 |
Staram się Ciebie zrozumieć, tłumaczyć przed rozumem i sercem. Nie chcę Cię znienawidzić, nie chcę, naprawdę. Widzisz, kocham Cię tak mocno, że sama świadomość, że mogłabym myśleć o Tobie źle sprawia mi ból. Rozdziera od środka, łamie kości, wykręca serce i zgniata płuca. Zrozum, jesteś dla mnie ważniejszy niż duma, ważniejszy niż wszystko co kiedykolwiek poznałam.
|
|
 |
Nic nie ma lepszego smaku od śmiechu ukochanej osoby w twoich ustach..
|
|
 |
I w końcu musisz odejść z miejsca, gdzie czułeś się najlepiej. Musisz zostawić coś czego już nigdy niczym nie zastąpisz./esperer
|
|
 |
Łapacz snów powinien wziąć nie moje koszmary, a te najpiękniejsze wizje z nim. To one bolą najbardziej./esperer
|
|
 |
Te oczy w których znajdowałam ukojenie i dotyk, dziś te rzeczy są nie szczere.
|
|
 |
Kurwa mać, znów dym wypuszczają moje płuca.
Pojedyncze chwile zmieniają Ciebie i mnie.
A życie to czekanie czy tego chcesz czy nie.
|
|
 |
Dziś nie rozmawiamy już tak samo jak kiedyś.
Zmienił nas czas, mamy inne potrzeby.
Trudno, każdy z nas już to przeżył.
|
|
 |
Może będzie kiedyś lepiej i znajdę swoją drogę.
Zamienimy kilka słów i zmienimy coś w sobie.
Zostawmy wspomnienia, dręczą nas nieustannie.
My musimy coś zmieniać, by nie zostać na dnie.
|
|
 |
Wypuściłem powietrze, podniosłem powiekę
I pomyślałem – jeszcze może będzie lepiej.
|
|
 |
I chociaż wiem to, że nadzieja jest zbyt ciężka.
By ją nosić ze sobą, nie umiem przestać.
Wciąż we mnie mieszka, choć z bólu czasem telepie się.
Nie tracę wiary, że kiedyś może być lepiej, nie.
Więc bywa tak, że znowu łatwo coś spieprzę.
Lecz chcę skoczyć w urwiska, po to by wzbić się w powietrze.
|
|
 |
Patrzę w niebo, zaczynam marzyć.
I już nie chce myśleć o tym co jutro może się zdarzyć.
"Czas leczy rany" mówią. Gówno prawda.
Do dziś czuje ból, którego nie chciałbyś zaznać. Daje ci serce, pęknięte serce w nim tylko ból i smutek nic więcej.
Brak mi już słów polej kolejkę.
Wypijmy i już nie martwmy się o resztę.
|
|
 |
Jest mi przykro tak bardzo przykro.że chciałbym po prostu w tej chwili zniknąć.
Już się nie martwić o nic, rzucić wszystko. Wyjechać w chuj, zarazem być z wami blisko.
|
|
|
|