 |
przyjaciele. lecz ona w głębi liczyła na coś więcej. czasami jego komplementy wypełnione sarkazmem, znaczyły więcej, niż przyjazne słowa kogokolwiek innego. każdego wieczoru, dziękowała Bogu, za to, że może go widywać, mimo częstych kłótni i jego przykrych słów. kochała go, nie wiedziała dlaczego. kochała za ich dwoje. kochała mimo wszystko.
|
|
 |
nie wymagałam zbyt wiele. chciałam tylko, by był przy mnie chociaż raz w tygodniu, przez kilka godzin. starczyły mi tylko przelotne pocałunki na szkolnych korytarzach, ale to też było dla niego za dużo.
|
|
 |
ból stanowił większą część mojego życia, właściwie doświadczałam go od dziecka. kłótnie rodziców, sprzeczki z koleżankami, pierwsze bunty, jednak najgorsze co mogło mnie spotkać to nieodwzajemniona miłość. cierpiałam tak długo i mocno, że zastanawiałam się jak może smakować szczęście. ale pewnego dnia, zdarzyło się coś, co odmieniło moje życie. wiem, że raz jest gorzej, a innego dnia lepiej, jednak nie poddaję się! odwzajemnione uczucie dodało mi skrzydeł, poleciałam wysoko, nad chmury i patrzę z dołu na pesymistyczny świat, pachnący szarością.
|
|
 |
w zatłoczonym, miejskim autobusie dostrzegłam idealną twarz, moja pusta część umysłu uruchomiła się, nie mogłam oderwać od niego wzroku, już miałam wstać, zagadać, gdy na jednym z przystanków wsiadła szczupła, ładna szatynka i pocałowała mojego, wymarzonego ideała. nie spotkałam ich nigdy potem, lecz sytuację pamiętam do dziś.
|
|
 |
z dnia na dzień, upadała niżej, gdy była już bliska dna, zapytała Boga, dlaczego serce tak często zawodzi, odpowiedzi nie uzyskała.
|
|
 |
moje powietrze jest różowego koloru i pachnie jak Ty.
|
|
|
|