dygoczę z zimna, bo to nie te ramiona, których samo wspomnienie powodowało +3 stopnie do temperatury serca.
|
|
 |
|
Ludzie tak często mówią, że chcieliby cofnąć czas. Ale powiedzmy sobie szczerze, odważyłbyś się na to? Przecież nie masz pewności, że za drugim razem wszystko potoczy się inaczej. I do tego tracisz wszystkie wspomnienia, których możesz nie odzyskać. No właśnie. Pomyśl, lepiej iść przed siebie z podniesioną głową, niż rozpamiętywać to, czego i tak nie możesz już zmienić.
|
|
 |
|
A gdyby tak spisać wszystkie momenty, w których czułeś, że możesz wszystko, że świat nie ma żadnych ograniczeń. Gdyby tak zamknąć je w jednym albumie. Wyobraź sobie moment, w którym wracasz do tych wspomnień. Taki album z własnym szczęściem. Zawsze pod ręką.
|
|
|
|